Ile serwisów VOD potrzebuje Polak? Policzyliśmy, ile kosztuje miesięcznie dostęp do wszystkich hitów

Ile serwisów VOD potrzebuje Polak? Policzyliśmy, ile kosztuje miesięcznie dostęp do wszystkich hitów

Łukasz Musialik | Dzisiaj, 18:00

Czy pamiętacie te słodkie, naiwne czasy, gdy „mieć Netflixa” oznaczało po prostu „mieć wszystko”? Dziś to zdanie brzmi jak opowieść o telefonach na korbkę. W grudniu 2025 roku polski widz, chcący być na bieżąco z popkulturą, nie potrzebuje pilota, ale Excela, kalkulatora i - najlepiej - drugi etat, aby to wszystko opłacić.

Rynek streamingowy w Polsce przypomina dziś szwedzki stół, przy którym za każdy talerzyk płaci się osobno, a obsługa co chwilę zmienia menu. Postanowiliśmy sprawdzić, ile naprawdę kosztuje nasza serialowa obsesja i czy „przeciętny Polak” ma szansę przetrwać w tym gąszczu bez debetu na koncie. Spoiler! Tanio nie jest.

Dalsza część tekstu pod wideo

TV - streaming - Kowalski
resize icon

Klęska urodzaju, czyli labirynt bez minotaura, za to z abonamentem

Wyobraźmy sobie typowy piątkowy wieczór. Kowalski wraca z pracy, marząc o relaksie. W biurze wszyscy mówili o nowym sezonie tego hitu ze smokami, a przy ekspresie do kawy toczyła się zażarta dyskusja o tym, czy ten kucharz z Chicago wreszcie ogarnął swoje życie. Kowalski siada na kanapie, odpala telewizor i... zaczyna się gra w „znajdź to, co chcesz obejrzeć”. Bo okazuje się, że smoki są w jednej aplikacji, kucharz w drugiej, a ten stary, dobry sitcom, który zawsze poprawia humor, właśnie zniknął z trzeciej i przeniósł się do czwartej, której Kowalski jeszcze nie ma.

Fragmentacja rynku VOD w Polsce osiągnęła w 2025 roku poziom absurdu. Kiedyś mieliśmy telewizję kablową, na którą narzekaliśmy, bo zmuszała nas do płacenia za 150 kanałów, z których oglądaliśmy trzy. Dziś, w imię wolności wyboru, sami budujemy sobie „kablówkę 2.0”, tyle że droższą i bardziej skomplikowaną. Chcesz obejrzeć „Stranger Things” lub „Squid Game”? Zapraszamy do Netflixa. Twoje dziecko nie zaśnie bez Myszki Miki, a ty masz ochotę na Gwiezdne Wojny lub najnowszy sezon „The Bear”? Disney+ wyciąga rękę po twoją kartę. A może „Diuna” i „Ród Smoka”? To już domena HBO Max, a jeszcze niedawno HBO GO - nadążacie?

A to dopiero wierzchołek góry lodowej. Mamy przecież Amazon Prime Video z jego „The Boys” i „Władca Pierścieni”, Apple TV+ z produkcjami o budżetach małych państw, SkyShowtime z „Yellowstone”, a do tego lokalnych graczy, jak Canal+ Online, Polsat Box Go czy Player. Każdy z tych serwisów trzyma zazdrośnie swoje „ekskluzywne treści” (tzw. originals) za murem paywalla. Nie ma już jednego miejsca, gdzie jest „wszystko”. Jeśli jesteś kinomaniakiem, który nie chce czuć się wykluczony towarzysko, musisz żonglować aplikacjami jak cyrkowiec.

Sytuację komplikuje fakt, że platformy nieustannie zmieniają cenniki i pakiety. Wprowadzenie planów z reklamami miało być ulgą dla portfela, a stało się pułapką - płacimy mniej, ale oglądamy spoty pasty do zębów w środku dramatycznej sceny, albo płacimy więcej (dużo więcej!), aby zachować godność i jakość 4K. Do tego dochodzi sport. Po zawirowaniach z Viaplay, prawa do ligi angielskiej, Ligi Mistrzów czy Formuły 1 rozsiały się po rynku jak klocki Lego na dywanie - żeby zebrać je wszystkie, trzeba wykupić najdroższe pakiety sportowe w Canal+ czy Polsat Box Go. Przeciętny Polak stoi więc przed dylematem - zjeść na mieście czy obejrzeć mecz w legalnym źródle?

VOD - wyliczenia
resize icon

Paragon grozy. Policzyliśmy to za Was - i zabolało

Przejdźmy do konkretów, bo to liczby najlepiej oddają skalę zjawiska. Załóżmy, że nasz hipotetyczny Kowalski to koneser, który nie uznaje półśrodków. Chce mieć dostęp do wszystkiego, co najważniejsze. Chce oglądać w najwyższej jakości (4K, HDR, Dolby Atmos), bo przecież po to kupił ten wielki telewizor na raty. Nie chce reklam. Chce mieć wybór. Ile musi wydać miesięcznie pod koniec 2025 roku? Wyciągnęliśmy kalkulator i prześledziliśmy aktualne cenniki „wielkiej piątki” i ich polskich kuzynów.

  • Zacznijmy od króla. Netflix w planie Premium (bo przecież dzielimy konto z żoną i dziećmi w innym pokoju, a chcemy 4K) to wydatek rzędu 67 zł miesięcznie. To już nie są „groszowe sprawy”, to cena solidnego obiadu.
  • Dalej Disney+. Podwyżki nie ominęły Domu Myszki Miki. Za wersję Premium bez reklam, z 4K, zapłacimy teraz 59,99 zł.
  • Platforma HBO Max. Tutaj też tanio nie jest, jeśli zależy nam na jakości 4K - pakiet Premium to koszt 49,99 zł.
  • Idźmy dalej. SkyShowtime, który wyrósł na solidnego gracza z biblioteką Paramount i Universal, w opcji Premium wyciągnie z naszej kieszeni kolejne 49,99 zł.
  • Apple TV+? Choć biblioteka jest mniejsza, jakość (techniczna i artystyczna) jest topowa. Cena? 34,99 zł.

Na deser rodzime podwórko i sport. Jeśli chcemy mieć dostęp do polskich seriali, a przede wszystkim do szerokiej oferty sportowej (która przejęła schedę po Viaplay), musimy spojrzeć na Canal+ Online lub Polsat Box Go. Pakiet z pełnym sportem i filmami (np. Canal+ Super Sport) to wydatek rzędu 69 zł, a w szerszych konfiguracjach nawet więcej. Dodajmy do tego Amazon Prime Video - tutaj wciąż jest „tanio”, bo około 11 zł miesięcznie (lub 49 zł rocznie, co jest dealem stulecia, ale liczmy tryb miesięczny dla uczciwości porównania).

Podsumujmy ten „koszyk marzeń” kinomaniaka: 67 (Netflix) + 60 (Disney+) + 50 (HBO Max) + 50 (SkyShowtime) + 35 (Apple) + 69 (Sport/Canal+) + 11 (Prime) = 342 zł. A to wersja ostrożna! Według analizy portalu WirtualneMedia.pl z grudnia 2025 roku, pełna oferta „na bogato”, uwzględniająca absolutnie wszystkie pakiety sportowe i najwyższe plany 4K, może sięgnąć nawet 452 zł miesięcznie.

Czterysta pięćdziesiąt złotych. Rocznie to ponad 5400 zł. Za tyle można polecieć na wakacje all-inclusive, kupić przyzwoity rower, albo... opłacić rok oglądania, z którego i tak - bądźmy szczerzy - wykorzystamy może 10 procent. Bo doba nie jest z gumy. Płacimy za „możliwość” obejrzenia wszystkiego, a nie za faktyczne oglądanie. To tak, jakbyśmy kupowali bilet miesięczny na wszystkie linie lotnicze świata, latając tylko z Warszawy do Radomia.

Oczywiście, można taniej. Są pakiety z reklamami, są promocje roczne, są oferty łączone u operatorów komórkowych. Ale nawet „wersja oszczędna” (standardowe plany, bez 4K, z reklamami gdzie się da) to wciąż wydatek rzędu 150-200 zł miesięcznie, jeśli chcemy mieć dostęp do „wielkiej czwórki” (Netflix, Disney+, HBO Max, Prime Video). To wciąż spora wyrwa w domowym budżecie, zwłaszcza w czasach, gdy inflacja - choć może niższa niż w szczytowym momencie - wciąż daje o sobie znać.

The Pirate Bay
resize icon

Subskrypcyjna dieta i powrót piratów z Karaibów

Nic dziwnego, że w obliczu takich kwot, Polacy zaczynają kombinować. Badania VideoTrack pokazują, że przeciętny polski użytkownik VOD opłaca obecnie średnio 2 subskrypcje. To magiczna liczba. Oznacza ona, że większość z nas wybiera jeden „główny” serwis (zazwyczaj Netflixa, który wciąż jest królem dżungli z ponad 10 milionami użytkowników w Polsce) i rotuje drugim - np. Prime Video lub HBO Max.

Narodziło się zjawisko „skoczków streamingowych” (ang. churners). To ludzie, którzy nie są lojalni wobec platformy, ale wobec konkretnego tytułu. Wykupują Disney+ na miesiąc, robią maraton „Gwiezdnych Wojen”, i anulują. Kupują HBO Max, oglądają „Ród Smoka”, i anulują. Wracają do Netflixa. To racjonalna strategia obronna przed drenażem portfela. Wymaga jednak dyscypliny i pamiętania o terminach anulowania subskrypcji, bo platformy liczą na nasze gapiostwo. Zapomniałeś anulować? Dziękim, ale z konta pobierzemy Ci kolejne 50 zł.

Jest też druga, ciemniejsza strona medalu. Wraz ze wzrostem cen i rozdrobnieniem oferty, do łask wraca zapomniany już nieco „Jack Sparrow”. Piractwo, które w erze taniego i wygodnego Netflixa było w odwrocie, znów podnosi łeb. Bo jeśli legalny dostęp do ulubionych treści wymaga opłacenia czterech różnych abonamentów, założenia czterech kont i wydania 300 zł, to „darmowa” strona z wyskakującymi reklamami kasyn zaczyna wyglądać kusząco, mimo ryzyka i wątpliwej jakości. To sygnał ostrzegawczy dla gigantów - chciwość może zabić ten złoty biznes. Widz ma swoją granicę bólu finansowego i w 2025 roku jesteśmy bardzo blisko jej przekroczenia.

Ile więc serwisów VOD potrzebuje przeciętny Polak? Serce mówi, że wszystkich. Rozum podpowiada, że tylko jednego, góra dwóch na raz. Statystyka potwierdza głos rozsądku - płacimy za dwa, bo na więcej nas po prostu nie stać, albo nie mamy czasu tego konsumować. Mieć wszystko się skończyło. Nastała nowe czasy - wybieraj mądrze albo płać i płacz.

STOP wysokim subskrypcjom
resize icon

Podsumowanie

Pod koniec 2025 roku polski rynek VOD to plac zabaw dla bogaczy lub pole bitwy dla strategów domowego budżetu. Dostęp do pełnej biblioteki filmowych i serialowych hitów w najwyższej jakości to koszt, który może przekroczyć 450 zł miesięcznie - kwotę astronomiczną jak na rozrywkę domową. Choć oferta jest bogatsza niż kiedykolwiek, komfort widza paradoksalnie spadł.

Jesteśmy zmęczeni skakaniem między aplikacjami, śledzeniem podwyżek i pilnowaniem dat wygaśnięcia subskrypcji. Przeciętny Polak, uzbrojony w średnio 2 abonamenty, stara się balansować między kulturalnym wykluczeniem a bankructwem. Wnioski? Warto stosować „streamingowy płodozmian” - wykupywać serwisy rotacyjnie, nadrabiać zaległości i bez sentymentów rezygnować. Bo w tej grze lojalność nie popłaca. Jedynym wygranym jest ten, kto potrafi powiedzieć „stop” i wyłączyć autoodnawianie, zanim algorytm ściągnie mu z konta kolejne 60 złotych za serial, na którym zasnął w połowie pierwszego odcinka.

Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper