Stamtąd

Obejrzeliście Stamtąd i nie wiecie, o co chodzi? Możliwe wytłumaczenie

Łukasz Musialik | 17.04, 22:00

Serial „Stamtąd” to prawdziwa zagadka dla fanów gatunku horroru i science fiction. Jako zagorzały miłośnik tych klimatów, nie mogłem się oprzeć, by nie zanurzyć się w teorie dotyczące tego, co tak naprawdę dzieje się w tajemniczym miasteczku, które jest sercem fabuły.

Tajemnicza społeczność uwięziona w nieznanym miejscu, walka o przetrwanie w obliczu mrocznych istot i brak odpowiedzi na dręczące pytania — to tylko niektóre z elementów, które składają się na ten intrygujący thriller / horror. Ale co tak naprawdę dzieje się w „Stamtąd”? 

Dalsza część tekstu pod wideo

Tak szczerze, po obejrzeniu dwóch sezonów i zgłębiając się w dostępne materiały, zacząłem analizować każdy ich szczegół. I muszę przyznać, że im więcej się dowiaduję, tym więcej pytań się pojawia. Czy istnieje więc jakaś teoria, która wyjaśnia wszystkie zagadki? Spróbuje podsumować i wytłumaczyć najlepsze z możliwych rozwiązań.

Eksperyment?

Stamtąd

Teoria eksperymentu jest jedną z najbardziej intrygujących. Wyobraźmy sobie, że całe miasteczko to nic innego jak laboratorium pod gołym niebem, a jego mieszkańcy — niczego nieświadome króliki doświadczalne. Kto stoi za tym? Rząd? A może jest to eksperyment społeczny przeprowadzany przez zaawansowaną sztuczną inteligencję, która obserwuje ludzkie reakcje.

Ta hipoteza tłumaczy dziwne zjawiska, z którymi borykają się bohaterowie, takie jak nagłe zmiany pogody, brak możliwości opuszczenia miasta, czy pojawianie się tajemniczych istot — tylko w nocy, jakby były jakimś połączeniem wampirów i demonów. Być może obserwatorzy chcą sprawdzić, jak ludzie poradzą sobie z lękiem, śmiercią i konfliktami w zamkniętej społeczności. Co ciekawe pomysł ten zaproponował Jim Matthews, jeden z bohaterów serialu. Według niego dziwaczne wydarzenia mogły być przez kogoś skrupulatnie zaprojektowane, aby popchnąć mieszkańców do granic możliwości, testując ich emocjonalne i psychologiczne granice.

Moment, gdy odkrywają, że kable nie prowadzą do żadnego źródła z prądem (sprawdzili to pod jednym domem, który potem de facto się zawalił) jest bardzo intrygujący i skłania do myślenia. No i sytuacja z Tabithy, która zostaje wypchnięta przez Chłopca w Bieli z latarni. Myślałem, że nie żyje, ale po chwili budzi się z zadrapaniami na twarzy w „prawdziwym świecie”, gdzieś poza miastem w jakiś szpitalu. Lekarze tłumaczą jej, że była w śpiączce, a para turystów znalazła ją na jakimś szlaku. Może ten szpital to jedno wielkie laboratorium?

Tego nie wiem, ale wydaje się, że przez ten „wypadek” każdy mieszkaniec może odnaleźć drogę do domu, obudzić się z koszmaru i być może jak Tabithy wylądować w szpitalu. Szkoda, że nie można tego potwierdzić, bo na tym etapie, a właściwie scenie zakończono drugi sezon. Potwierdzenie tej tezy i być może odpowiedź na te i wiele innych pytań znajdziemy w zamówionym przez MGM+ 3. sezonie. Trudno skreślać tak dobry serial (tak wiem, jest tu dużo luk fabularnych), który może pochwalić się ogromną oglądalnością — stacja podała, że jest to ich drugi najchętniej oglądany serial w historii

Czyściec, alternatywne światy i drzewo

Stamtąd

Inna teoria sugeruje, że  to czyściec. Uwięzieni mieszkańcy to dusze, które ponoszą karę za swoje grzechy lub czekają na osąd. Ta wizja pasuje do mrocznej atmosfery serialu i moralnych dylematów, z którymi zmagają się bohaterowie. Być może każdy z nich musi zmierzyć się ze swoimi błędami i ponieść konsekwencje swoich czynów.

Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Teoria alternatywnych wymiarów sugeruje, że miasteczko jest punktem, w którym nasz świat styka się z innymi rzeczywistościami. Może to być przestrzeń, gdzie granice między wymiarami są tak cienkie, że mieszkańcy mogą nieświadomie przechodzić z jednego świata do drugiego, co tłumaczyłoby ich nagłe zniknięcia i pojawianie się w najmniej oczekiwanych momentach. Chodzi mi tu o jedno z drzew, mające dziurę, jakby większą dziuplę, do której może się zmieścić tylko jedna osoba. 

To drzewo przenosi bohaterów w różne miejsca, jakby były z nimi połączone w jakiś dziwny i niewytłumaczalny sposób. I nie wiadomo, co wpływa na to, że bohaterowie, którzy do niego wejdą, pojawiają się (jakby losowo) w różnych kuriozalnych miejscach. Na przykład Boyd ukrywając się w jednym z nich, budzi się w wyschniętej i wręcz klaustrofobicznej studni. Innym razem trafia do pomieszczenia ze szkatułką. 

Ale jest też tzw. drzewo butelkowe, które ma dziwną łączność z latarnią. Osoba, która wejdzie do jego wnętrza, pojawi się właśnie w jej okolicy. Sam Victor, wieloletni mieszkaniec, uwięziony i związany z tym miasteczkiem od dzieciństwa, prowadząc do drzewa Tabithy, w pewnym momencie powiedział, że nie ma go w miejscu, w którym powinien się znajdować. Więc albo się pomylił, choć doskonale znał jego położenie (w końcu znalazł w pobliżu ciało swojej mamy) i orientował się w terenie, albo drzewo zmienia swoją lokalizację, niejako podróżując.

Nie można też pominąć teorii psychologicznej. Może to, co widzimy, jest odzwierciedleniem wewnętrznych lęków i traum bohaterów? Każdy z nich przecież niesie ze sobą bagaż doświadczeń, który może manifestować się w postaci fizycznej, tworząc przerażające scenariusze, które widzimy na ekranie. Albo co jeśli to wszystko jest tylko symulacją komputerową? Czyż nie byłoby fascynujące, gdyby okazało się, że bohaterowie serialu „Stamtąd” byli świadkami awarii systemu, który zaczął mieszać elementy różnych elementów, tudzież programów, tworząc surrealistyczny świat pełen niebezpieczeństw?

Każda z tych teorii ma swoje mocne i słabe strony

Oczywiście, nie można wykluczyć, że wszystko, co widzimy, jest metaforą. Może twórcy chcieli nam pokazać, że prawdziwe potwory to te, które nosimy w sobie? Że największym wyzwaniem jest stawienie czoła własnym demonom, a miasteczko jest tylko sceną dla tej wewnętrznej walki.

Każda z tych teorii ma swoje mocne i słabe strony, ale jedno jest pewne - „Stamtąd” to serial, który skłania do myślenia i analizy. To oczywiście serialowa rozrywka dla widzów, ale może też i intelektualna zagadka, która może być równie fascynująca, co przerażająca. I właśnie to uwielbiam w tego typu produkcjach — możliwość zagłębienia się w różnorodne teorie i poszukiwanie odpowiedzi, które być może nigdy nie zostaną jednoznacznie wyjaśnione.

Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper