Brzydkie kobiety, przystojni mężczyźni. Czy dzisiaj atrakcyjne dziewczyny to przepis na sukces w grach?

Brzydkie kobiety, przystojni mężczyźni. Czy dzisiaj atrakcyjne dziewczyny to przepis na sukces w grach?

Mateusz Wróbel | Dzisiaj, 09:00

Branża gier wideo to miejsce, gdzie technologia spotyka się ze sztuką, a oczekiwania graczy zderzają się z wizją artystyczną twórców. Czasami jednak, w gąszczu dyskusji o ray-tracingu, klatkach na sekundę i mikrotransakcjach, pojawia się temat z pozoru błahy, a jednak wywołujący lawinę emocji.

Tak stało się w przypadku nadchodzącego Lords of the Fallen 2. Marek Tymiński, prezes CI Games, w rozmowach z fanami zrzucił bombę, która dla jednych jest obietnicą powrotu do normalności, a dla innych powodem do drwin.

Dalsza część tekstu pod wideo

Poszło o prostą, a zarazem odważną deklarację: "w Lords of the Fallen 2 znajdziemy wiele atrakcyjnych kobiet". W dobie dzisiejszego PR-u, gdzie każde słowo jest ważone na aptekarskiej wadze, by nikogo nie urazić (co jest, w mojej opinii, bardzo komiczne), taka bezpośredniość ze strony szefa studia jest ewenementem. Tymiński nie owijał w bawełnę, odpowiadając na pytania społeczności, co natychmiast zostało podchwycone przez media i fora dyskusyjne, w tym popularnego Reddita.

Różne reakcje graczy na "atrakcyjne kobiety"

lords of the fallen 2
resize icon

Reakcja graczy była natychmiastowa i - jak to zwykle bywa - mocno spolaryzowana. Część fanów zareagowała entuzjastycznie. Dla nich ta informacja to sygnał, że twórcy nie boją się iść pod prąd współczesnym trendom, które często stawiają na bezpieczny i realistyczny (czytaj: często pozbawiony uroku) wygląd postaci.

"Wreszcie ktoś to powiedział głośno" - to sentyment, który przebijał się przez wiele komentarzy.

Z drugiej strony barykady stanęli ci, dla których uroda bohaterek to temat zastępczy. Wylała się fala szyderstw w kierunku CI Games. Krytycy punktowali, że studio powinno skupić się na optymalizacji, systemie walki czy balansie rozgrywki, zamiast martwić się o to, czy NPC będą cieszyć oko:

"Naprawcie najpierw grę, a potem bawcie się w modeling" - grzmieli sceptycy, sugerując, że atrakcyjne postacie to tania sztuczka mająca odwrócić uwagę od potencjalnych niedoróbek.

Czy jednak na pewno jest to temat błahy? Śmiem twierdzić, że w obecnym krajobrazie branży gier, deklaracja Marka Tymińskiego to coś więcej niż tylko marketingowy chwyt. To odpowiedź na rosnącą frustrację dużej części odbiorców, którzy czują się zmęczeni kierunkiem, w jakim podążają zachodni deweloperzy.

Brzydkie kobiety plagą zachodnich gier AAA

brzydkie kobiety
resize icon

W ostatnich latach jesteśmy świadkami dziwnego zjawiska, które złośliwi nazywają brzydkimi czasami gamingu. Projektowanie ładnych kobiet w grach wideo stało się dla zachodnich studiów problemem, barierą nie do przeskoczenia, a może nawet świadomym wyborem ideologicznym. Coraz częściej zdarza się, że wirtualna postać wygląda znacznie gorzej niż aktorka, która użyczyła jej twarzy i mimiki.

Koronnym przykładem tego trendu stała się Mary Jane Watson z gry Marvel’s Spider-Man 2. Insomniac Games, mimo posiadania potężnego budżetu i technologii, zaserwowało nam postać, która w niczym nie przypominała atrakcyjnej dziewczyny z sąsiedztwa, jaką znaliśmy z komiksów czy nawet pierwszej części gry. Zmiany w modelu twarzy sprawiły, że MJ wyglądała na zmęczoną życiem, starszą o dekadę i po prostu… dziwnie.

Jeszcze świeższym przykładem jest Kay Vess z Star Wars Outlaws. Ubisoft zatrudnił do tej roli Humberly Gonzalez - aktorkę o niezaprzeczalnej, latynoskiej urodzie. Tymczasem jej cyfrowy awatar spotkał się z falą krytyki. Kay w grze ma inne rysy twarzy, często niekorzystną mimikę i fryzurę, która odejmuje jej uroku. Różnica między żywym pierwowzorem a postacią w grze jest tak rażąca, że trudno uwierzyć w przypadkowość tego zabiegu.

Lista grzechów zachodnich deweloperów jest długa. Wystarczy wspomnieć o Aloy z serii Horizon. W drugiej części przygód rudej łowczyni twórcy zdecydowali się na poszerzenie jej twarzy i jednocześnie doprowadzili do tego, że wyglądała gorzej niż w pierwszej części serii. Choć Aloy nigdy nie miała być modelką z wybiegu, zmiany te odebrano jako celowe odbieranie jej kobiecości.

Podobne kontrowersje wywołała postać z nadchodzącego Fable. Dziewczyna pokazana na zwiastunie wygląda - mówiąc delikatnie - niekorzystnie. Grymasy, dziwne proporcje i ogólny brak estetyki sprawiły, że fani (w tym spora część kobiet) zaczęli tęsknić za baśniowym, nieco wyidealizowanym stylem poprzednich odsłon. To kolejny dowód na to, że nowoczesne podejście często oznacza po prostu brzydotę.

Nie można też zapomnieć o Jesse Faden z gry Control. Choć sama gra jest świetna, model twarzy głównej bohaterki, mimo oparcia na aktorce Courtney Hope, wydaje się pozbawiony życia, kanciasty i momentami wręcz męski w swoich rysach (przez np. brodę). To samo tyczy się żeńskich NPC-ów w Assassin’s Creed Valhalla, które w większości wyglądają jakciosane z kamienia, pozbawione jakiejkolwiek finezji.

W kończącym się już roku oliwy do ognia dolały też materiały z gry Intergalactic, gdzie design głównej bohaterki również wzbudził mieszane uczucia. Wydaje się, że na zachodzie panuje strach przed stworzeniem postaci, która mogłaby się po prostu podobać. Jakby piękno było czymś wstydliwym, uprzedmiotawiającym, czymś, z czego należy się tłumaczyć.

Po drugiej stronie świata jest o wiele lepiej

Resident Evil
resize icon

Tymczasem wystarczy spojrzeć na wschód, by zobaczyć, że można inaczej. Japońscy, koreańscy i chińscy twórcy nie mają tych kompleksów. Seria Resident Evil to parada pięknych, a jednocześnie silnych i kompetentnych kobiet - i to w gatunku gier "survival horror". Ada Wong czy Ashley w remake'u czwórki wyglądają obłędnie, a nikt nie zarzuca im bycia tylko ozdobnikami.

Jeszcze lepszym przykładem jest ostatni hit - Black Myth: Wukong. Chińskie studio Game Science pokazało, że można stworzyć mroczny, poważny świat, w którym kobiece postacie (jak choćby siostry-pająki) są hipnotyzująco piękne. I co? Gra okazała się gigantycznym sukcesem, a nikt nie narzekał, że estetyka psuje imersję. Wręcz przeciwnie, gracze docenili kunszt artystyczny.

A co z mężczyznami? Gdzie brzydkie męskie twarze?

Star Wars Jedi
resize icon

Hipokryzja zachodniej branży jest najbardziej widoczna, gdy spojrzymy na postacie męskie. Tutaj zasada brzydkiego realizmu zdaje się nie obowiązywać. Męscy bohaterowie są zazwyczaj przenoszeni do cyfrowego świata niemalże 1:1, z zachowaniem całej ich atrakcyjności.

Spójrzmy na Cala Kestisa z serii Star Wars Jedi. Cameron Monaghan wygląda w grze kropka w kropkę jak w rzeczywistości. Jest przystojny, zadbany, jego mimika jest wierna. Nikt nie postanowił poprawić jego szczęki czy zmienić rozstawu oczu, by wyglądał na bardziej przeciętnego obywatela galaktyki.

To samo dotyczy Joela czy Tommy’ego z The Last of Us. To przystojni, postawni mężczyźni, którzy starzeją się z godnością. Nawet w brudnym, postapokaliptycznym świecie wyglądają dobrze. Nie uświadczymy tam głównych bohaterów męskich, którzy wyglądają na zaniedbanych nerdów, mają cofnięte podbródki czy niekorzystne proporcje ciała.

W tej samej grze mamy jednak Abby - postać kobiecą, której fizjonomia stała się przedmiotem niekończących się debat. Jej muskulatura, choć teoretycznie możliwa do osiągnięcia, została wyeksponowana w sposób, który dla wielu był niespójny z realiami świata przedstawionego. Kontrast między nią a męskimi postaciami jest uderzający. Mężczyźni mogą być przystojni w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Kobiety muszą być jakieś, byle nie po prostu ładne.

Lords of the Fallen 2 mocno zaplusowało

lords of the fallen 2
resize icon

Dlatego właśnie uważam, że deklaracja o atrakcyjnych kobietach w Lords of the Fallen 2 to strzał w dziesiątkę. To nie jest kwestia bycia "napalonym nastolatkiem", jak często próbują to trywializować obrońcy obecnych trendów. To kwestia estetyki i eskapizmu. Gry to medium wizualne. Lubimy patrzeć na rzeczy ładne - czy to krajobrazy, architekturę, czy właśnie postacie.

Wielu graczy - i podkreślam, nie tylko mężczyzn, ale także kobiet - jest po prostu zmęczonych tą nową ideologią. Kobiety też lubią grać atrakcyjnymi bohaterkami. Chcą wcielać się w postacie, które wyglądają imponująco, charyzmatycznie i pięknie (popatrzmy, jak wiele kobiet uwielbia Larę Croft). Forsowanie na siłę przeciętności lub brzydoty w imię źle pojętego realizmu (który omija mężczyzn) jest ślepą uliczką.

Obawy o to, że zachód całkowicie zapomniał jak projektować ikony, zostały na szczęście nieco rozwiane przy okazji zapowiedzi nowych Tomb Raiderów. Lara Croft w Legacy of Atlantis czy Catalyst prezentuje się zjawiskowo. Jej wizerunek jest nowoczesny, ale wierny dziedzictwu - jest piękna, wysportowana i charyzmatyczna.

To dowód na to, że się da. Że można zrobić grę na zachodzie, która nie boi się klasycznego piękna. Reakcja fanów na nową Larę była w przeważającej mierze pozytywna, co tylko potwierdza tezę, że głód na takie postacie jest ogromny.

W tym kontekście Lords of the Fallen 2 już na starcie zyskało sympatię sporej grupy odbiorców. W świecie, gdzie deweloperzy boją się własnego cienia i przepraszają za kobiece kształty, CI Games stawia sprawę jasno: u nas będzie ładnie. To odważne, to świeże i paradoksalnie - to może być jeden z kluczy do sukcesu tej produkcji i oby w trakcie developingu polskie studio nie zmieniło nastawienia.

Czy piękna grafika i atrakcyjne postacie zastąpią dobry gameplay? Oczywiście, że nie. Mechanika musi się bronić sama. Ale jeśli gra będzie dobra mechanicznie, a do tego zaoferuje nam świat zaludniony przez postacie, na które chce się patrzeć, to mamy przepis na hit.

Marek Tymiński, być może nieświadomie, a być może z pełną premedytacją, uderzył w stół, a nożyce się odezwały. Wyróżnił swoją grę na tle konkurencji jednym zdaniem. W dzisiejszych, dziwnych czasach, obietnica piękna stała się marketingowym atutem. I za tę odwagę, niezależnie od finalnej jakości gry, należą się brawa.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper