
Gamescom 2025 - graliśmy w Spongebob Squarepants: Titans of the Tide. Platformer 3D dla starych i młodych
Latający Holender po prostu chciał kupić sobie hamburgera, nic więcej. Zniósł nawet upokorzenie, jakim była konieczność stanięcia w kolejce. Lecz kiedy Król Neptun wparował do Krusty Krab jak do siebie, w dodatku omijając kolejkę, miarka się przebrała. Wkurzony Holender rzucił klątwę, zamieniając wszystkich w okolicy w duchy. Na szczęście Patryk postanowił pospać tego dnia dłużej...
Tak jak na co dzień jestem bardzo werbalnym przeciwnikiem składania zamówień przedpremierowych i prób kupienia mnie tanimi pierdołami, jak dodatkowa skórka czy możliwość zagrania wcześniej niż inni, tak w przypadku "Titans of the Tide" jestem absolutnie urzeczony pomysłem dewelopera. Bawi mnie on tak serdecznie, że szczerze zastanawiam się nad złożeniem zamówienia. Cóż to takiego? Cóż... Pupy. Nagie pupy. A dokładniej, nagie pupy SpongeBoba i Patryka.
Tak, bonusem do osób składających zamówienia przedpremierowe są dodatkowe skórki dla obu głównych bohaterów, dzięki którym ci nie muszą martwić się o odpowiednie wietrzenie tylnej części ciała. W przypadku SpongeBoba sytuacja jest o tyle dziwna, że chłopak wciąż ma na sobie spodnie, ale ich tylna klapa (tak jakby) została opuszczona. Trochę to dziwne i niezbyt przekonująco wykonane, ale za to Patryk! No, nie mogłem przestać się z niego śmiać. Deweloper postanowił dać mu największą, najbardziej okrąglutką i idealnie kształtną pupcię świata, która oczywiście pracuje rytmicznie, kiedy się poruszamy. Taka mała rzecz, a jak cieszy. Pokazuje to również, że twórcy gry dobrze czują absurdystyczny humor serialu Stephena Hillenburga. No dobra, a jak przedstawia się sama gra?





Mamy tu do czynienia z bardzo klasycznym platformerem 3D rozgrywającym się na dużych, pełnych pierdół do zebrania mapach, jak chociażby w pierwszym "Jak & Daxter". Pomiędzy bohaterami zmieniamy się wedle uznania za naciśnięciem jednego przycisku. W trakcie zwyczajnej eksploracji nie jest to aż takie ważne, kim się poruszamy, ale już porywając się na wykonanie jakiegoś zadania, lub po prostu pragnąc zdobyć wszystko, co gra ma do zaoferowania, będziemy musieli płynnie zmieniać się między oboma postaciami, by móc używać ich umiejętności, nierzadko łącząc je w długie kombinacje - coś jak prostsza wersja przełączania się pomiędzy różnymi maskami w czwartym "Crashu". Patryk potrafi zakopać się w piachu, wypychać na powierzchnię zakopane w nim przedmioty i wystrzeliwać wysoko w górę z podwodnych gejzerów, podczas gdy SpongeBob potrafi wystrzelić w kierunku przedmiotu lub przeciwnika, niczym Sonic w swoich trójwymiarowych przygodach.
Co ciekawe, deweloper bardzo chciał żeby w nowego "SpongeBoba" mogli z przyjemnością zagrać zarówno dorośli, jak i dzieci. Tak więc przy co trudniejszych sekwencjach platformowych ustawione zostały niemałe wspomagacze, często pozwalające po prostu przedostać się dalej bez żadnego wysiłku z naszej strony. Tak więc, jeśli jakiś moment jest zbyt skomplikowany, można go po prostu ominąć - proste i sympatyczne podejście. Nawet walki z bossami można sobie ułatwić, zbierając po drodze białe majteczki SpongeBoba, które symbolizują tutaj punkty życia. Nie dajesz rady pokonać Neptuna z trzema życiami? Weź sobie osiem, będzie lżej.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak nowe dzieło Purple Lamp dobrze wygląda i ile frajdy dostarcza. Jasne, prostota wizualna oryginalnego serialu na pewno pomaga, ale i tak warto pochwalić jak przyjemne dla oka są kolejne postacie i rejony Bikini Bottom, a już scenki przerywnikowe wyglądają często jak żywcem wyciągnięte z serialu. W czasach, gdy dobrych platformówek 3D wychodzi jak na lekarstwo, dobrze jest wiedzieć, że są jeszcze studia, którym na tym gatunku zależy. Zdecydowanie będę grał. Dla Patryka! I jego pupci.
P.S. W zwiastunie pojawia się sam David Hasselhoff i ponoć nie jest to jedynie chwyt marketingowy, a samego Dave'a zobaczymy w jakiejś postaci w grze.
Przeczytaj również






Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych