
Gamescom 2025: Graliśmy w EA Sports FC 26. Tryb autentyczny to najlepsze, co trafi do EA FC w tym roku
Na Gamescomie spędziłem przy EA Sports FC 26 dobrych kilkadziesiąt minut i to wystarczyło, by poczuć, że mam do czynienia z kolejną odsłoną serii, w której wszystko zależy od szczegółów. To nie jest rewolucja, ale gra, która próbuje zebrać głosy krytyki z poprzednich lat i odpowiedzieć na nie nowymi rozwiązaniami.
Już samo wejście do meczu pokazuje znajome oblicze – grafika wciąż stoi na bardzo wysokim poziomie, ale wizualnie trudno mówić o skoku względem poprzedniczki. Modele piłkarzy wyglądają dobrze, animacje podrasowano, oprawa okołomeczowa jest odrobinę bogatsza, ale jeśli ktoś oczekuje, że FC 26 wizualnie powali na kolana – tego tu nie znajdzie. Zresztą, seria już od dawna prezentuje się na tyle solidnie, że trudno wymagać rewolucji, chociaż niewątpliwie twórcy zostawiają sobie furtkę na sporo ulepszeń.
Sednem nowości jest podział na dwa style rozgrywki – Authentic i Competitive. Ten pierwszy od razu zwrócił moją uwagę. Mecze są wolniejsze, bardziej taktyczne, piłkarze zachowują się jak prawdziwi ludzie z ograniczeniami, potrafią popełniać błędy techniczne, źle przyjąć piłkę czy przestrzelić z trudnej pozycji. To buduję klimat meczu i faktycznie daje namiastkę realizmu, o który od lat prosili fani. W trybie Competitive tempo gry wraca do znanej, szybszej dynamiki – akcje są bardziej widowiskowe, pressing skuteczniejszy, a mecze przypominają typowe spotkania online, gdzie liczy się refleks i szybkie schematy. I choć po krótkiej sesji trudno wyrokować, wydaje się, że to właśnie Authentic może okazać się najciekawszym dodatkiem – bo wnosi realne zróżnicowanie w doświadczeniu. Szkoda, że ten tryb będzie niedostępny podczas grania online.




Wiele drobnych zmian, ale kluczowych z punktu widzenia gracza

Na boisku czuć też poprawki w detalach. Obrona działa bardziej przewidywalnie, podania nie są już tak „magnetyczne”, a strzały wydają się mniej schematyczne. Na uwagę zasługuje także zachowanie bramkarzy, które wreszcie doczekało się wyraźnych poprawek. Golkiperzy częściej wychodzą do piłki i reagują na zagrania za plecy obrońców, co eliminuje sporo irytujących sytuacji sprzed roku. Na linii są szybsi, potrafią zareagować instynktownie przy strzałach z bliska i znacznie rzadziej przepuszczają „piłki–pociski”, które wcześniej wpadały niemal automatycznie. Uderzenia z dystansu też nie dają już tak łatwych bramek. Tutaj trzeba się naprawdę postarać, żeby pokonać bramkarza. Dzięki temu mecze są bardziej zbalansowane i gole zdobyte w trudnych sytuacjach dają większą satysfakcję.
Podczas gry szybko zauważyłem, że animacje zostały bardziej dopracowane. Ruchy piłkarzy są płynniejsze, przejścia między sprintem, przyjęciem piłki, a strzałem wyglądają naturalniej i mniej „sztywno” niż w poprzednich edycjach. Silne uderzenia dostały dodatkowej warstwy animacyjnej – teraz mocny strzał nie tylko brzmi i wygląda efektowniej, ale też wiąże się z większym ryzykiem, bo łatwiej o przestrzelenie albo nieczyste trafienie. To sprawia, że takie akcje przestają być automatycznym sposobem na gola, a stają się narzędziem, którego trzeba używać z wyczuciem.

Do tego dochodzi kilka smaczków, które budują atmosferę meczu. Pojawiło się więcej interakcji z sędzią – piłkarze częściej protestują, próbują wymusić decyzję albo przeciągają rozmowy po faulach. To niby drobiazg, ale dodaje spotkaniom realizmu i nerwowości. Szczególnie dobrze czuć to w trybie autentycznym, gdzie gra jest wyraźnie trudniejsza – akcje wymagają cierpliwości, konstruowanie ofensywy nie przychodzi łatwo, a każdy błąd techniczny czy nieprzemyślane podanie mogą zakończyć się kontrą. Doceniam to i fajnie, że wreszcie mamy taki efekt w grze piłkarskiej. Kiedyś tego typu akcje były standardem w Pro Evo, ale dzisiaj... no nic, zobaczymy, jak wypadnie pełna wersja EA FC 26.
Pod kątem grafiki FC 26 prezentuje się lepiej niż poprzednia część, choć nie jest to żadna rewolucja. Modele piłkarzy dopieszczono szczególnie w kwestii twarzy i animacji mięśni, co widać w powtórkach i zbliżeniach. Światła stadionowe zostały zbalansowane, dzięki czemu nocne mecze wyglądają bardziej naturalnie, a cienie nie są już tak „ciężkie”. Murawa też prezentuje się lepiej. Widać wyraźnie "wyryte" ślady po wślizgach i efekty "zużycia" nawierzchni podczas spotkania, co dodaje dynamiki całej oprawie. Na PS5 Pro wszystkie powtórki i zbliżenia podczas meczu są w 60 klatkach (na zwykłych konsolach w 30). Warto wspomnieć również o wersji na Switcha 2, która nie odstaje od edycji na PlayStation 5 czy Xbox Series X|S. To pełnoprawna gra, bez kompromisów znanych z dawnych „Legacy Edition”. Wszystkie tryby, wszystkie animacje i te same mechaniki ruchu sprawiają, że naprawdę trudno odróżnić ją od „dużych” konsol. To będzie pierwszy raz, kiedy handheld Nintendo dostanie piłkę na najwyższym poziomie, a nie wybrakowany port.
Na deser EA zapowiada także rozbudowę trybu menadżerskiego. W FC 26 dostaniemy więcej narzędzi do zarządzania klubem, w tym dokładniejszą analizę postawy piłkarzy na treningach, większy wpływ na finanse i bardziej rozbudowane interakcje z mediami. Ma się też pojawić nowa ścieżka narracyjna, która pozwoli graczowi poczuć, że prowadzi drużynę nie tylko od strony sportowej, ale i organizacyjnej. To krok w stronę większej głębi, której wielu fanom brakowało od lat.
Czy to jednak zmienia ogólny obraz gry? Nie do końca. W EA FC 26 wciąż gra się bardzo podobnie do poprzednich części i gdyby ktoś włączył mi mecz bez logotypów, pewnie przez chwilę nie zauważyłbym różnicy. To raczej zbiór jakościowych poprawek niż nowy rozdział w historii serii. Ale trzeba przyznać, że te poprawki mają sens i faktycznie poprawiają komfort zabawy. Na Gamescomie wdałem się w mecz z drugim dziennikarzem i mimo że nie wygrana była najważniejsza, to po prostu dobrze się bawiliśmy – i to jest największa siła serii. Niezależnie od wszystkich dyskusji o glitchach, mikropłatnościach czy stagnacji, EA FC 26 wciąż potrafi sprawić, że człowiek zapomina o reszcie i cieszy się piłką.
Ostatecznie trudno dziś orzec, czy EA naprawdę dostarczyło zmiany, na które czekali fani. Z tego, co widziałem, poprawa jest, ale nie w takiej skali, by mówić o przełomie. Wszystko rozstrzygnie się, gdy gracze zanurzą się w Ultimate Team i przekonają, czy balans faktycznie został poprawiony. Po mojej krótkiej sesji mogę tylko powiedzieć, że EA FC 26 to znajomy futbol w nieco bardziej dopracowanej odsłonie – i choć nie zachwyca świeżością, to nadal dostarcza sporo radości. Miłośnicy serii i tak to kupią i będą grać przez kolejny rok. Tak jak ja.
Przeczytaj również






Komentarze (21)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych