Dzieci były przerażone, a tłumy ciągnęły do kina. Świąteczny film, który zmienił popkulturę

Dzieci były przerażone, a tłumy ciągnęły do kina. Świąteczny film, który zmienił popkulturę

Jan_Piekutowski | Dzisiaj, 15:00

W 1984 roku kino popularne zostało zrewolucjonizowane raz jeszcze. Narodził się nowy gatunek, który miał straszyć nie tylko dorosłych, ale i dzieci. Narodził się horror familijny. Narodziły się “Gremliny”.

Oczywiście te filmowe. Same postacie nie były autorskim pomysłem ani Joe Dantego (reżyser), ani Chrisa Columbusa (scenarzysta), ani nawet Stevena Spielberga (producent wykonawczy). Gremliny już wcześniej pojawiały się w legendach brytyjskich, były uważane za źródło kłopotów maszyn lotników podczas II wojny światowej - co później zręcznie zaadaptowano do filmu - a w 1943 roku stały się tytułowym bohaterem książki niezrównanego Roalda Dahla. A mimo tego wspomniany tercet stworzył coś absolutnie przełomowego. I straumatyzował tysiące dzieci na całym świecie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dziecięca trauma daje miliony

“Gremliny” opowiadają dość prostą historię. Randall Peltzer (Hoyt Axton), niespełniony wynalazca, poszukuje prezentu świątecznego dla swojego syna, będącego w gruncie rzeczy głową rodziny. Randall ostatecznie kupuje tajemnicze stworzonko zwane mogwai. Chłopiec, dokonujący interesu z Randallem mimo protestów swego dziadka, ostrzega, że opieka nad mogwaiem jest dość wymagająca. Nie można pozwolić aby miał kontakt z wodą, światło (szczególnie to słoneczne) sprawia mu ogromny ból, a szczególnie zabronione jest karmienie zwierzaka po północy. Randall przyjmuje te informacje i wraca do domu, gdzie mogwai dostaje imię Gizmo i szybko zaprzyjaźnia się z Billym (Zach Galligan). Sielanka trwa jednak bardzo krótko. Wszystkie wspomniane zasady zostają złamane w okamgnieniu. Rodzinne miasto Peltzerów zostaje opanowane przez siły z piekła rodem.

Szkopuł w tym, że trailery tego nie mówiły. Owszem, jeden ze zwiastunów traktował o konsekwencjach rozmnażania Gizma, ale większość materiałów promocyjnych koncentrowała się na przedstawianiu “Gremlinów” jako kina familijnego. Wykorzystywano do tego Gizma właśnie, który mistrzowsko zaprojektowany przez Chrisa Walasa oddziaływał na dziecięcą wyobraźnię. Gizmo to przecież wymarzony prezent świąteczny - wielkooka, wielkoucha, urocza, włochata kuleczka, obdarzona sporą inteligencją, śpiewająca. Każdy chciał mieć takiego Gizma i każdy chciał go zobaczyć na wielkim ekranie. “Gremliny” okazały się przebojem, w dużej mierze dlatego, że do kin ciągnęły całe rodziny. I to był błąd.

Gremliny
resize icon

Żaden z twórców nie planował, aby film był rozrywką skrojoną stricte dla dzieci. Wątki horrorowe w “Gremlinach” są nie tyle zarysowane, co podane wprost. Wiele scen jest brutalnych, choćby duszenie matki Billy’ego za pomocą światełek choinkowych, wysadzenie gremlina w mikrofali lub katapultowanie wrednej sąsiadki przez okno. Billy broczy krwią, jego pies jest torturowany, Gizmo staje się ofiarą swoich dzieci, które ciskają w niego darterskimi lotkami. Wpleciono też kilka mniejszych jumpscare’ów. Ba! Gdyby Dante i spółka nie wcisnęli hamulca, byłoby jeszcze gorzej… a może lepiej. Matka Billy’ego (Frances Lee McCain) miała polec w batalii z gremlinami - pierwszy pomysł zakładał dekapitację kobiety i rzucenie głowy pod nogi syna. 

Na to nie zgodził się między innymi Spielberg. Producent wykonawczy puścił jednak pomysł Dantego na mroczny wątek z przeszłości Kate Beringer (Phoebe Cates), nastoletniej miłości Billy’ego. Okazuje się, że dziewczyna nienawidzi świąt, bo kilka lat wcześniej jej ojciec, przebrany za Mikołaja, upadł na dachu, skręcił kark, zmarł, a dziewczyna odkryła zwłoki rozpalając ogień w kominku. Spielberg wahał się, czy motyw zostawić, ale ostatecznie nożyce cenzorskie nie poszły w ruch. I bardzo dobrze, bo opowieść Kate świetnie oddaje dwoistość “Gremlinów”. Z jednej strony kino familijne, z drugiej horror na pełnej. Tak samo inny klasyk z 1984 roku - “Pogromcy duchów”.

Film wyprodukowany przez Warner Bros. okazał się absolutnym hitem. Nie przeszkodziły mu ani gniewne wypowiedzi zbulwersowanych rodziców, ani dość zaskakujący okres premiery. “Gremliny”, chociaż są świątecznym klasykiem, zadebiutowały w czerwcu. Pozostały na następne pięć miesięcy, zarobiły przeszło 148 milionów, były czwartym najbardziej dochodowym filmem 1984 roku. Pokazy wznowiono na koniec sierpnia 1985 roku, dzięki czemu na konto wpłynęło kolejnych pięć milionów. Łączny wynik sprawił, że “Gremliny” były największą kopalnią złota dla Warner Bros. do czasów “Batmana” Tima Burtona z 1989 roku. Swoją drogą Burton był rozważany jako jeden z reżyserów “Gremlinów”, lecz Spielberg postawił na bardziej doświadczonego wówczas Dantego.

Jak oni to zrobili?!

Gremliny 2
resize icon

Krytyka filmowa przyjęła “Gremliny” dość pochlebnie, zwracano uwagę między innymi na imponujące efekty specjalne. W dużej mierze opierały się one na rozwiązaniach praktycznych, a Walas i spółka testowali kilka koncepcji. Jedna z nich zakładała użycie małp ubranych w maski gremlinów, lecz pierwsze testy pokazały, że nie zdaje to egzaminu. Wobec tego na potęgę tworzono kukiełki piekielnych stworów, a także Gizma, wyjątkowo niewdzięcznego w animowaniu. 

- Dobre lalkarstwo to sztuka. Jeśli stoi na takim poziomie jak w “Gremlinach”, to CGI nie może konkurować - przekonywał Dante, cytowany przez “The Guardian”. Walory wykorzystania namacalnych modeli postaci docenił również Galligan. Odtwórca roli Billy’ego zwracał uwagę na większą immersję, przydatną jemu, ale też psu, pełniącemu ważną rolę fabularną. 

Z perspektywy czasu trudno uznać “Gremliny” za relikt przeszłości. Owszem, w niektórych scenach poruszają się koślawo, a sam Gizmo jest niemobilny, choćby w zestawieniu z kontynuacją z 1990 roku. Ale to nie przeszkadza w docenieniu pracy wykonanej przez twórców. Kilka scen - zamordowanie gremlina w mikrofali i wirówce, autentyczne roboty na giełdzie wynalazków, Gizmo pędzący autem przez sklep z zabawkami - robi wrażenie do dzisiaj. Gdyby teraz ktoś zastosował rozwiązania równie imponujące i zdolne do przetrwania próby czasu, byłby oklaskiwany. Ale nie zastosuje, głównie ze względu na ogrom pracy potrzebny do osiągnięcia odpowiedniego wrażenia i niemal całkowite porzucenie efektów praktycznych przez współczesne kino. 

“Gremliny” są jednym z tych filmów, które mają duszę. Pozostają idealnym horrorem świątecznym, produkcją łączącą pokolenia. Są w stanie zabawić całą rodzinę, może za wyjątkiem tego czteroletniego chłopca, ale kto powiedział, że Spielberg, Columbus i Dante chcieli, aby czterolatek zapuszczał się do Kingston Falls? W końcu z “Gremlinami” i gremlinami wiąże się wielka odpowiedzialność.

Źródło: Opracowanie własne
Jan_Piekutowski Strona autora
cropper