Terminator 2D: No Fate - powrót legendy w stylu retro

Terminator 2D: No Fate - powrót legendy w stylu retro

Krzysztof Grabarczyk | Wczoraj, 16:00

Żyjemy w czasie popularyzacji wszystkiego, co ma dopisane "retro" - niezależnie od szerokości geograficznej, wieku i growych upodobań, wygrywa nostalgia. "Większość z nas to dzieci z przełomu lat 80. i 90. i doświadczyliśmy na własnej skórze złotej ery w historii gier" - Henk Nieborg z Bitmap Bureau, zespołu odpowiedzialnego za utrzymane w duchu klasycznego arcade, Xeno Crisis. Tytuł, o którym dzisiaj piszę zrodził się ze współzawodnictwa podczas corocznego wydarzenie, Global Game Jam, podczas którego każdy może spróbować sił jako twórca gier. W jednej z konkurencji należało szybko stworzyć grę na Amigę. Z tego zapału narodziła się koncepcja znana jako Terminator 2d: No Fate, ukłon w stronę legendarnego filmu i fanów retro. Trudno o lepsze czasy dla takiego projektu. 

Terminator 2D: No Fate nie jest tylko jedną z wielu adaptacji, bo została stworzona w stylu lat 90., gdy film Jamesa Camerona zdobił wejścia do kin na całym świecie. Gra podążą za filmową narracją, nie modyfikując żadnego z kluczowych wątków scenariusza. Twórcy mieszają kilka gatunków - klasyczną rozwałkę w stylu Contry, pościgi, skradanie i oczywiście mnóstwo platformingu. Gra będzie retro-hybrydą z oprawą godną naczelnych produkcji z czasów kultowej Amigi, na co wskazuje 16-bitowa paleta barw. Gra jest pierwszym dziełem studia opartym na filmowej licencji. Nie trudno więc odgadnąć, że mamy do czynienia z zawziętymi miłośnikami Terminatora 2. Uwielbiam takie zależności. Grupa oddanych fanów bierze się za gradaptację utrzymaną w języku wczesnych lat 90. Zero nowoczesnej grafiki, czyste retro. Profitowe działanie w kontekście aktualnych czasów. 

Dalsza część tekstu pod wideo

"Nasz zespół to zgraja wielkich fanów filmu a zwłaszcza Sary Connor, jednej z największych heroin w historii kina. Z uwagi na jej wyjątkowy charakter postaraliśmy uczynić rozgrywkę autentyczną. Wyposażyliśmy ją w broń z celownikiem laserowym co nawiązuje do kultowej sceny z Milesem Dyson'em" - opisuje Mike Tucker na blogu PlayStation. Dla każdej postaci przewidziano szereg zróżnicowanych misji bazujących na filmowym scenariuszu. Twórcy nie zapominają o rozgrywce dorosłym już Johnem Connorem, dla którego przewidziano odrębny pakiet zadań, w grze nazwany Future Missions

"Ja tu wrócę" 

undefined

Bitmap Bureau należą się brawa za zaangażowanie i wiarę w możliwości zespołu. Oczywistym jest, że studio opiera się na nostalgii, bo przecież Terminator 2: Dzień Sądu jest jednym z największych przebojów w historii kina, do tego z uniwersalnym przesłaniem. Żyjemy w czasie rozkwitu SI w wielu dziedzinach życia i choć daleko do uzyskania przez nią samoświadomości (i raczej się na to nie zanosi) trudno ignorować jej wpływ na codzienność. Terminator pokazuje, że rozwój technologii może mieć zbawienny i destrukcyjny wpływ na dzieje ludzkości. "Skoro maszyna, Terminator, potrafiła docenić wartość ludzkiego życia, może i nam się uda" - monolog wypowiedziany przez Sarę Connor (Linda Hamilton) jakoś tak utkwił mi w pamięci i szczerze, nie spodziewałem się, że przyjdzie mi pisać o nadchodzącej adaptacji kultowego filmu utrzymanej w stylu retro. Dzisiaj wystarczy rzucić filmową licencję do świata Fortnite i uznać dzień za zaliczony (wiele filmowych uniwersów pojawiło się w grze). Bitmap Bureau chcą jednak stworzyć coś, o czym fani retro długo nie zapomną. Premierę gry planowano na wrzesień, lecz w T-800 stającego w obronie młodego Connora wcielimy się za kilka dni, 12 grudnia. 

Będzie zatem ucieczka przed T-1000 łypiącym na młodego Johna zza kierownicy ciężarówki. Nie zabraknie sceny w barze, aby się "ubrać" - i wreszcie dane nam będzie ostrzeliwać policyjne radiowozy z mini guna. Heh, tylko czy i tym razem nie będzie wolno nam zabijać nikogo rodem z filmu? Deweloper postarał się o skuteczną implementację płynnego metalu, z jakiej zasłynął T-1000. W grze mamy poczuć lęk, gdy ten superzabójca przybędzie po zdobycz. Pamiętam, że w grze z 1992 roku musiałem ostrzeliwać kilkubitową imitację Roberta Patricka, co dawało jedynie czasową przewagę, bo T-1000 i tak się odrodził i ruszał w pościg. Przy kreatywności Bitmap Bureau nie ma co się martwić o starcia z T-1000. Wziąć po latach udział w pierwszym spotkaniu T-800 i młodego Johna? Przenieść się do czasu apokalipsy maszyn? I wreszcie odsłuchać You Could Be Mine - Terminator 2D: No Fate to najlepszy powrót do 1991 roku, jaki mogli nam sprezentować twórcy gier. Dzięki oprawie w stylu pixel-art tytuł pojawi się na wszystkich obecnych platformach. 

W hołdzie klasykom 

undefined

"Wszystko, co widzicie w grze zostało ręcznie namalowane i ożywione na ekranie w hołdzie grom z Amigi i techniki sprite'ów użytej w Mortal Kombat od Midway" - tłumaczy dyrektor artystyczny Terminator 2D: No Fate, Henk Nieborg. Twórca nie ukrywa inspiracji jedną z najlepszych gier na konsoli Sega Mega Drive, Alien 3, adaptację filmu Davida Finchera. Jak zaznaczył Nieborg, tytuł ten demonstruje jak użyć oprawy pixel-art, aby ukontentować starszych graczy. W czasie, gdy konsolę Segi promował niebieski Sonic, pojawiła się bardziej dorosła produkcja na bazie horroru science-fiction. Gry z Terminatorem możemy podzielić na dwie grupy: typowych adaptacji filmów i autorskich projektów (tutaj prym z początku wiodła Bethesda a teraz mamy Terminator: Resistance od polskiego Teyonu). "Bazowym pomysłem było stworzenie gry w stylu run'n gun, mix pomiędzy Contrą i Elevator Action Returns, lecz bez mieszania gatunków nie byliśmy w staniu należycie odtworzyć wielu scen z filmu" - w Terminator 2D: No Fate nie będziemy się nudzić. Po kilkunastu latach znów zagramy w adaptację kultowego dzieła Jamesa Camerona, w nieśmiertelnej oprawie retro. 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper