
Czy ta gra naprawdę zasługiwała na tyle hejtu? Ja mam inne zdanie…
Nie pierwszy raz widzę, jak gra dostaje po głowie, zanim ktokolwiek naprawdę zdąży w nią zagrać. Internet ma to do siebie, że łatwiej rzucić kamieniem niż sprawdzić, czy w ogóle jest powód. Recenzje, memy, wyrwane z kontekstu fragmenty - wszystko to razem tworzy obraz tytułu, który niby „nie ma sensu”, „jest porażką” albo „rozczarowaniem roku”. Sam więc podchodziłem do niej z ostrożnością, trochę z ciekawości, trochę z przekory. I wiecie co? Im dłużej grałem, tym bardziej nie rozumiałem tego zbiorowego oburzenia.
Nie twierdzę, że to arcydzieło. Ale też nie kupuję narracji, że wszystko, co poszło nie tak, przekreśla cały projekt. Czasem mam wrażenie, że w branży gier zapomnieliśmy o czymś takim jak „danie szansy”. Bo ta gra, mimo swoich potknięć, ma w sobie coś, czego nie da się ocenić po zwiastunie czy jednym błędzie technicznym - pomysł, klimat i odwagę, by być inna. A to, w dzisiejszych czasach, zdarza się coraz rzadziej. Wiecie, o czym mowa?
O Star Wars Outlaws…


To trzecioosobowa gra akcji osadzona w uniwersum Gwiezdnych wojen, stworzona przez studio Massive Entertainment, znane wcześniej z serii „The Division”. Produkcja powstała we współpracy z Lucasfilm Games i stanowi pierwszą w historii serii przygodę dla jednego gracza ze światem w pełni otwartym. Akcja rozgrywa się pomiędzy wydarzeniami z „Imperium kontratakuje” a „Powrotem Jedi”, czyli w okresie, gdy galaktyka pogrążona jest w chaosie, a Imperium traci stopniowo kontrolę nad odległymi układami.
Gracz wciela się w Kay Vess - złodziejkę i oszustkę, która razem ze swoim małym towarzyszem Nixem próbuje dokonać największego skoku w historii przestępczego półświatka. Ich cel jest prosty: zdobyć wolność i uciec od życia pełnego długów oraz pościgów. W przeciwieństwie do rycerzy Jedi czy żołnierzy Rebelii, Kay nie ma mocy ani specjalnych umiejętności - polega na sprycie, refleksie i szczęściu. Jej przygoda prowadzi przez różne planety, od tętniących życiem metropolii po zapomniane kolonie, w których każdy sojusznik może okazać się potencjalnym wrogiem.
Świat gry został zaprojektowany jako rozległa galaktyka pełna aktywności. Można przemieszczać się pieszo, na futurystycznym ścigaczu lub pilotując statek kosmiczny Trailblazer, który pozwala na płynne przejście z powierzchni planety w przestrzeń kosmiczną. W trakcie rozgrywki gracze podejmują decyzje wpływające na reputację Kay w różnych frakcjach - od syndykatów przestępczych po imperialne garnizony. Każda z nich reaguje inaczej, co wpływa na ceny, dostęp do misji i sojusze.
Pod względem technicznym Star Wars Outlaws wykorzystuje silnik Snowdrop, znany z realistycznego oświetlenia i dbałości o detale środowiska. Gra ma oferować mieszankę eksploracji, skradania się i dynamicznych walk, zarówno naziemnych, jak i kosmicznych. Oprawa wizualna czerpie z klasycznej estetyki sagi - piaskowe planety, zardzewiałe kantyny i charakterystyczny brud galaktycznej codzienności. Całość tworzy świat, który żyje własnym rytmem, pełen kontrastów między porządkiem Imperium a chaosem przemytniczego półświatka.
Moje wrażenia
Nie ukrywam - do „Star Wars Outlaws” podchodziłem z lekkim dystansem. Po latach nieudanych eksperymentów w uniwersum Gwiezdnych wojen trudno było uwierzyć, że tym razem ktoś naprawdę odda graczom wolność działania. A jednak po kilku godzinach spędzonych z Kay Vess coś zaczęło klikać. To nie jest gra, która zachwyca od pierwszej minuty - ale z czasem buduje coś bardzo solidnego. Galaktyka, w której każdy ma swoje interesy, naprawdę potrafi wciągnąć.
Największe wrażenie robi sam świat - różnorodny, niekoniecznie sterylny. Nie ma tu pustki znanej z wielu innych otwartych światów, tylko miejsca, które naprawdę chce się eksplorować. Jedna planeta pachnie kurzem i metalem, inna tętni dźwiękami kantyn i neonami przestępczego podziemia. Każdy fragment galaktyki ma swój charakter, a to sprawia, że nawet zwykła podróż na ścigaczu staje się przygodą. Widać, że Massive Entertainment rozumie, czym jest urok tego uniwersum - nie w wielkich bitwach, lecz w drobnych momentach.
Kay Vess to też postać, której łatwo kibicować. Nie jest kolejną bohaterką z przeznaczeniem zapisanym w gwiazdach – raczej kimś, kto po prostu próbuje przeżyć. Jej relacja z Nixem, dialogi z najemnikami i reakcje na wydarzenia budują postać wiarygodną, bez sztucznego heroizmu. To dobrze napisana bohaterka w świecie, który rzadko daje komukolwiek czarno-białe wybory. I choć animacje twarzy miejscami sztywnieją, a niektóre misje powtarzają znane schematy, trudno nie docenić, jak dużo serca włożono w to, by każda scena miała sens.
Nie jest to gra idealna - momentami kuleje tempo, a mechanika strzelania bywa zbyt zachowawcza. Ale mimo tych potknięć „Outlaws” ma w sobie coś, co przyciąga. Czuć ducha przygody, który przypomina, że nie trzeba być Jedi, żeby przeżyć coś wielkiego. Wystarczy odrobina odwagi, łut szczęścia i blaster u boku. I może właśnie dlatego, mimo swoich niedoskonałości, ta gra zostaje w głowie na dłużej niż wiele perfekcyjnie dopracowanych tytułów.
Konkluzja
Ta pozycja nie próbuje udawać gry, która zmienia historię branży - i może właśnie dlatego działa. To produkcja, która wie, czym chce być: solidną przygodą w dobrze znanym świecie, gdzie liczy się klimat, postacie i poczucie bycia częścią galaktyki, a nie rewolucja technologiczna. Widać, że twórcy skupili się na detalach, które budują wiarygodność - od szumów statków po rozmowy w zatłoczonych kantynach. To świat, w którym łatwo się zgubić i równie łatwo chcieć do niego wrócić.
Nie wszystko tu gra idealnie - ale też nie musi. „Outlaws” przypomina, że nawet bez fajerwerków można stworzyć coś, co zostawia po sobie emocje. To gra, która nie krzyczy, tylko opowiada swoją historię z wyczuciem i spokojem. Dla jednych będzie „kolejnym otwartym światem”, dla innych - dokładnie tym, czego brakowało w galaktyce po latach bombastycznych projektów. I chyba o to właśnie chodzi, prawda? Ja bawiłem się nieźle - nawet będąc świadomym błędów, których oczywiście nie brakowało.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Star Wars Outlaws.
Przeczytaj również






Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych