Hi-Fi Rush

Hi-Fi Rush - przełom w grach rytmicznych i nie tylko

Krzysztof Grabarczyk | 07.04, 15:00

Slasher i gry rytmiczne. Pozornie są to dwa odrębne światy. Jednak przy bliższej analizie mają więcej wspólnego, niż może się wydawać. Oba gatunki podupadły na popularności. Mało się produkuje obecnie slasherów, a jeszcze mniej gier muzycznych/rytmicznych. Znalazł się jednak ktoś odważny i sięgnął po obie koncepcje łącząc je w spójną całość. Człowiek ten pracował dawniej w Capcom, lecz odszedł z honorem samuraja. Ten człowiek to Shinji Mikami, legenda światowego gamedevu, ojciec Resident Evil, The Evil Within, Ghostwire: Tokyo i...Hi-Fi Rush, choć to ostatnie dzieło nie jest jego pomysłem.

"Gra akcji, w której wszystko, co robisz musi się zgrać z rytmem i stworzyć żywy soundtrack...Wiem, że to brzmi głupio i mieliśmy ku temu obawy, lecz zagraliśmy w to. I udało się" - opisuje proces twórczy jeden z reżyserów Hi-Fi Rush, John Johanas. Gra Tango Gamework zaskoczyła wszystkich. Pojawiła się zupełnie nagle, bez żadnych uprzedzeń. Zapowiedź i jednoczesny debiut w usłudze Xbox Game Pass. Gracze szybko przekonali się, że nadszedł jeden z czarnych koni 2023 roku. Produkcja w zeszłym miesiącu trafiła na PlayStation 5.

Dalsza część tekstu pod wideo

John Johanas wraz z Yuji Nakamurą spędzili rok na przygotowaniu prototypowej wersji gry. W 2022 roku Bethesda zbierał pomysły na nowe projekty. Swój debiut zaliczyło Ghostwire: Tokyo, czyli niedoszła, trzecia odsłona The Evil Within. Koncept brzmiał interesująco na papierze, lecz Bethesdę trzeba było jakoś przekonać do wydania gry. Obaj z uporem maniaka zaczęli pracować nad Hi-Fi Rush. Dzisiaj już wiemy, że jak najbardziej było warto. „Kiedy dostrzegliśmy zapał Johna i Nakamury to nasza ekscytacja ich projektem zadziała jak grawitacja. Zaczęło przybywać i ludzi i kreatywności” - opowiada Shoichi Kobori, reżyser dźwięku w Hi-Fi Rush.

Rytmiczna walka

undefined

Hi-Fi Rush to zupełnie odmienny projekt na tle reszty dokonań Tango Gameworks. Po pierwsze, łączy kreskówkową stylistykę z dynamicznym modelem rozgrywki. Trudno nie odnieść wrażenia, że gra jest połączeniem najlepszych cech spośród kilku gatunków. Mamy tutaj coś z Devil May Cry, Guitar Hero, a także gier od Platinum Games. Z tym ostatnim najbardziej kojarzy się zaawansowany system punktacji starć. Johanas przyznaje, że dysponował zespołem ludzi, którzy nie mieli doświadczenia ani wprawy w grach rytmicznych. Zgarnął wszystkich dostępnych pracowników, którzy na tamten moment nie byli zaangażowani w tworzenie gier dla Bethesdy.

Grając w Hi-Fi Rush wracają wspomnienia związane z PlayStation 2 i klasycznym Xboxem. Gra naśladuje ducha 2004 roku. Wówczas pojawiło się wiele interesujących, cellshadingowych produkcji. Kojarzycie takie gry jak Under the Skin od Capcom? W tym przezabawnym symulatorze siania chaosu również przewinęły się rytmiczne motywy. Dzisiaj już bardzo niewiele osób kojarzy tamten tytuł, lecz Hi-Fi Rush podłapało z tej gry garstkę inspiracji. „Nie wiemy za bardzo jak tego dokonać. To wydaje się niemożliwe” - Johanas wspomina pierwsze reakcje członków zespołu. Do tego autorzy gry musieli pracować w całkowitej tajemnicy. Johanas nalegał wydawcę na trzymiesięczną kampanię promocyjną Hi-Fi Rush, lecz ani Microsoft, ani Bethesda nie przystała na te warunki.

Ostre szarpnięcie

undefined

Tak można opisać premierę Hi-Fi Rush. Grę natychmiast udostępniono w katalogu Game Pass. Okazało się, że po Pentiment, usługa otrzymała kolejną perełkę i dowód, że warto zainwestować w abonament Xboxa. Gracze byli zaskoczeni wyborem Tango Gameworks. Spodziewano się kolejnej odsłony The Evil Within lub sequela Ghostwire. Tymczasem okazało się, że trafił się projekt indie, choć indykiem wcale nie był. Hi-Fi Rush jest grą o niemałym budżecie, choć Johanas nie może podać oficjalnej kwoty przeznaczonej na powstawanie gry. Niezależnie od sumy opłaciło się. W Hi-Fi Rush zagrałem w dwa tygodnie po debiucie. Byłem zdumiony fuzją mechanik, oprawą i wydajnością.

Teraz grę można uruchomić również na PS5. Wierzcie mi lub nie, lecz Dual Sense sprawdza się wybornie. Opowieść jest przepełnioną sarkazmem i metaforami, a sam protagonista kojarzy mi się z Chainsaw-Manem, choć to dwa inne światy. Swoją drogą, Tango mogłoby zrobić grę na podstawię tej całkiem niezłej mangi. Tymczasem, nadal wsłuchuje się w utwory w Hi-Fi Rush. Dla deweloperów największych wyzwaniem okazał się poziom z przygrywającym w tle utworem "Inazawa Chainsaw". Hi-Fi Rush miało początkowo utrzymać 70% akcji i 30% rytmicznej rozgrywki. Reżyser nieco zmienił te założenia. Oczywiście, producentem do samego końca pozostawał Shinji Mikami, który niedawno odszedł z firmy, którą niegdyś założył. Często wracacie do Hi-Fi Rush?

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper