Gamescom 2025 – graliśmy w Silent Hill f! Obłędna grafika i wybitnie japoński klimat

Gamescom 2025 – graliśmy w Silent Hill f! Obłędna grafika i wybitnie japoński klimat

Piotrek Kamiński | Wczoraj, 21:51

Hanako wypada z domu po kłótni z ojcem i idzie spotkać się ze znajomymi. Szybko zauważa, że wszędzie rozpościera się gęsta jak smoła mgła, a cała wioska zdaje się być opustoszała. W pewnym momencie, całe otoczenie zaczyna porastać czerwona narośl, przypominająca rozprzestrzeniającą się raptownie grzybnię, która pochłania wszystko, z czym wejdzie w kontakt. Zanim będzie mogła spróbować dowiedzieć się, co tu się dzieje, Hanako musi uciec przed rozprzestrzeniającą się zarazą...

Trypofobia opisywana jest jako lęk przed skupiskami niewielkich dziur lub wypukłości o nieregularnych kształtach – coś jak rozkrojona tykwa albo niektóre sfabrykowane obrazki, na których widać na przykład części ciała z dziesiątkami małych dziurek, jedna przy drugiej, nierzadko z czymś dziwnym wyglądającym z wewnątrz. Mało co na tym świecie obrzydza mnie tak, jak te fotomontaże. Jeśli i ty wiesz o czym mówię i dostajesz gęsiej skórki na samą myśl, to jest szansa, że nowy „Silent Hill” (a przynajmniej jego otwarcie) nie jest dla ciebie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Studio NeoBards Entertainment do tej pory znane było przede wszystkim z produkcji remasterów HD i portów dla Capcomu. Spod ich ręki wyszły na przykład „Devil May Cry HD Collection”, „Onimusha remastered” oraz „Resident Evil Origins Collection”. Odpowiadali też i za jakieś mało istotne, w pełni swoje produkcje, ale to dopiero ogłoszenie w 2022 roku, że przygotują nowego „Silent Hilla” wrzuciło ich na mapę większości fanów konsolowych horrorów.

Walka ze strachami
resize icon

Spędziliśmy z Rogerem około czterech godzin z już niemal ukończoną wersją gry. Przedstawiciele studia stwierdzili, że dopiero po tak długim czasie powinniśmy być w stanie naprawdę zrozumieć DNA ich projektu, co może świadczyć albo o jego niebanalnej złożoności albo o tym, że gra będzie rozwleczona i rozciągnięta jak T-shirt przeciętnego nastolatka. Cóż, po tym, co tu zobaczyłem, mogę stwierdzić, że akcja jest raczej wartka, kolejne postacie i zagadki mnożą się jak grzyby po deszczu, a w kwestii fabuły... wciąż nie mam pojęcia, o co tu właściwie chodzi. Co nie oznacza, że już teraz po mojej głowie nie kołata się milion myśli i teorii. Tak, to zdecydowanie wciągający kawałek kodu.

Choć z początku przed wrogami trzeba uciekać, to szybko znajdujemy pierwszą broń, pozwalającą przejąć inicjatywę, a jest nią stara i lubiana... gazrurka. Na późniejszym etapie zabawy znalazłem jeszcze sierp i młot (hehe), a w drugim świecie, do którego nasza bohaterka trafia w krytycznych, ustalonych fabularnie sytuacjach, nóż i naginatę. Wydaje się, że to całkiem sporo? To dlatego, że broń jest podatna na uszkodzenia i po utłuczeniu raptem kilku wrogów trzeba ją albo naprawić za pomocą specjalnego przedmiotu albo ulegnie bezpowrotnemu zniszczeniu. Było. Zupełną nowością za to jest pomyślany od nowa, prawdopodobnie najbardziej ambitny system walki w historii serii – nie żeby było to jakieś nie wiadomo jak wielkie osiągnięcie. Kwadratem bądź R3 skupiamy się na wrogu, którego tłuczemy albo lekkimi (R1) albo ciężkimi (R2) atakami, a kiedy zrobi się zbyt gorąco, pod kółkiem schowany mamy bardzo szybki, graniczący z teleportacją unik. To jednak wcale nie koniec. Część ataków wrogów można skontrować. Wokół nich na moment pojawia się specyficzna poświata. Jeśli wciśniemy wtedy mocny atak, zadamy im miażdżące obrażenia, w dodatku pozostawiając ich bezbronnymi na kilka sekund. Okienko na kontrę można wydłużyć sobie przytrzymując przycisk skupienia (L2), a jeśli będziemy trzymać go odpowiednio długo, naładujemy pasek wzmocnionego ataku, który swoim efektem przypomina kontrę. 

Niestety, trwanie w trybie skupienia pożera nam pasek poczytalności. Jeśli zleci do zera, zaczniemy odnosić obrażenia, co może być naprawdę nieprzyjemne, zwłaszcza w połączeniu z obecnością wrogów, których ataki mogą nam ten pasek dodatkowo uszczuplać. Trzeba więc dbać o to, aby odpowiednio często go uzupełniać, czy to z pomocą przeznaczonych do tego przedmiotów, czy modląc się w rozsianych tu i tam kapliczkach (tylko na niższym poziomie trudności), pełniących rolę punktów zapisu gry i czegoś na wzór sklepu. Otóż, modląc się przy nich, możemy składać pewne przedmioty w ofierze bogu, za co zyskujemy punkty wiary. Te z kolei wykorzystać można albo do kupowania losowych amuletów, dających różnego rodzaju pasywne buffy (więcej zdrowia, trudniej nas zauważyć, itp.), albo w celu stałego podbicia statystyk naszej bohaterki. Możliwości jest sporo, a punktów wiary zawsze za mało. Tylko od gracza zależy czy zechce poświęcić dodatkowy przedmiot leczący by otrzymać więcej punktów, czy będzie wolał zostawić go sobie na trudniejszą sytuację.

Na ulicy
resize icon

Podobnie jak zazwyczaj ma to miejsce w grach z tej serii, zarówno poziom trudności walki, jak i poziom trudności zagadek można dostosowywać oddzielnie. Deweloper zalecił nam granie z łatwymi walkami i standardowymi zagadkami, więc tak też zrobiłem i raczej już się tego trzymałem, bo tak jak obie opcje można zmienić w trakcie zabawy, tak trzeba w tym celu wyjść z gry i grzebać w głównym menu, na co szkoda było mi czasu i zachodu. Walka na tak niskim poziomie nie powinna sprawić większego problemu nikomu, kto zna się z serią i przygodowymi grami akcji w ogóle – starczy powiedzieć, że przez całe cztery godziny nie zdarzyło mi się przegrać ani razu, nawet z pierwszym, dużym bossem. 

Zagadki natomiast mogą sprawiać pewną trudność na normalnym poziomie trudności, choć wcale nie dlatego, że są aż tak skomplikowane, ale ponieważ „Silent Hill f” jest grą na wskroś japońską i ta bariera kulturowa między nami może sprawić, że pewne rzeczy, które Japończyk pojmie z marszu, Europejczykowi mogą sprawić trudność. Jeden przykład: znalazłem się w sali lekcyjnej, gdzie na podstawie znalezionego w pudełku liściku musiałem otworzyć kolejne pudełko. W treści mowa była o kwitnących drzewach wiśni, więc na pudełku wybierałem obrazki drzew i kwiatów, ignorując owoce,, warzywa i spadającą gwiazdę. Źle. Pomyślałem, że może owoc wiśnie też trzeba zaznaczyć. Źle. Siedziałem nad tym z pięć minut, zanim jeden z przedstawicieli Konami nie podpowiedział mi, że chodzi wyłącznie o obrazki przedstawiające wiśniowe drzewa – tylko skąd ja mam wiedzieć, które to niby są? Wszystkie wyglądają dosyć podobnie, bo to tylko proste obrazki. Nawet tylko w ciągu tych czterech godzin, zaciąłem się w podobny sposób przynajmniej dwa razy, jeśli dobrze pamiętam i może to być irytujące, kiedy wydaje ci się, że wiesz, co należy zrobić, ale nie umiesz odczytać intencji dewelopera. 

„Silent Hill f” będzie niesamowicie wyglądającą grą. Wąskie, zimne, przykryte mgłą uliczki rodzinnej wioski Hanako można pomylić z jakimś faktycznie istniejącym miejscem. Trochę szkoda, że zniszczalność środowiska praktycznie nie istnieje, ale czysto wizualnie nie można się do niczego przyczepić. Tym jednak, co robi największe wrażenie, jest oświetlenie. W drugim świecie poruszamy się głównie po terenach przypominających stare, buddyjskie świątynie, z dużymi, czerwonymi kolumnami po bokach, oświetlonymi wyłącznie migoczącym światłem pochodni. Nie wiem, jak udało im się uzyskać ten efekt, ale otoczenie tak doskonale reaguje na to nieregularne, załamujące się, to znów rozjaśniające światło, że można pomyśleć, że ogląda się przerywnik, a nie czysty gameplay. Wciąż nie rozumiem, dlaczego ta gra ma w tytule „Silent Hill”, zamiast być zupełnie oryginalną, świeżą marką (może prócz faktu, że znana marka zawsze sprzeda się lepiej niż zupełnie nowe IP), ale już teraz mogę powiedzieć, że bez dwóch zdań będzie to świetna gra – pięknie wyglądająca, klimatyczna, z tajemniczą fabułą i wciągającym gameplayem. 

Premiera już za miesiąc, 25.09.2025 i to, uwaga, z polską wersją językową (napisy) na pokładzie!

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper