DriveClub

DriveClub 10 lat później. Jakość wciąż zabija

Krzysztof Grabarczyk | 21.04, 11:00

Rzadko popadam w ekscytację z powodu oprawy. Jeszcze rzadziej, gdy gra liczy dekadę od wyjścia z tłoczni. Ostatnie dzieło Evolution Sudios, czyli ekipy odpowiedzialnej za udany cykl Motosport wciąż imponuje jakością. DriveClub nie ustrzegł się błędów, opóźnień w terminach premier, lecz złożony w czasie popremierowym pakiet rozszerzeń oraz wszelkich poprawek sprawił, że gra zyskała drugą młodość. Dzisiaj już nie możemy się połączyć w klubowych wyścigach, ponieważ serwery gry wyłączono przed czterema laty. Wielka szkoda, ponieważ produkcja miała i nadal ma swoich zawziętych fanów. Na potrzeby poniższego wpisu wróciłem do DriveClub, odkurzyłem pudełko z grą i dałem się porwać świetnej, hybrydowej rozgrywce.

Nadal ubolewam, że DriveClub pozostanie już na zawsze offline. Aktualnie przez grę nie przejdą już żadne dane z zewnątrz. Deweloper skonstruował menu z myślą o społecznośc graczy. Była to jedna z przyczyn opóźnienia premiery gry na świecie. Przypomnijmy, DriveClub ujawniono w trakcie prezentacji PlayStation 4, czyli 20 lutego, 2013 roku. Dla studia Evolution historia znów się powtórzyła. Tę analogię w ciekawy sposób ujął ówczesny producent w Evolution Studios, Simon Barlow. „To wspaniały czas dla kogoś, kto jest fanem gier wyścigowych. To szalenie cykliczny gatunek. Zaczynasz nową generację konsol od wyścigu. Wspólnym mianownikiem DriveClub, Forzy Horizon i The Crew jest chęć łączenia się w społeczności” - mówił otwarcie 9 października, 2014 roku Barlow. DriveClub akurat był świeżo po starcie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Naszym celem stała się imitacja łącza kierowcy z autem, takiego emocjonalnego połączenia [Barlow, to brzmi trochę jak Titanfall - dop.red.]. Niekoniecznie w kwestii samej automatyki, czy symulacji, lecz odczucia jakie wynosisz z prowadzenia aut tej klasy. Większość to samochody high-performance” - kontynuował w tym samym wywiadzie. Tę ambicję widzimy już na okładce gry. Autorzy umieścili Marrusię B2, jedno z wówczas najszybszych aut. DriveCluba od Gran Turismo odróżniało podejście do klas. Nikt nie bawił się w auta z niższej półki. Każdy model był renderowany w zawrotnej ilości 260 tys. pikseli. Teraz coś ekstra. Jeśli uważacie, że Sony dopiero teraz na poważnie rozważa wejście w usługowy model gier, to posłuchajcie. „DriveClub był pojmowany jako usługa” - dodał Barlow.

Trudy rywalizacji

undefined

Za co najlepiej wspominam DriveClub? Za moment, w którym gracz wsiada do auta, gdzie system generuje pięknie wymodelowane tapicerki, skrzynię biegów, kierownicę. Gracz ma świadomość, że zasiada za kółkiem mocnej maszyn. W DriveClub nawet słabsze auta potrafiły gnać z zawrotną prędkością. Dzisiaj możemy już tylko uruchomić tryb Tour, gdzie do zdobycia oczekuje przeszło tysiąc gwiazdek. Nadal to mnie rajcuje. Szkoda, że po uruchomieniu gry na PlayStation 5 wygasły wszystkie moje punkty reputacji oraz poziom kierowcy. Znałem graczy, którzy "za życia" DriveClub osiągnęli maksymalne poziomy. DriveClub już na starcie nie imponował wykonaniem otoczenia. Wielu złośliwców zarzucało Evolution Studios niedbalstwo w odniesieniu do słabej jakości drzew. Z mojej perspektywy stanowiło to jedynie czepianie się na siłę. W starciu z modelami aut wygenerowanymi w trybie fotograficznym DriveClub do tej pory zaskakuje, niemal dziesięć lat po debiucie.

DriveClub to również trudna rywalizacja z AI rywalizujących aut. Nawet obecnie zauważyłem, że rywale często potrafią zepchnąć gracza na przeszkodę. Jak pamiętamy, w grze każdy istotny element płynnej jazdy podlega określonej punktacji. Drifring, drafting, zderzenia z przeszkodami, precyzja w sektorze, pojedynki na zakręty i prędkość. Miło patrzeć, jak wskakują kolejne punkty za naszą kulturę jazdy. DriveClub promuje agresywną jazdę. W zakręty wchodziłem z mocnym driftem, inaczej w sekundę widniałbym już na ostatniej lokacie. Żałuję, że nie można już pomalować lakierów w klubowych barwach, ponieważ gra wymagała przynależności do klubu, lub założenia własnego. DriveClub skonstruowano z myślą o budowie społeczności. Ta przez kilka lat prężnie się rozwijała. W końcu wydano DriveClub: PlayStation Plus Edition w 2015 roku. Edycja dość szybko zniknęła z oferty PlayStation Store.

Wyścig dodatków

undefined

DriveClub jest rekordzistą w zakresie DLC. Wydano ich mnóstwo. Szkoda, że fizycznie nie pojawiło się zbiorcze wydanie produkcji. DriveClub VR z kolei debiutowało wraz z goglami Sony pierwszej generacji na terenie Japonii. Istotną kwestią w grze była wydajność. Evolution Studios dostarczyło produkt działający w 30 klatkach na sekudnę, wyświetlany w natywnej rozdzielczości 1080p. Można się spierać o słuszność tej decyzji. Dla fanów wyścigów istotna jest szybkość animacji. Wyścigi podobnie jak bijatyki najlepiej smakują w 60 klatkach na sekundę. Wielka szkoda, że nie wydano aktualizacji ulepszającej jakość DriveClub na PS5. Evolution Studios przestało istnieć, więc najpewniej nie miał już kto tego zrobić. Szkoda, że ekipa odpowiedzialna za tak solidne produkcje została rozwiązana przez Sony.

Na szczęście, jej pracownicy znaleźli (w większości) nowy dom w Codemasters, firmie kultowej dla fanów ścigałek. Opóźnienia w dostarczeniu DriveClub na rynek, dodatkowe miliony z budżetu wydawcy przeznaczone na ostatnie szlify oraz początkowo mieszany odbiór gry na świecie były gwoździem do trumny studia. Pierwsze zwolnienia miały miejsce w 2015 roku. „Kochaliśmy ten czas, jaki spędziliśmy na tworzenu DriveClub. Nie byliśmy może pionierami w serwisowaniu gier, lecz jako pierwsi słuchaliśmy uwag graczy dzień po dniu i wraz z każdym miesiącem dodawaliśmy nowe rzeczy” - spuentował w 2018 roku Paul Rutchynsky, reżyser DriveClub. Po upadku Evolution Studios zajął się tworzeniem innej gry wyścigowej, OnRush, wydanej przez brytyjskie Codemasters. Zdarza się Wam czasem powrócić na tor wyścigów w DriveClub? Można przecież również jednośladami, dzięki DriveClub Bikes.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper