Starfield

Microsoft uwielbia PlayStation. Co następne - Starfield czy może Xbox Game Pass?

Mateusz Wróbel | Dzisiaj, 09:00

Piekło zamarzło, gdy w trakcie zeszłorocznych imprez potwierdzono debiut Indiana Jones i Wielki Krąg na PlayStation. Wielu się zdziwiło, inni nie, bo przecież samo MachineGames gdzieniegdzie dawało znać, że przygodę poszukiwacza skarbów będą mogli ograć nie tylko posiadacze komputerów osobistych czy konsol Xbox, ale również PlayStation.

Gdy pierwsze koty za płoty były za nami, ruszono z kolejnymi. Strategiczne Age of Mythology Retold, wrzucające w wir akcji i zmuszające do niszczenia krwiożerczych demonów z DOOM: The Dark Ages, czy także ścigałka Forza Horizon 5 są już dostępne na PS5, a następne w kolejce jest odświeżenie pierwszej części Gears of War, co może sugerować, że cała seria - w tym nadchodzące Gears of War E-Day tworzone z wykorzystaniem najnowszych technologii - pojawi się na sprzętach konkurencji giganta z Redmond.

Dalsza część tekstu pod wideo

Czy można się temu dziwić? Oczywiście, że nie, bo sam Xbox cieszy (choć to słowo to nadużycie) się mizerną sprzedażą konsol Xbox Series X|S na tle PlayStation 5. I nie mowa tutaj o kilku milionach, a nawet o 2,5x wyższym zainteresowaniu, bo PS5 sprzedało się już prawie 78 mln, a Xboxów z tej generacji - około 30-35 mln.

Ekspansja - i to bardzo udana

Xbox Series X
resize icon

Pomimo słabej sprzedaży konsol Xbox, jako wydawca, nie wypada w ostatnich latach tak źle. Otrzymaliśmy wspomniany już wyżej Indiana Jones i Wielki Krąg, DOOM The Dark Ages, kilka strategii, Hellblade 2, Microsoft Flight Simulator, Oblivion Remastered, Avowed, Forza Motorsport, South of Midnight, a niebawem otrzymamy do dyspozycji przywołane już Gearsy, Perfect Dark, Fable, State of Decay 3, Clockwork Revolution od twórców wybitnego Wasteland 3... Jest w czym przebierać.

Rzadko która firma może pochwalić się tak pokaźnym portfolio, a jestem pewny, że to nie wszystkie wielkie hity, nad którym dłubią ekipy z Xbox Games Studios. Przez słabą sprzedaż Xboxów Series X|S, jak i politykę Xbox Game Pass (o czym za chwilę) wyniki i tabelki w Excelu się nie zgadzały, więc nie dziwi fakt ekspansji na inne sprzęty - w tym przypadku PlayStation, a następnie możliwe że na Nintendo Switch 2, bo przenośna konsola ma mieć konkretną specyfikację pozwalająca na poradzenie sobie z największymi hitami. W przypadku Microsoftu można rzec; wróg dający sporo zarobić, nie do końca jest już moim wrogiem, prawda?

Obecnie pytanie brzmi nie co, ale kiedy. Microsoft w zanadrzu ma choćby Starfielda czy Fallouty (którego remaster jednej z części powstaje rzekomo od dłuższego czasu) i nie zdziwię się, jeśli będą to kolejne tytuły zmierzające na PlayStation 5. Oczywiście krok po kroku, aby nie wysypać się ze wszystkich perełek i spróbować zmaksymalizować zysk, tak jak przy Forza Horizon 5, które sprzedało się - według raportu Alinea Analitycs - w kwietniu w prawie 840 tyś. egzemplarzach na PS5. Dokładając do tego remaster Obliviona (640 tyś. egzemplarzy), czy Minecrafta ze sprzedażą na poziomie 980 tyś., Xbox zarobił sporo kasy. I to w prosty sposób, bo jestem pewny, że porty nie kosztowały wiele.

Xbox Game Pass na PlayStation to wcale nie "plan niewykonalny"

Xbox Game Pass logo
resize icon

Uważam, że korporacja może sama pluć sobie w brodę za to, w jakim miejscu się znalazła. Wszystkiemu winny jest abonament Xbox Game Pass, który choć brzmi dobrze na papierze, to po prostu rozleniwia posiadaczy Xboxów nie widzących sensu w kupowaniu gier na premierę, skoro mają ją "za darmo" w subskrypcji kosztującej kilkadziesiąt złotych na miesiąc. Nawet nie korzystając z żadnych promocji, możemy w przeciągu roku opłacać abonament za 500-600 złotych, co sprawia, że w cenie dwóch premierowych gier zapoznamy się nie z paroma, a z kilkudziesięcioma tytułami - również nienależących do Microsoftu, jak Clair Obscur Expedition 33 czy Atomfall. Opłaca się? Oczywiście, że tak.

Gdyby jednak największe hity Microsoftu nie lądowały w dniu premiery w abonamencie Xbox Game Pass, zyski z działu gier Microsoftu byłyby z pewnością wyższe. Ba, śmiało można by przyjąć strategię podobną do PlayStation, gdzie ich ekskluzywne pozycje lądują w abonamencie za rok, dwa, a czasami nawet po trzech latach od oficjalnej premiery, co sprawia, że niezdecydowani opłacają subskrypcję i testują dany tytuł. Jednakże priorytetem dla Xboxa - przeciwnie do Sony stawiającego na gry wideo - jest chmura, rozgrywka "zawsze i wszędzie" oraz z użyciem usług, cyfry itd.

Nie zdziwiłbym się, gdyby za 5-10 lat Xbox nawet zdecydował umieścić abonament Xbox Game Pass w sieci PlayStation, kiedy to wszystkie produkcje Xbox Games Studios będą lądować jednocześnie na Xboxach, jak i PlayStation. Jeśli nic nie zmieni się w polityce Microsoftu, taka przyszłość - w mojej opinii - nas czeka, a Sony totalnie zdominuje rynek konsol, bo sprzęty Xboxa przestaną mieć tak duże znaczenie, kiedy "niebiescy" nie tylko będą otrzymywać pozycje od wszystkich wielkich wydawców, ale także mieć swoje gry ekskluzywne.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper