PlayStation Studios

Najgorsza marka jaką kiedykolwiek zrobiło Sony? Oto mój wybór

Igor Chrzanowski | 09.03, 16:08

PlayStation ma w swoim portfolio całą masę świetnych serii, które przyciągają do ich konsol dziesiątki milionów graczy. Niestety są wśród nich także i takie, które są strasznymi gniotami i lepiej byłoby, jakby zostały tylko w głowach projektantów. 

Dziś doskonale wiemy, że PlayStation Studios ma w zanadrzu naprawdę gigantyczne pokłady fantastycznych serii, które niestety czasem leżą odłogiem gdzieś tam zakopane w archiwach japońskiej korporacji. Czasem jednak moim zdaniem dobrze się dzieje, gdy dane IP trafia do szuflady, bo mimo szczerych chęci twórców, staje autentycznie przepotężnym crapem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dziś właśnie mam zamiar opowiedzieć wam o tym, która marka PlayStation jest według mnie najgorszą ze wszystkich i dlaczego jest nią właśnie ModNation Racers, autorstwa San Diego Studio i United Front Games. Sony od dawna chciało mieć swojego własnego rywala dla Mario Kart, dlatego też dostaliśmy swego czasu Crash Team Racing, ale w przypadku ery PlayStation 3, sprawa ta nie wyglądała już tak dobrze. Włodarze PlayStation przeszli w tym przypadku do solidnej ofensywy i przygotowali dwóch kandydatów do miana Mario Kart killera. Jednym z nich było LittleBigPlanet Karting, drugim zaś ModNation Racers (na którym bazował późniejszy koncept LBP Karting).

Mario Killer? No chyba raczej nie...

W swojej blisko 30-letniej już historii PlayStation wyrobiło sobie pewną markę i dziś nikt już nie podważa tego, że większość produkcji wychodzących pod szyldem PlayStation Studios to absolutne perełki i hity nad hiciorami. Oczywiście nie zawsze tak jest, ale pod kątem samej jakości mniej więcej zawsze można uznać, że dziełom Sony do crapów jednak daleko. Może poza małymi wyjątkami, jak wspomniana dziś marka ModNation Racers. Niby w recenzjach wszystko spoko - "jedynka" na PlayStation 3 zyskała średnią ocen na poziomie 83%, konwersja na PSP też niezłe 72%, zaś ModNation Racers: Road Trip może pochwalić się wynikiem 62%. Śmiało można zatem mówić, że na papierze seria tworzona przez San Diego Studio nie wypada tak źle i mimo iż do rekordów w branży jej daleko, prezentuje przynajmniej średni poziom jakościowy.

No cóż, moim zdaniem jest zupełnie inaczej. Generalnie sam mogę siebie uznać za całkiem sporego miłośnika gier kartingowych - kocham Crash Team Racing, ograłem dwa wyścigowe Sonici, Mario Kart ze SNES-a, Mario Kart 8, LBP Karting i kilka innych tytułów z tego gatunku - nawet tak niszowe jak All-Star Fruit Racing, ale każde ModNation Racers jakiego się dotknąłem, to absolutny koszmar. Najważniejszy w tego typu produkcjach jest model jazdy, a wszystko inne to zwyczajny dodatek.

No i jak się zapewne domyślacie, ten aspekt w ModNation Racers - na wszystkich trzech platformach, kuleje tak bardzo, że to aż przykre. Kierowane przez nas samochodziki są aż nadto podatne na oddziaływanie zasad fizyki, co teoretycznie wyróżnia serię na tle konkurencji, ale jest też jej największą wadą. Ciężko to jakoś sensownie opisać, ale kierowanie tymi samochodzikami jest niczym prowadzenie pijanego kolegi pod ramię - ty go ciągniesz w prawo, a on się jeszcze potknie i przepchnie cię wbrew twojej woli kawalątek dalej, tak że zaraz skręcisz kostkę na nierównym krawężniku. Może to lekko głupia analogia, ale dosłownie tak jest - chcesz zrobić drift w danym kierunku, ale w pewnym momencie siła odśrodkowa zepchnie cię delikatnie dalej niż chciałeś. 

ModNation Racers - trylogia gniotów

Być może dzięki temu jazda jest nieco bardziej wymagająca i bardziej "realistyczna", ale nie o to w tych produkcjach przecież chodzi. Masz mieć pełną kontrolę nad pojazdem, by móc co do piksela wyliczyć sobie trajektorię jazdy. Brak kontroli to frustracja, a ta prowadzi do znacznie zaniżonego poziomu frajdy płynącego z zabawy. No ale skoro seria ma tak dobre oceny, to może jest w niej coś więcej? Cóż, flagowym elementem reklamującym ten cykl był bardzo zaawansowany edytor torów, tak złożony i tak precyzyjny, że zawodowi level designerzy by nie pogardzili takim narzędziem. Można tam było zrobić wszystko, choć oczywiście w ramach pewnych limitów pod kątem rozmiarów, ale jednak jedyne co nas ograniczało to wyobraźnia, za co gra na PS3 zgarnęła mnóstwo pochwał. 

Szczerze przyznam, że tak, to naprawdę fajny aspekt tej serii, ale dziś nie jest wart już złamanego grosza, bo nie możemy dzielić się swoją twórczością z innymi graczami - serwery zamknięto na PS3, PSP, a nawet na PS Vita. To można byłoby jednak przeboleć, jeśli trasy wykreowane przez deweloperów były fajne i pozwalały na niesamowitą zabawę solo lub na podzielonym ekranie. No i tutaj mam pewien dylemat. Dlaczego? A no dlatego, że o ile artyści z San Diego Studio oraz United Front Games odwalili kawał świetnej roboty, tak projektanci poziomów odpowiadający za rozgrywkę powinni zasuwać na galerach! Ja rozumiem wiele - ModNation Racers miało zapewne celować w bardziej core'owych graczy, być wymagające i zachęcać do maksowania swoich umiejętności. Ale w momencie, w którym jakaś połowa tras została ułożona tak, że po chamsku utrudnia rozgrywkę, zamiast ją urozmaicać w jakiś sensowny sposób, kończy się frajda, a zaczyna się frustracja. 

Kto grał ten wie o czym piszę - to co w większości gier jest powiedzmy po prostu dekoracją, tutaj nagle może być twoją przeszkodą. Wyskakujesz z wielkiej rampy, podziwiasz widoczki i BACH. Rozbijasz samochodzik o parę wystających polygonów jakiegoś szpikulca, górki czy innego badziewia postawionego centralnie na środku toru lotu wszystkich zawodników. Druga próba, to samo, potem trzecia, czwarta... enta. Czasem zahaczasz, czasem jednak nie. A to nie wszystko. Wszystkie trzy gry pełne są wąskich przejść osadzonych tuż po zakrętach, gdzie nagle postawiono jakąś super mało widoczną przeszkodę, w wielu miejscach odsunięto platformę na jaką przeskakujemy tak daleko, że w 50-60% przypadków pomimo szczerych chęci możemy się rozbić o pół centymetra za bardzo wystającą półeczkę, zbyt daleko wyciętą granicę i tym podobne rzeczy. Brzmi to jakbym był jakimś leszczem i sobie nie radził z grą, ale nawet boty na najwyższym poziomie mają z tym wielkie problemy, przez co prawie wszyscy zawodnicy jak jeden mąż idą na dno w tych samych miejscach.

Byłem mega zajarany możliwością pogrania w tę serię, bo prezentowała się od zawsze świetnie, ale ten model jazdy i ten nieprzemyślany design poziomów, a nawet i ekstremalnie słabe niespodzianki sprawiają, że to absolutny szrot nad szroty. Omijajcie te gry szerokim łukiem. 

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper