Indiana Jones

Mam nadzieje, ze Indiana Jones nie bedzie drugim Starfieldem

Mateusz Wróbel | 27.01, 14:00

Starfield miał być przeogromnym hitem Microsoftu, a wyszło... dziwnie. Z jednej strony gra rzeczywiście przytłaczała zawartością, wręcz była piaskownicą na setki godzin dla fanów eksploracji, ale z drugiej strony osoby chcące emocjonalnej historii z dopracowanymi animacjami, świetną oprawą graficzną i świata, który nie będzie posiadał na każdym kroku trwających po kilkanaście sekund ekranów wczytywania, mogły poczuć się bardzo poszkodowane.

Osobiście znalazłem się w tej drugiej grupce. Nigdy nie było mi po drodze z produkcjami Bethesdy, zawsze dawały mi się we znaki mechaniki, które - nazwijmy to po imieniu - były cholernie toporne. Jestem graczem uwielbiającym produkcje nastawione na historię, lecz przy tym chcę, aby animacje stały na wysokim poziomie, a grafika cieszyła oko. Tak jak możemy zaobserwować to przy The Last of Us, God of War, Uncharted, Detroit Become Human, A Plague Tale, Assassin's Creed, Wiedźminie, Cyberpunku czy nawet bliźniaczo podobnym pod względem gatunku Mass Effect.

Dalsza część tekstu pod wideo

Niedoceniony Starfield w cieniu

Starfield

Finalnie Starfielda nie ukończyłem. Ba, zagrałem, albo bardziej pasuje tutaj określenie: "wytrzymałem" z nim kilkanaście godzin, a następnie porzuciłem. Tytuł wciąż jest zainstalowany na moim dysku, ale szczerze powiedziawszy już zdecydowanie przyjemniej gra mi się w Banishers Ghosts of New Eden, które zostało stworzone z niższym budżetem, ale przynajmniej pozycja ta nie wydaje się być aż tak zacofana pod względem użytych technologii, jak przywołany już wyżej Starfield.

Najnowszy tytuł Bethesdy nie tylko mnie nie przypadł do gustu. Na platformie Steam z prawie 93 tysięcy opinii posiadaczy produkcji jedynie 62% ocen jest pozytywnych, więc w przełożeniu to na system ocen z dziesiątkami, Starfield posiada tutaj średnią na poziomie 6.2/10, co jest słabym wynikiem. Nie pomaga fakt, że kosmiczny RPG nie zdobył żadnej konkretnej nagrody podczas zeszłorocznej edycji The Game Awards. 

Indiana Jones przepisem na świeży sukces

Indiana Jones

Teraz Microsoft zajmuje się promocją Indiana Jones. Przed prezentacją na tegorocznym Xbox Developer Direct wiele osób oczekiwało, iż będzie to projekt na miarę Uncharted - oczywiście gdyby to się sprawdziło, to byłaby to wyśmienita informacja, bo Naughty Dog mogłoby poczuć oddech rywali na plecach. Finalnie jednak Machine Games znane z marki Wolfenstein postawiło na rozgrywkę z widoku z pierwszej osoby (FPP), co automatycznie zdyskwalifikowało Indianę Jones ze starcia z braćmi Drake.

Jednakże nie oznacza to, że sama tematyka będzie znacząco inna. W tytule Microsoftu będzie podróżować po całym świecie, aby rozwikłać nową tajemnicę. Przyjdzie nam zwiedzić Watykan w Rzymie, piramidy w Egipcie czy Himalaje. Nie zabraknie kropelki humoru i przedstawiania niektórych rzeczy w sposób mający wywołać u nas uśmiech na twarzy, choć finalnie sama historia powinna być tworzona z myślą o dojrzałych graczach.

Co więcej, skorzystamy z bicza do walki z wrogami lub rozbrajania ich, a także do eksploracji - rozwikłamy wiele zagadek środowiskowych, powspinamy się po budynkach, a co ciekawe, będziemy mieli niemalże zawsze wybór dotyczący starć z oponentami - nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykorzystywać otoczenie do skradania się lub wziąć udział w otwartych pojedynkach. Na pewno nie otrzymamy przeogromnego świata do zwiedzenia jak w Starfieldzie, bo według opisu gry produkcja zapewni odbiorcom "przygotowane z pułapkami, wrogami i rozmaitymi łamigłówkami areny w świecie".

Hype jest spory już teraz - to naprawdę ma szansę się udać. Microsoft od dawna nie miał takiej przygodówki, która jednocześnie wysili nasze umysły podczas rozwiązywania zagadek, a potem spróbuje wywołać uśmiech na twarzy, gdy przejdziemy przez cięższe etapy i będziemy oglądać filmik przerywnikowy z protagonistą w roli głównej. Do tego różne scenerie (bagnista, zimowa, wiosenna itd.) w trakcie przechodzenia fabuły, walka z biczem może być czymś nowym (być może nawet na miarę The Callisto Protocol) - jedyne czego chcę, to aby nie skończyło się jak ze Starfieldem. Jeśli Machine Games ma ciekawy pomysł na produkcję, to niech go zrealizują, a Bethesda na czele z Toddem Howardem nie wciskają na siłę swoich archaicznych rozwiązań rodem z Fallouta czy ww. kosmicznego RPG-a.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper