The Evil Within

TOP 5 gier, w których odpadłem przy końcowych etapach przygody

Mateusz Wróbel | 17.02, 14:00

Myślę, że każdy z tutaj zebranych ma przynajmniej jedną grę, w którą grało mu się wyśmienicie, aż do pewnego momentu, gdy uznał, że nie da rady jej ukończyć choćby z powodu długości, ciężkiego starcia z bossem czy po prostu znużenia materiałem.

Kiedyś w worku z takimi grami trzymałem Control, Vampyra, a nawet Killzone Shadow Fall. W ostatnich kilkunastu miesiącach postanowiłem dać tym, jak i wielu innym tytułom jeszcze jedną szansę i finalnie je odhaczyłem, poznając finał przygody.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wciąż mam jednak w zanadrzu kilka perełek, w które grałem sporo, ale z różnych względów (czasami nie pamiętam już dokładnie, dlaczego) zostały one przeze mnie porzucone i tak sobie wiszą na Steamie czy bibliotece PlayStation, czekając na ponowne zainstalowanie. Oto one:

Filary Ziemi

Do Filary Ziemi podchodziłem kilka razy i za każdym razem kończyłem z uśmiechem na twarzy pierwszą z trzech ksiąg. Formuła gry dość mocno przypomina choćby The Walking Dead od Telltale Games, a z racji tego, iż jestem fanem pozycji nastawionych na małą ilość gameplayu i masę wyborów, zawsze przygodówka Daedalic Entertainment potrafiła mnie zaintrygować. Ale tylko na początku, bo im głębiej w las, tym więcej archaicznych rozwiązań sprawiało, że zabawa stawała się coraz bardziej nudna. I nie ratowała tego historia - nie jest ona zła, ale nie na tyle dobra, aby tytuł mnie aż tak wciągnął.

ELEX

Nie mam nic do topornych produkcji, gdzie króluje seria ELEX od producenta Piranha Bytes. Niemiecki zespół jest znany z tworzenia "drewnianych tytułów", co dobitnie pokazuje właśnie pierwszy Elex. Jednakże rozgrywka w tę produkcję kilka lat temu, w dodatku na konsoli poprzedniej generacji, była udręką - Elex było pełne błędów, spadków płynności i sprowadziło się to do tego, że chciałem przejść wyłącznie wątek główny. Ale szczerze powiedziawszy, nawet odpadłem przy nim, a zdradzę, że starałem się zrobić "speed-runa", a więc pomijać jakiekolwiek czynności, które wydłużyłyby czas rozgrywki. Cóż... może kiedyś.

The Evil Within

Drugą odsłonę marki studia Tango Gameworks ograłem z bananem na twarzy. Półotwarty świat bardzo przypadł mi do gustu. Inaczej było z bardziej korytarzową "jedynką", która zamiast skupić się na craftingu, aktywnościach pobocznych i ogólnie eksploracji, oferowała fabułę ze wstawkami i rozwiązaniami, które miały wywołać u odbiorcy sporą niepewność. Jednakże dla mnie pierwsze TEW było dość toporne, walki z przeciwnikami były uciążliwe i tak naprawdę nie dotarłem do końca historii rozpoczynającej przygodę Sebastiana Castellanosa.

This is the Police 2

Po bardzo udanym This is the Police przyszedł czas na This is the Police 2. Pozycja została solidnie ulepszona względem pierwowzoru, bo zaoferowała większą różnorodność śledztw, bardziej angażujące sprawy policyjne czy też akcje, w których to my osobiście sterowaliśmy funkcjonariuszami prawa i musieliśmy zadbać o to, aby przeżyli. Wyszło to naprawdę interesująco, ale sama gra była dla mnie za długa i pod koniec zabawy zgasła ta lampka odpowiadająca za zaintrygowanie grą.

Dishonored 2

Podobnie jak przy wymienionych już wyżej Filarach Ziemi, do Dishonored 2 podchodziłem kilka razy. Wiem doskonale, że to jedna z najlepszych gier Arkane i jednocześnie wyjątkowo udana skradanka, lecz ja nie mogłem się do niej przekonać. Próbując ukończyć sam wątek główny, musiałem się zmuszać do zabawy, bo akurat w tym tytule byłem bardzo niecierpliwy, nie interesowało mnie ciche podejście, a bardziej zabójstwa i używanie gadżetów. A z racji tego, że to gra skradankowa, takie rozwiązania nie były wynagradzane, bo eliminacja przeciwników nawet na łatwym poziomie była niesamowicie uciążliwa i czasami graniczyła nawet z cudem.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper