E3

E3 vs. Summer Game Fest. Czy targi w ogóle są nam dalej potrzebne?

Igor Chrzanowski | 10.06.2023, 17:00

Przez blisko 3 dekady towarzyszyły nam wielkie targi Electronic Entertainment Expo, szerzej znane jako E3, podczas których to większość światowych wydawców prezentowała swoje najnowsze produkcje. Dziś dawne święto graczy stara się nam zastąpić Summer Game Fest.

Nie wiem czy to znak nowych czasów, czy po prostu 2023 rok jest póki co bardzo pechowy jeśli chodzi o nowe zapowiedzi, ale dosłownie każdy pokaz nowych gier (oprócz Directa z początku roku) jest dramatycznie wręcz rozczarowujący. Albo wszyscy chowają asy w kieszeni przez batalię Sony i Microsoftu, albo nowoczesne produkcje są nudne, a może po prostu znów potrzebujemy takich targów jak E3?

Dalsza część tekstu pod wideo

E3 to było prawdziwe święto graczy!

Możecie śmiało nazwać mnie "boomerem", ale naprawdę uważam, że targi E3 były prawdziwym świętem dla wszystkich fanów naszej kochanej branży. Dlaczego tak uważam? Los Angeles Convention Center oferuje około 67 tysięcy metrów kwadratowych do zagospodarowania i co roku kilkadziesiąt jeśli nie kilkaset firm z całego świata zbierało się w tym jednym miejscu tylko po to, aby pokazać nam nad czym pracowało przez ostatnie 12 miesięcy lub nawet i parę lat. To tutaj też zbierali się dziennikarze z całego świata, aby na łamach swoich serwisów i periodyków napisać o najlepszych z nadchodzących gier. Sam pamiętam jak co roku latałem do kiosków po PSX Extreme i Neo Plus, aby poczytać o E3 i zazwyczaj 100 najciekawszych produkcjach jakie znalazła redakcja. 

W późniejszym okresie siedziałem po nocach oglądając konferencje, by w końcu dołączyć do PPE i wraz z Rogerem, Wojtkiem i innymi pisać dla was relacje z przygotowywanych konferencji. I wiecie co, było w tym coś magicznego. Zawsze gdy nadchodził ten targowy okres wyposażałem się w zgrzewkę energetyków, jakieś dobre jedzonko i oznajmiałem znajomym, że no najbliższe 12-24 godzin jestem pochłonięty targami. Dla jednych takim okresem jest Mundial, dla innych amerykański SuperBowl, a dla mnie właśnie dzień konferencji poprzedzający właściwe targi E3. Z racji tego, że wszyscy mieli nam do pokazania coś fajnego, transmisje z tegoż dnia nie trwały tak jak dziś 2-3 godziny, gdzie odpalamy konferencję, ziewamy i rozchodzimy się spać. Oj nie, wtedy przez bite 12 godzin mieliśmy zalew mniejszych i większych zapowiedzi.

Geoff Keighley organizował wtedy transmisję YouTube Live at E3 gdzie zapraszano największe branżowe szychy jak i tych malutkich deweloperów z ciekawymi projektami, ale to nie był jedyny "lajw" jaki warto było śledzić, bowiem redakcje IGN oraz GameSpotu również miały swoje 12-godzinne pokazy. Sam wtedy dyżurując na newsach pomiędzy konferencjami miałem odpalony laptop, telewizor i telefon, aby patrzeć co gdzie pokazują i wyłapywać dla was fajne perełki. A było czego oczekiwać, bo jak nie pokazano nam unboxingu konsoli Xbox One S na kanale YouTube, to na IGN był jakiś ekskluzywny gameplay, a GameSpot jako jedyny pokazywał jakąś ciekawą gierkę. 

No i do tego seria wielkich konferencji. Najpierw Microsoft kusił nas przyszłością marki Xbox, potem EA wrzucało cringe'owe zapowiedzi DLC do The Sims 4, Ubisoft ekscytował grami-niespodziankami na koniec swoich konferencji, a na dobry koniec dnia Sony niszczyło system pokazując swoje nadchodzące hiciory. Siedziało się z zapałkami w oczach, pisało newsy z prędkością światła, popijało energetyki i wcinało batoniki, ale po całym takim dniu transmisji kładło się do łóżka z poczuciem, że było warto spędzić te 12 godzin. Tyle hiciorów, tyle zapowiedzi i tyle emocji ile dostarczali nam deweloperzy - to było wprost epickie i niezapomniane. 

Summer Game Fest - festiwal nudy i zmarnowanych okazji

Niestety E3 zaczęło wykruszać się już na trochę przed pandemią, a sam COVID po prostu zabił te targi. Geoff Keighley stoi jednak na straży wakacyjnego święta graczy i stara się nam to jakoś godnie zastąpić. Niestety minęły już 3 lata i nadal nie czuć tego samego co czuliśmy kiedyś, co dobitnie pokazał czwartkowy pokaz. Niestety nie miałem okazji pisać z niego relacji, ale zgadzam się zarówno z Wami jak i z redakcyjnymi kolegami - to był istny dramat z oceną pomiędzy 1/6 a 2/6. Niby pokazano Mortal Kombat 1, niby był FF7 Rebirth, a nawet ujawniono parę gier-niespodzianek. Ale to wszystko było takie nijakie, takie męczące. Zabrakło jakiejś prawdziwej bomby, która rozbroiłaby system, a potencjał ku temu przecież był, bo jest masa gier, które były zapowiedziane lata temu i nadal nie było z nich żadnych konkretów. 

Tak samo pokaz PlayStation - tak jak kiedyś wyczekiwało się na konferencję Sony, dyskutowało o swoich typach, o grach-marzeniach, tak teraz zostaliśmy pozostawieni z poczuciem wielkiego niedosytu i rozczarowania. Ogólnie cała ta moda na te wszystkie "Directy" jest wkurzająca. Każdy, dosłownie KAŻDY chce mieć swój Direct. Nintendo wypracowało dzięki tej formie swój własny styl i unikalną tożsamość, ale poza suchymi Directami na E3 pokazywali też genialny Treehouse Live, gdzie mogliśmy zobaczyć mnóstwo rozgrywki, turniejów dla graczy i innych atrakcji. Dziś wszyscy nieudolnie kopiują tę formułę, mimo że nie mają nic do pokazania.

PlayStation Showcase jest słaby, Capcomow Showcase da nam z 3-5 gier, Devolver Direct znów będzie stał się być na siłę śmieszny, Future Games Show też nie pokaże nic fajnego, a oprócz tego swoje pokazy mają tak malutcy wydawcy, że aż szkoda jest marnować te 30-40 minut swojego życia na to, aby zobaczyć X zapowiedzi, które absolutnie nikogo nie interesują. Dawniej upchnięto by to w 36 godzin skumulowanych transmisji IGN, GameSpot czy YouTube, które oglądały miliony widzów i ktoś się by tym autentycznie zainteresował. Teraz te bieda-directy dotrą do 1% takiej widowni i zostaną zapomniane.

Gracze w centrum wydarzeń

Okresu tych dawnych konferencji brakuje mi też z jeszcze jednego powodu, a mianowicie takiego, że dziś całkowicie zapomina się w tym wszystkim o nas, o graczach. Mam nieodparte wrażenie, że wszystkie te Directy, pokazy czy transmisje są robione nie dla nas, a dla smutnych panów w garniturach, aby zachęcić ich do sypnięcia groszem na kolejne produkcje. Dawniej jak było YouTube Live at E3 czy inne transmisje, ciągle pokazywano co na bieżąco piszą na ten temat gracze na Twitterze, YouTube, Facebooku i innych social mediach. Niby to taka mała rzecz, ale naprawdę fajnie było poczytać czy posłuchać komentarze ludzi jarających się zapowiedzią wstecznej kompatybilności na Xbox One, jakie społeczność Sony ma typy na nadchodzącą konferencję, czy chociażby jak przekozacko wygląda gameplay z nowej gry firmy X. 

Teraz nikt nie chce nas wysłuchać, nikt nie celebruje tego tak jak dawniej i nikogo nie obchodzi jak zareagujemy na konkretne zapowiedzi. Niby Geoff Keighley stara się to ożywić zapraszając widownię na żywo na swoje konferencje i dobrze, że tak robi, ale sam cudów nie zdziała. E3 2024 po prostu musi się odbyć, a gracze znów muszą zostać wysłuchani. Inaczej czekają nas same takie pokazy 2/10, gdzie dostaniemy 1 ciekawą grę, 2 tryliony gier usług jakie umrą za pół roku i kolejne wynalazki typu Super-Duper Direct wydawcy z portfolio o łącznej liczbie fanów wynoszącej 15 osób. 

www.youtube.com/watch?v=WY1p8ZgvqYM

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.

Lepszą formą jest dla mnie...

Tradycyjne E3, 12 godzin pokazów i system fizycznych targów
115%
Summer Game Fest i seria wirtualnych mikro pokazów
115%
Pokaż wyniki Głosów: 115
cropper