Death Stranding 2 przywróci wiarę w gaming i zażegna kryzys gracza? A jeśli nie, to kto może to zrobić?

Death Stranding 2 przywróci wiarę w gaming i zażegna kryzys gracza? A jeśli nie, to kto może to zrobić?

Mateusz Wróbel | Dzisiaj, 09:00

W świecie gier wideo, który coraz częściej przypomina taśmę produkcyjną wypuszczającą kolejne, niemal identyczne tytuły, Death Stranding 2 jawi się jako powiew świeżości i przypomnienie, że gry mogą być czymś więcej niż tylko zbiorem mechanik.

Odsłona z dopiskiem On The Beach to nie tylko kontynuacja unikalnej wizji Hideo Kojimy, ale też manifest tego, czym gry mogą i powinny być. W czasach, gdy wielu graczy cierpi na „kryzys gracza”, znużonych przewidywalnością i brakiem głębi, ten tytuł działa jak odtrutka - zaskakuje, prowokuje i buduje doświadczenie, które pozostaje z graczem na długo po zakończeniu rozgrywki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Takich gier jest naprawdę niewiele.

Hideo Kojima ratunkiem branży

death stranding 2
resize icon

Gdy w 2019 roku świat zobaczył pierwsze Death Stranding, reakcje były skrajne. Jedni byli oczarowani, inni kompletnie nie rozumieli, „dlaczego mam chodzić po górach z paczkami?”. Ale właśnie w tej niecodzienności tkwiła siła tej gry - Kojima nie chciał stworzyć kolejnego hitu, który sprzeda się na hasło „otwarty świat z walką i drzewkiem umiejętności”. On stworzył coś osobistego, ryzykownego i - jak się okazało - poruszającego. Sequel tej opowieści nie tylko kontynuuje tę drogę, ale rozwija ją w zupełnie nowych kierunkach, udowadniając, że Death Stranding nie było jednorazowym eksperymentem, a początkiem czegoś znacznie większego.

To, co wydawało się absurdalne - bycie kurierem w świecie po końcu świata - okazało się głęboko satysfakcjonujące. W Death Stranding 2 ten koncept wraca, ale zostaje znacząco poszerzony. Transport nie jest już tylko środkiem do celu, ale celem samym w sobie - z nowymi rodzajami ładunków, ulepszonym systemem fizyki, jeszcze bardziej realistycznym oddaniem trudności terenu. W dodatku gracz dostaje więcej możliwości personalizacji sprzętu, pojazdów, a nawet tras, co czyni każde zlecenie nie tylko zadaniem, ale wyzwaniem logistycznym i strategicznym. Nagle planowanie trasy przez góry staje się bardziej emocjonujące niż jakakolwiek walka.

Różnorodność terenu będzie spora. Otrzymamy więcej niespodzianek w postaci dynamicznie zmieniających się warunków atmosferycznych (wiatry, burze piaskowe, deszcze i nie tylko), a co więcej, otoczenie będzie diametralnie inne, bowiem z Ameryki ruszamy na południe, do Meksyku. Samo to sprawia, że dostarczanie kolejnych przesyłek będzie w pewien sposób "inne".

Narracyjny majstersztyk

Death Stranding 2
resize icon

Nie sposób nie wspomnieć o emocjonalnej głębi, którą niesie za sobą Death Stranding 2. Gra nie boi się mówić o rzeczach trudnych - o samotności, stracie, poświęceniu. Kojima umiejętnie prowadzi historię tak, by nie przytłaczać gracza, ale jednocześnie zmuszać do refleksji. Postaci są żywe, pełne niuansów, a ich motywacje i wybory są równie ważne jak fabularne zwroty akcji. To narracja w stylu, który bardziej przypomina ambitne kino niż standardową grę wideo. I właśnie to sprawia, że Death Stranding trafia szczególnie mocno do starszych graczy - tych, którzy nie szukają tylko rozrywki, ale także przeżyć.

Ciekawym aspektem Death Stranding 2 jest jego tempo. Gra nie zmusza nas do pośpiechu, nie nagradza jedynie za efektywność, ale za przemyślane działanie. To rytm, który wielu graczom - szczególnie tym, którzy pamiętają czasy mniej intensywnych produkcji - bardzo odpowiada. Zamiast nieustannej akcji, mamy tu czas na eksplorację, obserwację, planowanie. W świecie pełnym gier szybkich i powierzchownych, Death Stranding daje przestrzeń. Dosłownie i w przenośni. 

Współpraca zamiast rywalizacji

Death Stranding 2 - Sam i dziecko
resize icon

Jednym z najbardziej innowacyjnych aspektów Death Stranding była asynchroniczna kooperacja między graczami. Możliwość budowania struktur, które mogą później pomóc innym, stworzyła niespotykane poczucie wspólnoty. W sequelu Kojima rozbudowuje ten system. Gracze mogą teraz nie tylko dzielić się budowlami, ale również współtworzyć większe projekty, pozostawiać wiadomości, ostrzeżenia, a nawet przedmioty. To wzmacnia poczucie, że jesteśmy częścią większego wysiłku - odbudowy świata. Bez konkurencji, bez agresji - tylko współpraca. To doświadczenie kompletnie różne od typowego multiplayera, który często opiera się na rywalizacji i destrukcji.

Będąc przy mechanikach i rozwiązaniach w rozgrywce, zostały one znacząco rozwinięte. System budowania infrastruktury jest bardziej złożony, pojawiły się nowe urządzenia, które pozwalają pokonywać przeszkody w kreatywny sposób. W grze dostępne są np. mobilne mosty, systemy linowe łączące różne poziomy terenu, czy bardziej zaawansowane drony do transportu. Pojazdy zyskały dodatkowe możliwości adaptacyjne - zmieniają się w zależności od warunków pogodowych czy nawierzchni. To wszystko sprawia, że planowanie trasy nie jest już tylko kwestią geometrii, ale też dynamicznego dostosowania się do otoczenia.

Piękność za sprawą Death Stranding 2

Death Stranding 2
resize icon

Gracze, którzy doświadczają tzw. wypalenia growego, często wskazują na jedną rzecz: wszystko jest takie samo. Death Stranding 2 łamie ten schemat w każdym aspekcie. To gra, która nie przypomina niczego innego. Nie zachęca do grindu, nie rzuca w twarz liczbami i nagrodami co pięć minut. Zamiast tego oferuje poczucie progresji oparte na emocjach, zrozumieniu świata i własnym tempie. Dla wielu to okazja, by przypomnieć sobie, dlaczego w ogóle zaczęli grać w gry.

W dobie gier z lootboxami, trybami battle royale i brakiem jasnej tożsamości twórczej, Death Stranding 2 jest przykładem odwagi. Odwagi mówienia „nie” schematom i „tak” eksperymentowi. To gra, która nie powstała z algorytmu. Jest tworem ludzkiego umysłu - z wszystkimi jego sprzecznościami, emocjami i nieprzewidywalnością. Dlatego nie próbuje się przypodobać każdemu. Ale ci, którzy jej zaufają, znajdą w niej coś głębszego niż statystyki czy skórki postaci.

Jeśli nie Death Stranding 2, to co może przywrócić wiarę w gaming? Zapewne GTA 6, które będzie bestsellerem na wiele lat. Niemniej trzeba zaznaczyć jedno - druga połowa dziewiątej generacji konsol będzie obfita w wielkie, intrygujące pozycje, a przygoda Sama Bridgesa jest tego zapowiedzią.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper