Superman nie musi być nudny. Komiksy na start przygody z Człowiekiem ze Stali

Superman był przez lata słusznie uznawany za postać tak potężną, tak krystaliczną, że po prostu nudną. Takie stwierdzenia można jednak puścić w niepamięć, bo ostatnich kilka dekad przyniosło nam wysyp angażujących historii. Wybraliśmy pięć, które są świetnym wstępem do czytania o przygodach Człowieka ze Stali.

W zestawieniu znalazły się wyłącznie komiksy, które albo są dostępne na rynku polskim, albo na ten rynek wkrótce trafią. Zależało nam na podkreśleniu łatwości w dotarciu do naprawdę ciekawych opowieści. Przebijanie się przez rynek książek używanych zostawiliśmy dla absolutnych zajawkowiczów.

Każda z pięciu wybranych pozycji stanowi inne podejście do Supermana, ale każda spełnia najważniejszy z warunków, czyli odnajduje się w roli pierwszego komiksu o Kryptonianinie.

Superman na wszystkie pory roku (Jeph Loeb, Tim Sale)

Owoc pracy kultowego w komiksowych kręgach duetu. Owoc już dojrzały, bo poprzedzony rewelacyjnie przyjętym “Batman: Długie Halloween”. Jak możecie się domyślić, “Superman na wszystkie pory roku” również spotkał się z bardzo pozytywnymi recenzjami - i w pełni na nie zasłużył.

Loeb koncentruje się na początkach działalności Supermana, możemy przyjąć, że mówimy o pierwszym roku jego superbohaterskiej aktywności. Na przestrzeni czterech pór roku Człowiek ze Stali jest poddawany próbom, które kształtują jego charakter. “Na wszystkie pory roku” nie jest w tym względzie rewolucyjny - Superman nie odbiega swoją postawą od przyjętego wówczas konsensusu, ale całość została poprowadzona na tyle sprawnie i dobrze, że w czterech zaledwie zeszytach zamyka to, na co wielu potrzebowałoby omnibusów. To wycinek historii najpotężniejszego z bohaterów, koncentrujący się nie tyle na jego mocach, co emocjach i przemyśleniach. W dodatku wizualnie przepiękna rzecz, którą po prostu warto mieć na półce.

All-Star Superman (Grant Morrison, Frank Quitely)

Obecnie komiks niedostępny w Polsce, ale to niedługo się zmieni. Całe szczęście, wszak “All-Star Superman” dla wielu stanowi perłę w koronie współczesnych historii o Supermanie, jest również niezbitym dowodem na wybitne umiejętności scenopisarskie Grant Morrison. Tym razem udało się nie odpłynąć poza granice percepcji większości czytelników, a jednocześnie zaserwować podkręconą, intrygującą i niejako przełomową historię.  

“All-Star Superman” pokazuje bowiem, że moce Człowieka ze Stali mają swoje faktyczne ograniczenia. Twórcy odeszli od traktowania tego bohatera jako niezwyciężonego, już na starcie dwunasto-zeszytowej serii dowiadujemy się, że Kryptonianin… umrze. Tyle powinno wystarczyć, resztę warto odkryć samemu. Komiks ten wypełniono intrygami, zwrotami akcji, egzystencjalnymi rozterkami, które nie stoją w kontrze do stwierdzenia, że to opowieść dobra, aby zacząć przygodę z Supermanem. Bo chociaż nie dostajemy tutaj genezy, to żadna z wcześniejszych opowieści nie rzutuje na “All-Star Superman” na tyle, aby brak jej znajomości był determinujący.

Superman DC Odrodzenie (głównie: Peter J. Tomasi, Dough Mahnke)

Do tej pory traktowaliśmy o pozycjach zamkniętych i krótkich. Seria spod szyldu DC Odrodzenie nie należy do tego grona. To opowieść rozłożona na dziewięć tomów, jeśli spojrzymy na nią z perspektywy polskiego czytelnika. Kluczowe zaś, że to dziewięć naprawdę porządnych tomów.

Twórcy opowiadają nie tylko o losach samego Człowieka ze Stali, ale też członków jego rodziny - Lois Lane oraz Jonathana Kenta. To właśnie oczami syna obserwujemy wydarzenia przedstawione na kartach komiksu. Przeniesiony zostaje środek ciężkości, koncentrujemy się bowiem na potrzebach dziecka, wątki familijne dominują w pracach Petera Tomasiego. Jednym z kluczowych aspektów jest trud wychowania młodego superbohatera, a okazji do tego, aby się wykazać, Kentowie mają bez liku - Frankenstein, porwania innych Supermanów i Steppenwolf to zaledwie początek wyliczanki. W Odrodzeniu dzieje się mnóstwo, dzieje się cały czas, a przy tym nie jest aż tak poważnie jak w przytoczonej pracy Morrison. Tym samym Odrodzenie to dobra okazja, aby do świata Supermana zaprosić młodszych czytelników.

Superman: Człowiek ze stali (John Byrne, Dick Giordano)

W oryginale seria ta jest znacznie dłuższa, w Polsce otrzymaliśmy jej wycinek, który został umieszczony w Wielkiej Kolekcji Komiksów DC od wydawnictwa Eaglemoss. Tych kilka zeszytów wystarczy jednak, aby skutecznie zarysować ogrom zmian, jakie John Byrne wprowadził do uniwersum.

“Człowiek ze stali” osadzony jest po wydarzeniach przedstawionych w Kryzysie na Nieskończonych Ziemiach. Liczne inkarnacje Supermana zostały wykasowane, a my zostaliśmy z jednym, definitywnym. Obserwujemy początki działalności herosa, którego z jednej strony doskonale znamy, a z drugiej odkrywamy jego nieznane oblicze. Kent nie jest już niezwyciężony, nie jest tak bezgranicznie potężny. Byrne przesuwa na pierwszy plan Lexa Luthora, tworząc z niego kogoś więcej niż szalonego naukowa, a także rozbudowuje postać Lois Lane. Tym samym jego “Człowiek ze stali”, nawet w okrojonym wydaniu, staje się pozycją obowiązkową.

Superman: Czerwony syn (Mark Millar, Kilian Plunkett, Dave Johnson)

Superman jest postacią tak silnie zakorzenioną w popkulturze, że nawet osoby zaczynające przygodę z komiksami mu poświęconymi mogą nie chcieć czytać dość klasycznego podejścia do herosa. Bo chociaż Byrne okazał się rewolucjonistą, Morrison przedstawił koniec, a Loeb podszedł do Człowieka ze Stali z sercem na dłoni, to każdy z nich w gruncie rzeczy opowiadał o tym samym chłopaku, który z kosmosu spadł na amerykańskie pole kukurydzy.

Naprzeciw tym oczekiwaniom wyszedł Mark Millar. W 2003 roku ukazała się znakomita seria “Superman: Czerwony syn”, rozgrywająca się w świecie alternatywnym, głównym celem autorów jest pokazanie, jak wyglądałyby losy komiksowego świata, gdyby trajektoria lotu Kryptonianina była nieco inna. Tym razem Superman ląduje nie w USA, ale w ZSRR. Z biegiem lat staje się herosem komunizmu, a w trakcie przygód spotyka między innymi sowieckiego Batmana.