
Ten serial rozłożył mnie na łopatki po pierwszym odcinku…
Czasem wystarczy jedna scena, jedno spojrzenie kamery, jeden niepokojący dźwięk w tle - i wiesz, że trafiłeś na coś wyjątkowego. Nie musi minąć nawet pół godziny, a Ty już czujesz, że wpadłeś po uszy. Tak właśnie było w moim przypadku: serial, który odpaliłem z czystej ciekawości, z miejsca wcisnął mnie w fotel i nie chciał puścić nawet po napisach końcowych.
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia - to było coś mocniejszego. Jakby twórcy doskonale wiedzieli, co mnie rusza, gdzie uderzyć, co powiedzieć, żeby nie zostawić wewnętrznego spokoju zbyt wiele. I choć zazwyczaj daję serialom przynajmniej dwa-trzy odcinki na rozwinięcie skrzydeł, tutaj wystarczył jeden. A o czym mowa?
O Beefie




„Beef” to amerykański serial stworzony przez Lee Sung Jin, a produkowany przez A24 i Universal Remote dla serwisu Netflix. Pierwszy sezon zadebiutował 6 kwietnia 2023 roku i składa się z dziesięciu odcinków, każdy trwający od 30 do 39 minut . W głównych rolach wystąpili Steven Yeun (Danny Cho) i Ali Wong (Amy Lau), których postacie zostają uwikłane w walkę wywołaną przez całkowicie przypadkową sytuację drogową.
Serial spotkał się z entuzjastycznym odbiorem - Metacritic przyznał mu średnią 86/100, co oznacza ocenę „powszechnego uznania”. Chwalono tu przede wszystkim kreacje aktorskie Yeuna i Wong, scenariusz, reżyserię oraz głębię psychologiczną bogato zarysowanych postaci – recenzenci podkreślali, że serial wyróżniał się tonacją balansującą między czarnym humorem, dramatem i elementami thrillera. W kulminacji nagród zdobył kilka prestiżowych wyróżnień, w tym złote Globy i trzy nagrody Emmy, włączając w to te za najlepszy serial limitowany oraz występy aktorskie głównych bohaterów .
Netflix ogłosił drugi sezon serialu w październiku 2024 roku, tym razem z zupełnie nową obsadą, której przewodzić będą Oscar Isaac, Carey Mulligan, Charles Melton i Cailee Spaeny. Produkcja zakończyła się w maju 2025 roku i składać się będzie z ośmiu 30-minutowych odcinków. Akcja przenosi się z ulicy do elitarnych klubów - tym razem bohaterowie są świadkami dramatycznego incydentu między małżeństwem z wyższych sfer, co zapoczątkowuje nową spiralę konfliktu .
Twórca serii Lee Sung Jin oraz reżyser Jake Schreier powracają przy drugim sezonie jako showrunnerzy i wykonawcy, a producentami wykonawczymi pozostają również Steven Yeun i Ali Wong, mimo że ich postacie nie pojawią się w nowej odsłonie. W listopadzie 2024 roku do obsady dołączył także znany południowokoreański aktor Song Kang-ho, który ma odegrać istotną rolę . Mimo że data premiery nowego sezonu pozostaje nieujawniona, spekuluje się, że może to nastąpić w pierwszej połowie 2026 roku.
Skąd zachwyt?
Już pierwszy odcinek „Beef” sprawił, że usiadłem jak wryty. Zaczęło się od czegoś drobnego - spięcia na parkingu - ale napięcie rosło w tempie, które trudno było przewidzieć. Od razu czuć było, że nie będzie to kolejna komedia o przypadkowej znajomości, tylko coś o wiele bardziej złożonego, intensywnego i dziwnie autentycznego. Serial od samego początku buduje otoczkę niepokoju i dziwnej fascynacji, która nie odpuszcza ani na chwilę.
Fabuła „Beef” jest jak kręta droga bez znaków ostrzegawczych. Każda scena to potencjalny zwrot, każde spotkanie może skończyć się zupełnie inaczej, niż zakładamy. Serial nie pozwala się rozsiąść - trzeba być czujnym, bo dynamika między bohaterami zmienia się błyskawicznie, a kolejne wydarzenia rozgrywają się z prędkością i intensywnością emocjonalnego rollercoastera. Scenariusz bawi się naszymi oczekiwaniami, wywracając je do góry nogami co kilka minut.
To, co naprawdę robi wrażenie, to sposób, w jaki twórcy portretują swoich bohaterów. Nic tu nie jest czarno-białe - zarówno Danny, jak i Amy są pogubieni, impulsywni, czasem wręcz destrukcyjni, ale przy tym niesamowicie ludzcy. Ich decyzje nie zawsze da się wytłumaczyć, ale trudno ich przez to nie rozumieć. Konflikt, który ich łączy i dzieli, staje się czymś znacznie większym niż zemsta - to brutalnie szczera opowieść o bólu, niespełnieniu i emocjonalnych rysach, które nosimy na co dzień.
Nie sposób nie wspomnieć o tym, jak fenomenalnie te postacie zostały napisane. Dialogi są celne, sceny między bohaterami wręcz iskrzą, a każde ich działanie ma swoje konsekwencje. Steven Yeun i Ali Wong wyciągają z tych ról absolutne maksimum - nie grają, tylko żyją swoimi postaciami. Dzięki nim „Beef” nie jest tylko opowieścią o konflikcie - to historia o ludziach, którzy próbują nie zwariować w świecie pełnym presji, oczekiwań i frustracji.
Reasumując…
„Beef” to serial, który od samego początku nie daje chwili wytchnienia - nie dlatego, że epatuje akcją, ale dlatego, że jego emocjonalne napięcie uderza z siłą, jakiej trudno się spodziewać. To historia, która wymyka się schematom, stale podważa nasze oczekiwania i prowadzi w rejony, w które rzadko zaglądają seriale tej skali. A wszystko to osadzone w pozornie zwyczajnym konflikcie dwóch osób, który z każdą minutą obrasta w kolejne warstwy absurdu.
I właśnie dlatego tak trudno przejść obok „Beef” obojętnie. To serial, który nie próbuje się przypodobać, nie goni za fajerwerkami i nie owija w bawełnę. Zamiast tego zagląda głęboko pod powierzchnię i pokazuje to, co zazwyczaj staramy się schować. A to, że potrafi przy tym jeszcze zaskoczyć, rozbawić i zbić z tropu - tylko dodaje mu siły.
Przeczytaj również






Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych