Alien: Romulus

Alien: Romulus - Alien: Romulus - bez nadmiernej filozofii, panie Scott, możemy się tak umówić?

Krzysztof Grabarczyk | 31.03, 11:00

eżyser o takiej renomie zawsze robi po swojemu. Ridley Scott, żywa legenda. Nakręcił epickie dzieła. Wypromował sztukę H.R. Gigera, a wraz z nią - koncept "Ósmego Pasażera Nostromo" - zasług nie można mu odmówić. Nieszczególnie ceniłem jego powrót do uniwersum. Prometeusz zostawił więcej pytań, niż dał odpowiedzi. Przymierze to przerost formy nad treścią - nawarstwienie upadków pozaziemskich cywilizacji, by wszystko sprowadzić do buntu jednego, sztucznego twórcy Xenomorpha (Michael Fassbender). Czy horror science-fiction wymaga przewartościowanej konkluzji? Nie. Romulus daje cień nadziei, że marka wróci do formy.

Nie chcę absolutnie ujmować warstwie wizualnej Obcy: Przymierze. Sceny z najsłynniejszą obcą formą życia w historii kina si-fi zrealizowano wybornie. Problem leżał w rozwarstwieniu scenariusza. Reżyser usiłuje krok po kroku tłumaczyć genezę narodzin pierwszego "Obcego". Scena jest absurdalna i choć jej intencją jest demonstracja nowego gatunku, to zabrakło mi "tego czegoś". Przymierze niepotrzebnie szło w epickość i rozmach. Prometeusz jeszcze chciał pozostać tajemniczy, utrzymać momentami klimat Nostromo. Udało się połowicznie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ósmy Pasażer Nostromo zrobił wszystko, jak należy. Załoga dzieliła się z widzem niewiedzą. Poszukiwanie odpowiedzi u Matki, imitacji AI, kończyło się wymownym BRAKIEM DANYCH. Napięcie rośnie wśród członków załogi. Tamten film, choć dział się w kosmosie, gdzie mityczne "nikt nie usłyszy naszego krzyku" zagrano bardzo autentycznie, kameralnie. Antagonista pojawiał się i znikał. Wystarczył jeden okaz. Po kilkunastu latach z konceptu jednej bestii korzysta David Fincher. W Obcy 3 stwór odgrywał rolę kata lub apokaliptycznej zmory. Film uznano za najsłabsze ogniwo, z czym się nigdy nie mogłem pogodzić. Niósł za sobą kilka przesłań i zostawił szerokie pole do interpretacji. Coś, czego zupełnie zabrakło w ostatnich występach Obcych.

Powrót do klasyki

undefined

Alien: Romulus powraca do dawnych obyczajów. Reżyserem filmu nie jest Scott. Pełni on funkcję producenta. Za produkcję odpowiada jego wytwórnia, Scott Free. W zasadzie pan Scott ma dużo więcej do powiedzenia niż Fade Alvarez, reżyser Alien: Romulus. Scott, jako twórca kultowego oryginału z 1979 roku, chętnie przyjął wizję nadchodzącego filmu. „Byłem najbardziej zainteresowany tamtym okresem [Pasażera Nostromo - dop.red.] kiedy stanęliśmy przed wyborem co do kierunku filmu. Odkąd zacząć? Od początku, od fizycznej przestrzeni klasycznego filmu” - tłumaczy Alvarez. Romulus aż kipi od low-techu, charakterystycznej cechy Nostromo. Cieszy mnie, że wreszcie ktoś bierze przykład z Creative Assembly, autorów świetnego Obcy: Izolacja. Dziwne, że po dziesięciu latach nie doczekaliśmy się dalszego rozwoju marki.

Romulus stawia na weteranów planu filmowego. W produkcję zaangażowany jest Shane Mahan. Tak, nic Wam pewnie nie mówi jego nazwisko. Za to Obcy: Decydujące Starcie już pewnie tak. Głowa samej Królowej Obcych to jego dzieło. Zaangażowano go jako głównego projektanta Obcych, bo ktoś musiał je zbudować. „Kiedy mówię 'zbudowaliśmy' to naprawdę je zbudowaliśmy. Stworzyliśmy pełną animatronikę dla wszystkich stworów przewijających się w filmie. Obserwowanie tych gości pracujących razem po latach stanowiło jedno z najlepszych doświadczeń w mojej karierze" - dodaje Alvarez. Siłą klasyki w tym przypadku była znikoma ilość efektów specjalnych. Kiedy kręcono Decydujące Starcie, ekipa filmowa dysponowała jedynie sześcioma kombinezonami Xenomorph'ów. Nie przeszkodziło to w osiągnięciu perfekcyjnego balansu pomiędzy akcją a horrorem.

Zero filozofii

undefined

Akcja Romulusa toczy się "tylko" 20 lat po wydarzeniach z pierwszego filmu. Twórcy filmu są przekonani, że technologia w świecie Obcego zmienia się nie poprzez czas, lecz miejsce, w którym toczy się akcja. Nostromo jest mekką retrofuturyzmu w całym uniwersum. Inspiracje sięgają pierwszego i drugiego filmu, z naciskiem na Decydujące Starcie. W Edycji Specjalnej możecie obejrzeć usunięte z ceny z Hadley's Hope, czyli miejsca zamieszkania kolonistów na planecie LV-426. Tamtejsze realia ciekawie opisuje Alan Dean Foster w swojej nowelizacji legendarnego filmu Camerona. Alvarez chce przedstawić życie przyszłych żołnierzy Weyland-Yutani, którzy dopiero wchodzą w dorosłość. Dlatego w filmie ujrzymy więcej młodszych wiekiem postaci. Udało się z Newt, więc czemu tutaj miałoby być inaczej?

Scott jest zafascynowany filmem. Nie wiemy, w jakim stopniu ingeruje w scenariusz. Zapewne dorzuca coś od siebie. Romulus nastraja optymistycznie. Film musi jednak przedłożyć walkę o przeżycie, desperacką ucieczkę i akcję ponad egzystencjalne rozważania. W tę pułapkę wpadł Obcy: Przymierze. W tym uniwersum nie potrzebujemy nadmiernej filozofii, usilnych prób racjonalizowania i skrupulatnej genezy. W Obcym intrygowała tajemniczość i fascynacja adaptacją Obcego do każdych warunków. Szkoda, że od czasu Przebudzenia (1997) nie wzięto na to poprawki. Tamten film był dziwny, choć i tak go lubię. Romulus pewnie nie dorówna kroku klasyce. Niech przynajmniej spróbuje. Czy to takie trudne, panie Scott?

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper