Nadchodzą trzy wielkie gry Star Wars? Cóż, przydałaby się jedna, ale dobra

Nadchodzą trzy wielkie gry Star Wars? Cóż, przydałaby się jedna, ale dobra

Kajetan Węsierski | Dzisiaj, 21:30

Każdy, kto śledzi growe zapowiedzi, wie, że marka Star Wars wraca na tapetę częściej niż Han Solo na Mos Eisley. Co chwila ktoś rzuca hasło, że nadchodzą „wielkie projekty” i że fani nie będą wiedzieli, w co grać jako pierwsze. Brzmi super, prawda? Problem w tym, że ostatnie lata nauczyły mnie jednego - nie liczy się ilość, tylko to, czy laser miecza faktycznie iskrzy, gdy powinien.

I jasne, hype to potężna siła, a logo ze świetlnym mieczem na okładce potrafi wywołać szybsze bicie serca. Ale zanim zaczniemy rezerwować wolne w kalendarzu na potrójne maratony po galaktyce, warto zadać sobie jedno proste pytanie: czy nie lepiej dostać jedną naprawdę dopracowaną przygodę, niż trzy przeciętne? Bo jeśli mamy wracać do odległej galaktyki, to tylko w wielkim stylu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Co przed nami?

Od kilku tygodni plotki krążą coraz śmielej: Lucasfilm Games szykuje nie jedną, lecz aż trzy duże gry Star Wars. I co najlepsze - wszystkie mają kręcić się wokół czasów Starej Republiki. W grze jest remake pierwszego KOTOR-a, kontynuacja serii Jedi od Respawn i - tu robi się naprawdę ciekawie - pełne odświeżenie KOTOR-a 2. Takie prawdziwe, z nową oprawą, poprawioną mechaniką i niedokończonymi wątkami doprowadzonymi wreszcie do końca.

Co ważne, druga część Knightsów miałaby dostać nie tylko nowe efekty i wygładzony gameplay, ale też wszystkie historie, które lata temu wyleciały z płyty, bo terminy wydawnicze nie wybaczały marzeń scenarzystów. Wyobraźcie to sobie: oficjalnie kompletna wersja jednej z najciekawszych gier w historii gwiezdnego uniwersum. 

W teorii więc można powiedzieć, że fani Star Wars mają ucztę przed sobą. Trzy gry, każda duża, każda potencjalnie ważna. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Stara Republika wróci nie jako ciekawostka z dawnych czasów, tylko jako pełnoprawny, głośny rozdział współczesnego gamingu. I choć hype niebezpiecznie rośnie, to trudno udawać, że to nie robi wrażenia.

Jakość > ilość 

A teraz szczerze - ja nie potrzebuję trzech fajnych gier. Wystarczy mi jedna naprawdę dobra. Taka, która odda ducha klasycznych Gwiezdnych Wojen: tego przepychu, tej tajemnicy, tej rozpisanej na całą galaktykę walki dobra ze złem. Niech to będzie gra, która nie boi się emocji, moralnych wyborów, charakterów pisanych grubą kreską, jak w najlepszych powieściach z rozszerzonego uniwersum.

Chciałbym, żeby twórcy zamiast rozpraszać siły na kilka frontów, skupili się na jednym wielkim, epickim projekcie. Bo Stara Republika to nie jest przystawka, a pełnoprawna uczta ze świetnym lore, które aż prosi się o filmową narrację. Potrzeba tu odwagi, by wrócić do fundamentów - Jedi jako symbole nadziei, Sithowie jako uosobienie ambicji i gniewu, a gdzieś między nimi zwykli ludzie próbujący przetrwać ten cały bałagan.

Do tego marzy mi się historia naprawdę skończona. Nie na zasadzie „kup DLC, żeby dowiedzieć się, co dalej”. Chcę gry, którą odkładam po zakończeniu z poczuciem, że przeżyłem coś dużego, ważnego, nie do zapomnienia. Bez pośpiechu, bez budowania pod kontynuację, a pełny, domknięty projekt.

I dlatego patrzę na te wszystkie zapowiedzi z mieszaniną ekscytacji i ostrożności. Bo tak - trzy wielkie gry mogą być super. Ale jedna, dopracowana do ostatniego detalu, z sercem, pasją i pełnym szacunkiem do tego uniwersum? To byłoby coś, co naprawdę mogłoby zapisać się w historii. Wystarczy jedna. Naprawdę dobra.

Podsumowując…

Przed nami może być okres, w którym gry Star Wars wrócą do formy, o jakiej marzyliśmy od lat. Powrót do czasów Starej Republiki brzmi jak plan doskonały, bo to właśnie tam kryje się największa przestrzeń na opowiadanie wielkich historii. Trzy projekty jednocześnie potrafią robić wrażenie - szczególnie jeśli każdy z nich ma ambicję, by naprawić to, co w ostatniej dekadzie często nie domagało.

Ale z tym całym entuzjazmem warto pamiętać o jednym: czasem lepiej postawić na jakość niż ilość. Bo jeśli mamy znów wskoczyć w świat mieczy świetlnych, Mocy i galaktycznych wojen, to niech to będzie coś, co naprawdę poruszy fanów. A wtedy, nawet jeśli dostaniemy jedną grę zamiast trzech, nikt nie będzie narzekał. Bo dobre Gwiezdne Wojny obronią się same.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper