Naughty Dog to największy leń PlayStation Studios? Powiedziałbym, że Guerrilla Games

Naughty Dog to największy leń PlayStation Studios? Powiedziałbym, że Guerrilla Games

Mateusz Wróbel | Dzisiaj, 13:00

W świecie wielkich korporacji i gigantycznych budżetów, gracze coraz częściej zadają jedno pytanie: co się dzieje z naszymi ulubionymi studiami w PlayStation Studios? Rok 2025 przyniósł wiele odpowiedzi, ale też pogłębił frustrację części społeczności PlayStation.

Najwięcej ciosów, jak to zwykle bywa, przyjmuje na siebie Naughty Dog. Studio, które przez lata było synonimem jakości i regularności, w tej generacji stało się dla wielu symbolem zastoju. Czy jednak słusznie? Wielu graczy twierdzi, że "Niegrzeczne Psiaki" to największy leń w rodzinie PlayStation Studios. Argumentacja jest prosta: od premiery The Last of Us Part II mija właśnie 6 lat, a my wciąż nie dostaliśmy nowej, pełnoprawnej gry.

Dalsza część tekstu pod wideo

Patrząc na to powierzchownie, trudno się nie zgodzić. W czasach PS3 i PS4 to studio potrafiło wypuszczać hity niemal co trzy lata. Dziś mamy rok 2025, a PS5 powoli zbliża się do jesieni swojego cyklu życia bez autorskiego hitu od Druckmanna.

Czy tylko Naughty Dog zawodzi?

Intergalactic: The Heretic Prophet
resize icon

Warto jednak zajrzeć za kulisy, zanim postawimy na nich krzyżyk. Naughty Dog nie leżało przez ten czas na hamakach w Santa Monica. Studio włożyło tytaniczną pracę w The Last of Us Frakcje - ambitny projekt sieciowy, który miał zrewolucjonizować gry multiplayer. To nie brak chęci czy lenistwo sprawiło, że w to nie gramy. To Sony, po audytach przeprowadzonych przez Bungie, zdecydowało o skasowaniu projektu, bojąc się o jego długofalową rentowność. Lata pracy setek osób poszły do kosza jednym podpisem prezesa.

Obecnie studio pracuje nad Intergalactic: The Heretic Prophet. Wiemy już, że gra istnieje, widzieliśmy trailer na TGA 2024, a branżowe przecieki donoszą o niedawnym ukończeniu wewnętrznego demo, które zachwyciło zarząd. Wszystko wskazuje na to, że ten ogromny projekt sci-fi zadebiutuje na przełomie 2026 i 2027 roku. Naughty Dog, choć "milczące", wciąż wydaje się być studiem, które porywa się na niemożliwe, nawet jeśli po drodze zalicza potężne wyboje.

Dlatego, w mojej opinii, to nie Naughty Dog zasługuje na miano największego "lenia". Jeśli miałbym wskazać studio, które cichaczem osiadło na laurach, skierowałbym wzrok w stronę Holandii - do Guerrilla Games. Zanim fanatycy serii Horizon chwycą za włócznie, spójrzmy na fakty. Horizon Forbidden West zadebiutowało na początku 2022 roku. Od tego czasu minęły niemal cztery lata, a my nie słyszeliśmy ani słowa o kolejnej dużej grze tego zespołu.

Można oczywiście powiedzieć: "Przecież cztery lata to w dzisiejszym gamingu niewiele". I byłaby to prawda, gdyby nie kontekst tego, co dzieje się w innych studiach Sony oraz w jakim stanie jest marka Horizon. Spójrzmy na Insomniac Games. Ta ekipa to absolutny fenomen wydajności. Po wydaniu Spider-Mana 2 w 2023 roku, już szykują się do premiery Marvel’s Wolverine na końcówkę 2026 roku. W międzyczasie dostarczyli jeszcze mniejsze aktualizacje.

W porównaniu do tempa pracy twórców Petera Parkera, Guerrilla Games wygląda, jakby poruszała się w gęstej smole. Co gorsza, Holendrzy mają znacznie ułatwione zadanie niż twórcy nowych marek. Przy tworzeniu trzeciej części przygód Aloy, studio ma wszystko podane "na tacy". Silnik Decima jest gotowy i sprawdzony. Modele maszyn, zamysł na świat, system walki i mechaniki wspinaczki są już opracowane.

Stworzenie zwieńczenia trylogii to w dużej mierze praca nad nową fabułą i assetami, a nie budowanie wszystkiego od zera. Mimo to, od czterech lat w temacie "dużego" Horizona panuje grobowa cisza, przerywana jedynie remasterami i mniejszymi spin-offami, takimi jak LEGO Horizon Adventures.

Bend Studio i Bluepoint Games dłużej nie stworzyło gry, ale mierzyło się z wielkimi problemami

Days Gone
resize icon

Niektórzy mogą wskazać na Bend Studio (twórców Days Gone) lub Bluepoint Games (mistrzów od Demon's Souls Remake) jako większych "spóźnialskich". W końcu oni nie wydali niczego jeszcze dłużej niż Guerrilla. Tutaj jednak sprawa jest jasna i poparta wieloma wiarygodnymi przeciekami. Te studia stały się "ofiarami" nowej strategii Sony. Bend Studio miało swoje projekty kasowane przez zarząd, bo nie pasowały do wizji korporacji. Z kolei Bluepoint Games, zamiast pracować nad własnym hitem, przez długi czas pomagało innym zespołom PlayStation Studios jako wsparcie techniczne. Byli "strażakami", których Sony wysyłało tam, gdzie produkcje się sypały.

W przypadku Guerrilla Games nie słyszymy o takich problemach. Nie ma wieści o masowym pomaganiu innym, nie ma raportów o skasowanych dużych projektach, wielkich restruktyzacjach czy zwolnieniach. Studio po prostu trwa w zawieszeniu, skupiając się na rozdrabnianiu marki Horizon. W 2024 roku dostaliśmy LEGO Horizon Adventures i remaster pierwszej części. To miłe dodatki, ale umówmy się - to nie są projekty, które powinny zajmować główne moce przerobowe tak wielkiego i utalentowanego studia.

To wygląda trochę tak, jakby Guerrilla bała się zrobić kolejny duży krok naprzód. Zamiast odważnie domykać trylogię, wolą odświeżać to, co gracze już znają, lub uciekać w projekty poboczne, które nie wymagają aż takiego ryzyka. Naughty Dog przynajmniej próbowało stworzyć coś przełomowego w sieci. Polegli na polu bitwy, bo ich wizja przerosła możliwości serwisowe Sony. To była porażka "na tarczy", wynikająca z nadmiernej ambicji, a nie jej braku.

Tymczasem u Guerrilli widzimy stagnację. Mając potężne zaplecze finansowe i techniczne, holenderski zespół zdaje się dryfować. Brak zapowiedzi Horizon 3 w 2025 roku jest sygnałem, że coś tam może iść nie tak, albo tempo pracy stało się zbyt komfortowe.

Wielu graczy broni Guerrilli, mówiąc, że jakość wymaga czasu. Oczywiście, nikt nie chce niedopracowanej gry. Ale kiedy konkurencja zza płotu (Insomniac) pokazuje, że da się robić gry wybitne i robić to szybko, ta wymówka traci na sile. Zważywszy na to, że według danych Guerrilla Games ma zatrudniać około 400 deweloperów, a Insomniac - 500. To nie jest wielka różnica.

Liderzy PlayStation zamilkli

wolverine
resize icon

Bycie "liderem" w PlayStation Studios zobowiązuje. Jeśli jesteś jednym z głównych filarów platformy, nie możesz znikać na pół dekady, oferując w międzyczasie jedynie poprawioną grafikę w grze sprzed kilku lat. Naughty Dog w 2025 roku w końcu pokazało, że wraca do gry. Intergalactic zapowiada się na coś, co zdefiniuje końcówkę generacji. A Guerrilla? Wciąż czekamy na jakikolwiek konkretny sygnał, że Aloy w ogóle wróci. Bo to że wróci, jest po prostu pewne.

Może to surowa ocena, ale w świecie gier AAA czas to waluta, której gracze mają coraz mniej. Trudno nie czuć zawodu, gdy studio z takim potencjałem wydaje się zadowolone z "bezpiecznego" trwania w cieniu swoich dawnych osiągnięć. Dlatego, gdy następnym razem usłyszycie, że Naughty Dog to lenie, spójrzcie na kalendarz i na to, co robi Guerrilla. Okazuje się, że to nie ci, którzy najgłośniej upadają są największym problemem, ale ci, którzy najciszej stoją w miejscu.

Ostatecznie to my, gracze, zweryfikujemy oba podejścia przy kasach. Ale na ten moment to Neil Druckmann ma demo nowej gry, a Hermen Hulst (były szef Guerrilli, dziś szef całego PlayStation) musi tłumaczyć, dlaczego jego dawny dom tak bardzo zwolnił. Pozostaje mieć nadzieję, że pierwszy kwartał, maksymalnie drugi, roku 2026, kiedy odbędą się letnie imprezy gamingowe, przyniesie przełom. PlayStation potrzebuje swoich asów, a my potrzebujemy gier, które udowodnią, że warto było czekać tyle lat na powrót naszych ulubionych bohaterów.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper