Polska branża w natarciu - nasze gry są znakomite! 

Polska branża w natarciu - nasze gry są znakomite! 

Kajetan Węsierski | Dzisiaj, 14:00

Na świecie coraz częściej mówi się o polskich grach - i to wcale nie tylko w kontekście kilku wielkich hitów, które już dawno wpisały się do historii branży. Z roku na rok przybywa bowiem projektów, które zachwycają pomysłowością, oprawą audiowizualną i rozmachem, udowadniając, że nad Wisłą rodzą się jedne z najciekawszych produkcji. Coraz trudniej znaleźć zestawienie najlepszych premier, w którym nie pojawiłby się choć jeden tytuł z naszego podwórka.

Co istotne, polski gamedev nie zatrzymuje się w miejscu. Obok kolejnych głośnych marek, które podbijają światowe rynki, pojawiają się też mniejsze, ambitne gry, konsekwentnie budujące renomę naszych studiów. To właśnie ta różnorodność i systematyczny rozwój sprawiają, że możemy mówić o prawdziwej sile polskiej branży - i to takiej, która ma jeszcze mnóstwo do zaoferowania.

Dalsza część tekstu pod wideo

Są wielkie hity

Seria Wiedźmin to tutaj oczywiście przykład najbardziej spektakularny - od momentu premiery trzeciej części CD Projekt RED nie tylko stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych studiów na świecie, ale też sprawił, że globalna publiczność zaczęła bacznie przyglądać się temu, co tworzy się w naszym kraju. Obok niego znalazły się też inne głośne projekty, jak Dying Light od Techlandu, które pokazały, że polskie studia potrafią dostarczać gry z rozmachem, konkurujące bez kompleksów z największymi.

Ostatnie miesiące to kolejne dowody na to, że nie zwalniamy tempa. The Alters od 11 bit studios to gra, która zebrała świetne recenzje, udowadniając, że Polacy są mistrzami w łączeniu klimatycznej narracji z głęboką rozgrywką. Równie mocno wybrzmiał Cronos od Bloober Team, gdzie zamiast klasycznej grozy twórcy postawili na psychologiczne podejście i nową formę eksperymentu. To projekty, które pokazują, że nasze studia nie stoją w miejscu,.

A przecież przed nami kolejne głośne premiery, które już teraz elektryzują fanów na całym świecie. The Blood of Dawnwalker od Rebel Wolves zapowiada się na produkcję, która ma szansę być duchowym następcą gier, w jakich maczał palce Konrad Tomaszkiewicz. Do tego dochodzi Dying Light: The Beast - kontynuacja historii zombie survivalu, który od lat cieszy się globalnym uznaniem i stale rozwija swoją formułę. Każdy z tych projektów to kolejny krok do tego, by polski gamedev miał jeszcze mocniejszą pozycję na światowej scenie.

I wreszcie Wiedźmin 4 - gra, o której mówi się od lat, a której oczekiwania są równie wielkie, co potencjał. CD Projekt RED ma przed sobą nie lada wyzwanie, by sprostać legendzie trzeciej części, ale wszystko wskazuje na to, że studio doskonale wie, jak zbudować narrację i świat, który ponownie przyciągnie miliony. Wraz z innymi dużymi projektami, które już są w produkcji, można śmiało powiedzieć, że polska branża znajduje się w złotym okresie, gdzie kolosy z minionych lat spotykają się z nowymi gigantami dopiero wchodzącymi na scenę.

A są też małe perełki

Scena niezależna w Polsce rośnie w siłę w tempie, którego jeszcze kilka lat temu mało kto by się spodziewał. Coraz więcej młodych twórców rozpoczyna swoją przygodę od game jamów, które pojawiają się praktycznie co miesiąc w różnych miastach. To właśnie tam rodzą się pierwsze pomysły na gry - często małe, eksperymentalne i niepozorne, ale z potencjałem, który później owocuje pełnoprawnymi produkcjami. 

To widać też na targach. Jeszcze kilka lat temu stoiska indie zajmowały kilka stolików gdzieś w kącie hali, a dziś potrafią rozciągać się na całe sekcje. Pełne są różnorodnych gier - od narracyjnych eksperymentów po dynamiczne platformówki czy survivalowe symulatory. Takie stoiska przyciągają coraz więcej osób, nie tylko dziennikarzy czy branżowych ekspertów, ale też zwykłych graczy, którzy chcą odkrywać coś świeżego i nieoczywistego. 

Rosnące zainteresowanie przekłada się również na konkretne wsparcie - zarówno ze strony wydawców, jak i instytucji. Coraz częściej zdarza się, że małe polskie gry trafiają pod skrzydła większych firm, które pomagają im przebić się na rynkach międzynarodowych. W ten sposób powstają tytuły, które potrafią zaistnieć obok największych hitów, zdobywając nagrody i uznanie krytyków. To wszystko sprawia, że młodzi twórcy mogą myśleć o swojej pasji nie tylko jako o hobby, ale realnej ścieżce kariery.

I choć oczywiście scena indie ma swoje wyzwania - brak dużych budżetów czy mniejsze zespoły - to właśnie ta kreatywna wolność i chęć eksperymentowania sprawiają, że polski gamedev zyskuje kolejną nogę, na której może się oprzeć. Dzięki temu obok gigantów w rodzaju Wiedźmina czy Dying Light, coraz częściej słyszymy o małych projektach, które potrafią zaskoczyć świeżością i oryginalnością. To najlepszy dowód na to, że polska branża rozwija się wszechstronnie - i na wielką, i na małą skalę.

Podsumujmy…

Polski gamedev jest dziś potęgą, która ma dwa oblicza - gigantów z produkcjami na światowym poziomie i niezależnych twórców, którzy coraz śmielej eksperymentują. Razem tworzą unikalny ekosystem, w którym każdy znajdzie coś dla siebie - od ogromnych, wieloletnich projektów z wielkimi budżetami po intymne historie czy oryginalne pomysły rodzące się na game jamach. To różnorodność sprawia, że scena nad Wisłą jest tak ciekawa i dynamiczna.

Patrząc na to, co już powstało i co dopiero się szykuje, trudno nie czuć dumy. Polska branża gier z każdym rokiem zyskuje na znaczeniu, a świat coraz częściej patrzy w naszą stronę. Jeśli ta tendencja się utrzyma, nie tylko doczekamy się kolejnych globalnych hitów, ale też małych perełek, które pokażą, że dobre pomysły nie muszą mieć wielkich budżetów, by trafić do serc graczy.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper