Graliśmy w Uncharted: Zaginione Dziedzictwo. Chloe nie da sobie w kaszę dmuchać!

Graliśmy w Uncharted: Zaginione Dziedzictwo. Chloe nie da sobie w kaszę dmuchać!

Rozbo | 25.07.2017, 16:05

Niecały miesiąc przed premierą mieliśmy okazję wpaść na przedpremierowy pokaz Uncharted: Złote Dziedzictwo i spędzić nieco czasu z Chloe oraz Nadine. Czy dziewczyny dają radę? I czy Uncharted bez Drake'a to wciąż Uncharted? Sprawdzamy.

Zaginione Dziedzictwo miało początkowo pełnić rolę rozszerzenia do Uncharted 4, z czasem jednak ewoluowało do roli samodzielnego spin-offu. No... prawie samodzielnego, bowiem komponent sieciowy został niemal w całości (wraz z dodatkami) przeniesiony do gry z "czwórki"

Dalsza część tekstu pod wideo

Chloe i Nadine rozmawiają sobie po Polsku

To, co nowe, to historia opowiadająca o niełatwym sojuszu pomiędzy dwiema paniusiami. Obie znacie bardzo dobrze, choć jedną z nich zdecydowanie lepiej. Chloe Frazer to ulubienica fanów Uncharted. Wiadomo, wszyscy bardziej cenią tę uroczą i buńczuczną brunetkę, niż Elenę. Chloe aż prosiła się o samodzielną przygodę, bo jest w pewnym sensie żeńskim odpowiednikiem Nate'a. Tymczasem Nadine Ross była w "czwórce" antagonistką. Tym razem staje po "jasnej stronie mocy" i wraz z Chloe rusza na poszukiwanie starożytnego indyjskiego artefaktu m.in. do Ghatów Zachodnich.

Stary dobry Nate...znaczy Chloe

Zacznijmy od tego, że nowe Uncharted nie stara się na nowo wymyślić koła. Jako spin-off, wiernie trzyma się swojego rodowodu z części czwartej, od silnika graficznego aż po gameplay. Nie znaczy to oczywiście, że nie ma tu pewnych usprawnień. Po pierwsze, Naughty Dog udało się wycisnąć jeszcze więcej z technologii stworzonej na potrzeby Kresu Złodzieja, czego mogłem doświadczyć w trakcie playtestu.

Trafiłem do Ghatów Zachodnich (pokrytego zielenią pasma górskiego w Indiach)  i od razu to poczułem - rozmach. Miejscówka jest największą tego typu lokacją stworzoną na potrzeby serii Uncharted, większą nawet od Madagaskaru. Oczywiście nadal nie można mówić o całkowicie otwartym świecie. Chloe nie wskoczy czasem nawet na małe wzniesienia (ach te niewidzialne ściany!), a jeep wszędzie nie wjedzie. Ale i tak robi to wszystko wrażenie. Krajobraz jest różnorodny i pełen soczystych barw. Woda i błoto wyglądają cudnie, podobnie jak cudnie animowane są postaci. Nie jest to być może tak piorunujący efekt jak w trakcie premiery U4, ale oprawa nadal robi robotę i jest jednym z najmocniejszych punktów Zaginionego Dziedzictwa. Gra oczywiście wspiera PS4Pro, oferując rozdzielczość 4K dla przystosowanych do tego telewizorów i podbitą grafę dla standardowych.

Wraz z Chloe i Nadine miałem okazję pokręcić się po okolicy i odkrywać różne tajemnice. I żeby nie było - nie ciągnął mnie za rączkę żaden znacznik. Aby się orientować w terenie, trzeba teraz wyciągnąć zza pazuchy mapę (wciskając touchpada) i podążać za jej wskazaniami. Mapa jest względnie czysta i zapełnia się lokacjami w miarę odkrywania kolejnych sekretów terenu. Mamy pełną dowolność w kwestii eksploracji i rozwiązywania zagadek, przy czym głównym zadaniem była penetracja trzech starożytnych fortec rozsianych po mapie (w dowolnej kolejności). Dodatkowo Chloe może w wybranych miejscach za pomocą smartfona robić fotki kluczowym obiektom, a potem przeglądać je w telefonie. Z nowinek warto wspomnieć o mechanice otwierania skrzyń wytrychem - polega na prostej minigierce, w trakcie której drgania DualShocka wskazują nam kiedy trafimy na odpowiednie zapadki w zamku. Skrzynie chowają zazwyczaj nieco lepszą broń. Ot, miły dodatek. 

Choć nie miałem okazji zbyt szczegółowo zagłębić się w tajemnice Ghatów, to udało się rozwiązać kilka prostych zagadek oraz wdać w kilka wymian ognia. Tu też nie ma zaskoczenia, ale wszystko to nadal funkcjonuje świetnie. Chloe jest nie gorszym ziółkiem niż Nate, korzystając z elementów otoczenia, broni i walki wręcz, żeby pozbyć się przeciwników. Podobnie jak w "czwórce", Naughty Dog idealnie udało się uczynić naszego towarzysza (w tym przypadku Nadine) bardzo naturalnym elementem tak gameplay'u jak i fabuły. Kumpela Chloe na bieżąco komentuje różne sytuacje, czasem po prostu dorzuci 2 słowa w trakcie eksploracji, lub rzuci podpowiedź w trakcie szukania ukrytych przełączników, elementów zagadek itp. W trakcie walki też dzielnie wspiera gracza,czasami tylko głupio wystawiając się pod lufy przeciwnikom.  

Najważniejsza jest historia

Po sesji spędzonej z grą mieliśmy okazję porozmawiać chwilę wraz z innymi dziennikarzami ze Scottem Lowe, starszym managerem ds. komunikacji w Naughty Dog. Pojawiło się m.in. pytanie o to, kiedy studio zdecydowało się o obsadzeniu Chloe w roli głównej Zaginionego Dziedzictwa.

Decyzja o obsadzeniu Chloe w głównej roli w Zaginionym Dziedzictwie była podjęta niemal na samym początku prac nad Zaginionym Dziedzictwem. Z punktu widzenia narracji był to dla nas oczywisty wybór. Bardzo szybko Nadine stała się dla niej też idealnym partnerem, ponieważ jest między nimi interesujący kontrast.

Rozmawialiśmy też o tym, czy nie kusi kogoś w zespole, by dodać do trybu fabularnego pełnoprawny tryb kooperacyjny.

Nasza gra opiera się w dużej mierze na fabule. Liczy się historia i relacje między bohaterami. Wydaje mi się, że dodanie do tego drugiego gracza oznaczało by częściową tego utratę. 

Scott wspomniał także o innych małych, choć ciekawych nowinkach w Zaginionym Dziedzictwie

W grze znajdziemy specjalny rodzaj skarbów - tzw. tokeny, o których nie mogę za dużo mówić. Chloe ma też telefon. Zbiera fotki, które wzbogacają fabułę o nowe niuanse i szereszy kontekst.

Próbowaliśmy też wyciągnąć od przedstawiciela Naughty Dog, kiedy możemy się spodziewać czegoś nowego od studia, czegoś, co wykraczałoby poza ich dwa najważniejsze IP, czyli Uncharted i The Last of US, jednak naturalnie nie chciał o tym zbytnio mówić, zapewniając, że - co zresztą zrozumiałe - po zakończeniu prac nad Zaginionym Dziedzictwem, skupią się wyłącznie na kolejnej części historii Ellie i Joela.

 

cropper