Avatar: Frontiers of Pandora

Avatar Frontiers of Pandora to twardy orzech do zgryzienia - oczekiwałem niewiele, dostałem niespodziankę

Mateusz Wróbel | 17.12.2023, 12:00

Avatar Frontiers of Pandora zamknął kalendarz premier na 2023 rok. Trzeba powiedzieć sobie jedno - ten rok kalendarzowy był naprawdę obfity w interesujące gry, czego dowodem jest właśnie wspomniana przed momentem premiera Ubisoftu.

Jednocześnie najnowszy projekt ekipy Massive Entertainment - która w ostatnim czasie nie zawodziła choćby ze względu na przygotowanie wyśmienitej serii The Division - to dość twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony nie mamy do czynienia z klapą, z drugiej strony ciężko mówić o przeogromnym sukcesie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Avatar Frontiers of Pandora najbliżej do podzielenia graczy na tych, którzy uwielbiają otwarte, tętniące życiem światy i tych, którzy na widok takowych open worldów mają odruch wymiotny. Dlaczego tak uważam? O tym poniżej.

Avatar Frontiers of Pandora zagadką

Avatar Frontiers of Pandora

Przede wszystkim w mojej opinii Avatar Frontiers of Pandora to obecnie jedna z najpiękniejszych gier dziewiątej generacji konsol. Szczerze powiedziawszy umieściłbym ten tytuł tuż obok Horizon Forbidden West, które również pod względem oprawy graficznej wciskało w fotel. Obie produkcje mają ze sobą sporo wspólnego, bo postawiły na eksplorację, zbieranie roślin, bujanie się w wysokich trawach, skakanie po drzewach czy innych obiektach i jak widać po opiniach graczy, eksploracja (choć nie musi być nie wiadomo jak angażująca) wywołuje uśmiech na twarzy wtedy, gdy możemy zawiesić oko na niesamowitych krajobrazach.

Massive Entertainment podeszło w nietypowy sposób do zwiedzania terenów, bo nie licząc rozmaitych biomów zapewniających różnorodność w zwiedzaniu Pandory, tak dodatkowo możemy bawić się w myśliwego czy kogoś przypominającego zielarza. Musimy najpierw dokładnie czytać poradnik myśliwski (wcześniej zdobywając informacje o danym zwierzęciu czy roślinie), a potem wybrać się do miejsca, gdzie dane składniki występują. Tak więc nie dość, że musimy je odszukać, co czasami nie jest łatwe, to jeszcze dodatkowo musimy dowiedzieć lub domyślić się, jak je zebrać.

O ile polowanie na zwierzęta jest dość proste, bo wystarczy strzelić z łuku w czuły punkt naszej ofiary (im więcej prób oddamy, tym gorszej jakości może być składnik), tak zbieranie roślin czasami wymaga od nas wykorzystywania otoczenia (np. wybijania się z grzybów w ziemi), latającego wierzchowca czy wykonania jakiejś czynności, która odsłoni np. roślinę i pozwoli zebrać nasiono. Eksploracja w Avatar Frontiers of Pandora to coś niesamowitego i jak zostało to wspomniane wyżej, w parze z wyśmienitą oprawą graficzną roślinności i ogólnie otoczenia, gra Ubisoftu wiele zyskuje.

Tylko dla fanów eksploracji i pięknych światów

Avatar Frontiers of Pandora Solek

Jednakże jednocześnie uważam, że osoby nielubiące otwartych światów - mimo tego, iż mogą zapierać dech w piersiach niejednokrotnie - z naciskiem na eksplorację, w Avatar Frontiers of Pandora nie mają za bardzo czego szukać. W grze występują typowe aktywności dla "Ubi-Game", z naciskiem na latanie od punktu A do punktu B i wchodzenie w interakcję z opcjonalnymi zadaniami, które np. zwiększą zdrowie lub poziom energii, zapewnią nowy przedmiot kosmetyczny czy pozwolą wykorzystać naszą zwinność w np. przekręcaniu analogów w odpowiednią stronę o odpowiednim czasie. Te dodatkowe aktywności nie są złe, ale ciężko mówić tutaj o czymś niesamowicie angażującym.

To samo tyczy się zadań pobocznych i ogólnie postaci. Sporo questów polega nawet na tym, co zostało wymienione wyżej, a więc zbieraniu roślin czy polowaniu na zwierzynę - widać, że gra stawia wielki nacisk na eksplorację. Fabularnie jest kilka ciekawych momentów, szczególnie w ostatniej fazie gry, gdy sporo dowiadujemy się o naszych antagonistach i przeszłości Na'vi, lecz bohaterowie występujący w historii przez całą opowieść są nijacy i niewarci zapamiętania. Już ciekawiej pod tym względem było w choćby AC Origins czy AC Valhalla.

Finalnie Avatar Frontiers of Pandora uważam za niespodziankę. Tytuł nie jest zły, z pewnością zasługuje na oceny zakończone siódemką czy ósemką na dziesięć, ale trzeba podkreślać to na każdym kroku - to nie jest w żadnym wypadku gra nastawiona na opowieści przygotowane przez scenarzystów Ubisoftu. Bardziej to my tworzymy te własne historie (tak jak w Starfield) w trakcie zwiedzania tętniącej życiem Pandory, a jeśli nas coś takiego nudzi, to nie powinniśmy zabierać się za ostatnią wielką premierę Ubisoftu.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Avatar: Frontiers of Pandora.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper