
Od tej gry nie mogę się ostatnio oderwać. Tak powinno się rozwijać projekty
Zdarza mi się odpalać grę na chwilę, zobaczyć, jak działa, poklikać przez godzinę czy dwie i odstawić bez większych emocji. Ale raz na jakiś czas trafia się taki tytuł, który po prostu nie chce puścić. Niby miało być "na moment", a nagle licznik przeskakuje przez sto godzin i dalej nie ma się dosyć. Dla mnie to raczej rzadkość - nieczęsto pozwalam sobie na aż takie zanurzenie w jednym projekcie.
A jednak ostatnio się złamałem. I nawet nie wiem dokładnie, kiedy to się zaczęło. Początkowo gra leżała gdzieś z boku, trochę ignorowana, trochę spychana na później. Aż w końcu siadłem, pograłem dłużej. I przepadłem. Od tamtej pory to mój codzienny rytuał. Jedna sesja zmienia się w trzy, dzień mija szybciej niż powinien, a jest to o tyle zaskakujące, że mamy tu do czynienia z grą… Mobilną!
Czy już wszystkie masz?!




Pokemon TCG Pocket to dokładnie ten typ gry, który na papierze wygląda niepozornie, a w praktyce połyka wolny czas z taką łatwością, że trudno się zorientować, kiedy minęła godzina. Niby to "tylko" cyfrowe karcianki do kolekcjonowania, niby tylko parę paczek dziennie i proste mecze z botami czy innymi graczami, ale całość została zrobiona z taką lekkością i precyzją, że naprawdę trudno się oderwać.
Wszystko tu działa tak, jak powinno. Otwarcie paczek? Satysfakcjonujące. Efekty wizualne? Cieszą oko, ale nie są przesadnie efekciarskie. A kolekcjonowanie kart to nie tylko numerki i statystyki - każda karta ma swoje alternatywne wersje, formy z animacjami i ten niepodrabialny klimat, który zna każdy, kto choć raz trzymał w ręku fizyczną talię. Do tego przemyślany interfejs, przejrzysty system walki i regularne aktualizacje…
Największą siłą Pocketa jest jednak jego prostota. To gra, która nie próbuje być wszystkim na raz. Nie bombarduje komunikatami, nie zmusza do robienia pięciu rzeczy naraz. Można w nią wejść na dziesięć minut i wyjść z satysfakcją. Można też, co sam dobrze wiem, spędzić w niej półtorej godziny bez uczucia nudy. I właśnie to uczucie lekkości, a jednocześnie głębi kolekcjonerskiej, robi największą różnicę.
W moim przypadku ta zabawa przerodziła się w coś więcej. Otwieranie paczek wróciło do mojego codziennego rytuału, a przeglądanie kolekcji to osobna przyjemność. I chociaż nie wiem, czy zostanę tu na miesiące, to jedno wiem na pewno - kilka miesięcy już za mną. A na tym etapie naprawdę niewiele zwiastuje, aby miało się coś w tej kwestii zmienić. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że…
Gra jest fenomenalnie rozwijana
To, co najmocniej trzyma mnie przy Pokemon TCG Pocket, to ten ciągły ruch 0 coś się tu dzieje właściwie bez przerwy. Jednego dnia rusza mini-event z limitowanymi kartami, drugiego dostajemy specjalne wyzwania za konkretne akcje, a trzeciego nagle wskakuje podglądanie w wonder pickach. Gra działa trochę jak dobrze naoliwiony automat - nie zdążysz skończyć jednego zadania, już zaczyna się kolejne.
Karty do zdobycia nie są tylko ozdobą - wiele z nich pojawia się w ograniczonym czasie, w specjalnych edycjach albo z animacjami, które cieszą oko. I nie chodzi tylko o klasyczne legendy czy znane startery - nawet mniej popularne Pokemony dostają tu nowe życie dzięki pięknie zaprojektowanym wersjom. To trochę jak cyfrowy album do zbierania, który sam się nie uzupełni - a przecież braku jednej karty nie da się tak po prostu zignorować.
Świetnym dodatkiem okazał się też system wymian. Możliwość dzielenia się kartami z innymi graczami nadaje grze zupełnie nowy wymiar. W końcu nie chodzi tylko o kolekcjonowanie na własną rękę, ale też o interakcję, o kombinowanie, co komu się opłaca, a co warto zostawić na później. Dzięki temu Pocket zyskuje trochę z klimatu prawdziwego TCG, gdzie handel, wymiana i kombinowanie z taliami są równie ważne, co same walki.
No i najważniejsze - nowe talie. Ciągłe dostawy świeżych kart do kolekcji to absolutny motor napędowy tej gry. Nawet jeśli przez chwilę myślisz, że masz już wszystko, nagle pojawia się kolejna talia tematyczna i znów powrót do punktu wyjścia. Zbieranie, uzupełnianie, sprawdzanie braków. Ten rytm - powtarzalny, ale nie nudny - daje ogrom satysfakcji i sprawia, że nie tyle trudno się oderwać, co właściwie nie ma się na to ochoty.
Podsumowując…
Nie jestem pewien, jak długo jeszcze utrzyma się u mnie ten poziom zaangażowania, ale na ten moment jedno wiem na pewno - Pokemon TCG Pocket trafił w idealny moment i zrobił dokładnie to, czego oczekiwałem od mobilnej gry. Jest lekko, jest przyjemnie, jest satysfakcjonująco. A to, że w międzyczasie zapełniam kolekcję dziesiątkami kart i codziennie czekam na nowe rozdanie, tylko dodaje całej zabawie uroku.
W czasach, gdy trudno o grę, która nie męczy systemami, nie próbuje być wszystkim i nie wymaga codziennego harmonogramu, Pocket daje coś rzadkiego e poczucie radości z kolekcjonowania. I to właśnie ta radość, ta codzienna drobna ekscytacja, sprawia, że wracam. Bo w gruncie rzeczy, to nie walka o rankingi trzyma nas przy takich tytułach, tylko to jedno pytanie, które powraca każdego dnia: czy trafię dziś brakujące karty?!
Przeczytaj również






Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych