Destiny 2 - mało, przyjemnie i z problemami, czyli wrażenia z testów beta

Destiny 2 - mało, przyjemnie i z problemami, czyli wrażenia z testów beta

Wojciech Gruszczyk | 24.07.2017, 21:58

W drugiej połowie roku nie będziemy narzekać na brak mocnych shooterów i każdą najważniejszą strzelankę możemy sprawdzić przed premierą. Na dobry początek dostaliśmy skromny wycinek od Bungie, który choć zapowiada ciekawą przygodę, to jednak pozostawia spory niedosyt.

Pierwsza produkcja Bungie przygotowana pod skrzydłami Activision było Destiny. Tytuł z 2014 roku w dniu premiery nie zaoferował przytłaczającej zawartości, więc jednocześnie nie zgarnął tony pozytywnych komentarzy. Twórcy dość prędko ratowali się kolejnymi, porządnymi dodatkami, ale wszystko zmierzało do jednego… Kontynuacji. Ta nadejdzie już na początku września, ale przed wydaniem ciężko zarobionej gotówki, możemy sprawdzić wycinek tytułu. Problemem w tym wypadku jest jednak sama forma prezentacji, ponieważ Bungie albo nie przemyślało testów, albo jest bardzo pewne swego. Zdecydowanie za pewne.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na dobry początek gra wita nas fabularnym wstępem. Misja „Powrót do domu” to największa niespodzianka bety, ponieważ w trakcie rozgrywki wcieliłem się w doświadczonego Strażnika, który uczestniczy w upadku Wieży. Ta monumentalna lokacja jest niszczona przez najeźdźców, my próbujemy coś wskórać, szukamy pomocy, walczymy z kolejnymi falami przeciwników, ale w ostateczności nawet próba ataku nie ma większego sensu, ponieważ Czerwony Legion posiada zdecydowaną przewagę. To krótkie wydarzenie jest obładowane akcją, kilkoma wstawkami, licznymi dialogami i szczerze? Odniosłem wrażenie, że jest tutaj więcej fabuły niż w całym podstawowym Destiny. A otoczka oraz zaprezentowane widoki sprawiły, że miałem ochotę wskoczyć do kolejnych trybów.

Destiny 2 beta - kampania

Destiny 2 beta - PVP

Następnie zdecydowałem się wypróbować PVP. Zmagania czterech na czterech zostały ograniczone do dwóch trybów – „Kontroli” (znany wariant zabawy przypominający dominację, gdzie zawodnicy muszą zdobyć strefy) oraz „Odliczaniu” (nowy tryb polegający na podłożeniu lub rozbrojeniu bomby. Zawodnicy mogą atakować lub ochraniać jeden z dwóch punktów). Ten pierwszy przywrócił miłe wspomnienia i choć autorzy zdecydowali się na małe zmiany – podczas przejmowania flagi nie ma znaczenia ilu zawodników stoi na punkcie, tylko czterech graczy w drużynie – to rywalizacja jest dla mnie satysfakcjonującym doświadczeniem. To po prostu „stare-dobre-Destiny-w-PVP”. Gorsze, pierwsze wrażenie zrobiło na mnie „Odliczanie”, ale z każdym kolejnym meczem bardziej przekonywałem się do takiej zabawy – do tych pojedynków trzeba podejść z chłodną głową, przemyśleć taktykę, a czasami nawet wyczekać na rywala. Twórcy celują w bardziej profesjonalne zmagania, więc nie zdziwię się, jeśli po premierze pojawią się na serwerach turnieje, czy też Mistrzostwa Destiny 2. Sporym problemem w obu przypadkach była już liczba map, bo autorzy przygotowali wyłącznie dwie miejscówki. Bieda.

W becie pojawiła się jeszcze trzecia aktywność. Kampania PVE typu Strike nazwana „Odwrócona Iglica”, która może odrzucić wielu graczy od produkcji Bungie. Typowe „zabij hordę, aktywuj portal, zawalcz z bossem” to dla fanów Destiny typowa codzienność, lecz autorzy zapomnieli o najważniejszym – zdrowym balansie. Już samo dojście do ostatniego badassa potrafiło ostro wymęczyć, ale ja – miłośnik umierania i biczowania się pejczem w duży palec u lewej stopy – pomyślałem „okej, jest wyzwanie, jest impreza”. I przez zaciśnięte zęby starałem się czerpać choć drobną przyjemność z tej schematycznej do bólu rozgrywki, ale spotkanie z ostatnim przeciwnikiem przelało czarę goryczy. Dopiero za trzecim podejściem udało mi się skompletować drużynę, w której znaleźli się podobni fani zdychania… Wcześniej za każdym razem współtowarzysze broni rezygnowali przygnieceni kolejnymi bombami wystrzelonymi przez wielkiego przeciwnika. Deweloperzy zapomnieli o zdrowym rozsądku, bo wyzwania są świetne, gdy są przemyślane… Lub przynajmniej odpowiednio zbalansowane.

Testy zaprezentowały również nietypowe zmiany związane z gnatami (mniejsza rola trzeciej broni, w której znalazły się nawet shotguny, a w dodatku spore braki w amunicji), zdecydowanie za długie ładowanie umiejętności, wolniejsze poruszanie się bohaterów, czy też mniejsza rola granatów… Twórcy dość wyraźnie usłyszeli narzekania graczy na rozgrywkę PVE i poinformowali, że Destiny 2 przeszło już „zaawansowane zmiany w balansie”, jednak kod bety nie posiada tych nowości… Prezentowany wycinek ma podobno przedstawiać stan gry sprzed „wielu miesięcy”, a krytyka fanów ma tylko i wyłącznie potwierdzić dobre decyzje podjęte przez deweloperów. Brzmi to totalnie absurdalnie, bo właśnie ta beta miała zachęcić wielu graczy do wydania ciężko zarobionej gotówki na grę, ale zamiast tego zagraliśmy w „przestarzały kod”, który nie prezentuje ostatecznej, czy też w zasadzie aktualnej wersji produkcji.

Kilka słów warto na pewno powiedzieć o samej oprawie. W kampanii trudno narzekać na widoki, bo gra wygląda świetnie, a w dodatku brzmi epicko – to dobry mix pozwalający totalnie wsiąknąć w przygodę i zapomnieć na chwilkę o szarej codzienności. Do teraz z uśmiechem na pysku wspominam akcję, gdy miałem okazję obserwować zagładę Wieży… Kawał dobrej roboty. Ale już trudno mówić o takich wodotryskach w trybie sieciowym – różnica w oprawie jest znacząca, lecz nie mogę powiedzieć, że w rozgrywce PVP gra jest brzydka. To po prostu porządne Destiny bez konkretnych efektów.

Destiny 2 beta - PVE

Destiny 2 beta - kampania

Całą betę można ukończyć w 70 minut. Rozumiem ideę testowania skromnego kodu, jednak Bungie nie powaliło mnie na kolana. Zostałem pozytywnie zaskoczony historią, zagrałem w kilka przyjemnych spotkań PVP, wkurzałem się w zmaganiach PVE i liczyłem na więcej. Jestem głodny mocnego strzelania… A jak Wasze wrażenia z testów?

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Destiny 2.

Źródło: własne
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper