The Last of Us: Part II

The Last of Us: Part II - o historii wciąż budzącej dyskusję

Krzysztof Grabarczyk | 27.05.2023, 18:00

"Co mówi zegar, lecąc z okna? Czas leci” - suchy dowcip otwiera historię The Last of Us: Part II. Historię trudną w przekazie, nieskondensowaną tak jak poprzednio. Narratorem jest stary jak świat motyw zemsty oraz pustki. Spoiwem treści są nowe wspomnienia sprezentowane w formie retrospekcji. Klasyczny zabieg. Reszta zależy od stylu prezentacji oraz jakości. Jakość części drugiej wykroczyła daleko przed szereg. Tytuł wciąż brzmi i porusza się wybornie. Niezależnie od platformy. Nawiązując do żartu Joela, od debiutu gry minęły prawie trzy lata. Czy oprócz wciąż solidnej oprawy audiowizualnej pozostało w niej coś jeszcze? To opowieść niełatwa w odbiorze, polaryzująca społeczność, promująca inność. Próbującą szokować.

The Last of Us oparto na budowie autentycznej relacji. Dla zgorzkniałego, podstarzałego Joela opieka nad Ellie okazała się czymś więcej niż kolejnym dniem z życia bostońskiego przemytnika. Ellie stała się jego światełkiem w tunelu. Hasło pada często w pierwszym The Last of Us. Doktryna organizacji Świetlików. Finał pozwolił na wewnętrzną ocenę z perspektywy odbiorcy. Neil Druckmann wraz z Bruce'em Straileyem nie pozwolili graczom na wybór, choć na początku wyglądało to inaczej. Analogicznie postąpiono z kwestią pokrewieństwa. Zamiast biologii załadowano emocje. Te nie zawsze są takie oczywiste i często spontaniczne. Decyzje, decyzje. W kontynuacji podjęto ich o wiele więcej. Czy o wiele za dużo? Spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie. Postaramy się możliwie uniknąć jak najwięcej spojlerów, więc osoby wciąż oczekujące na swoją kolej w The Last of Us: Part II zapraszamy tutaj po zapoznaniu się z treścią gry.

Dalsza część tekstu pod wideo

Witajcie w Seattle

undefined

The Last of Us: Part II jest wielką konsekwencją. Konsekwencją podjętego cztery lata wstecz działania. W decydującym momencie Joel w brutalny sposób zrywa umowę zawartą z Marlene, królową Świetlików. Bohater wybiera dobro jednostki ponad zdziesiątkowaną ludzkość. Oryginał dał nam przestrzeń do weryfikacji czynów Joela. Sequel nie do końca nam na to pozwala, choć również pozostawia otwarte zakończenie. „Boję się, że zostanę sama” - Ellie powtarzała te słowa niczym litanię. Bohaterka części drugiej wydaje się bardzo osamotniona, pomimo obecności Diny. Jej trudny charakter budzi ciekawość, nawet jeśli postępuje wbrew logice. Slogany twórców i aktorów o historii, na którą nie byliśmy gotowi, podsycały płomień oczekiwań. Pierwowzór nie szokował, lecz inspirował. Wyprawa od Bostonu po Salt Lake City miała szczytny cel. Czy ten cel okazał się iluzją? A może poczuciem uprawnienia Joela w roli ojca? Roli, której został niegdyś tragicznie pozbawiony. To mogliśmy ocenić sami. The Last of Us: Part II nie chce, żebyśmy cokolwiek oceniali. Chce szokować.

Przed rozpoczęciem wielkiej podróży do Seattle dochodzi do nieuniknionego. Po swoje przybywa splamiona krwią przeszłość. Wybór zemsty w roli katalizatora wydaje się oczywisty. Jednocześnie, historia napisana w The Last of Us: Part II jest po prostu smutna. Brakuje w niej nadziei. Scenariusz bawi się naszym sentymentem. Wycieczka do muzeum prehistorii to jeden z najciekawszych fragmentów w całej grze. Urodziny Ellie, śmiejący się Joel. W obliczu pustki twórcy nafaszerowali historię takimi retrospekcjami. Każda z morałem. Część druga czerpie więc garściami od poprzednika. Dopowiada nowe wątki dla dawnej relacji, lecz bazuje na tym, co udało się osiągnąć w części pierwszej. Szokuje i każe tęsknić bohaterom. Czy z The Last of Us: Part II wynika cokolwiek pozytywnego? Pomijąjąc wzorową rozgrywkę i obłędne wykonanie, ta opowieść smuci. Takie ma zadanie. Czas spędzony w postapokaliptycznym Seattle umila eksploracja. Każde pomieszczenie szepcze do ucha niejedną historyjkę. To jednak drugi plan.

Twórcy odwracają naszą uwagę dramatem osób trans-płciowych (interesująca postać Leva) oraz wojną w imię religii. The Last of Us: Part II to dwie historie zmierzającego do jednego, pozbawionego sensu finału. Starcie na plaży wydaje się zgubne, nielogiczne i nieprowadzące do jakiejkolwiek konkluzji. Obie strony konfliktu odpuściły. Po kilkuset trupach. Motyw śmierci potraktowano w grze niezwykle poważnie. Walcząc z żołnierzami WLF bądź Serafitami obserwujemy wierną imitację ludzkiej agonii. Dosadność jest istotnym składnikiem narracji w The Last of Us: Part II.

Dwustronna opowieść

undefined

Naughty Dog zastosowało względem graczy brutalny zabieg. Materiały promocyjne przycięto tak, aby nikt z nas nie domyślił się prawdziwego sedna gry. Nie poprzestano wyłącznie na tym. Twórcy zmuszają odbiorcę do polubienia się z antagonistką. W tym przypadku mowa o Abby. Czy to właśnie ona jest główną złą? Scenariusz ponownie gra na sentymencie. W The Last of Us: Part II nie ma klasycznego podziału na dobrych i złych. Ta historia bazuje na konsekwencji. Z jednej strony, rozumiemy obsesyjną chęć zemsty Ellie. Po drugiej stronie barykady stoi Abby. Ta straciła znacznie więcej. Wraz za nią w bój ruszyli jej przyjaciele z WLF. Ich wątki kończą się dramatycznie. Zemsta karze obie postacie. Ellie oraz Abby dostały po trzy dni. Ocena jest tutaj o wiele trudniejsza, ponieważ historia mocno się rozwarstwia.

The Last of Us: Part II to wyjątkowe dzieło. Nie jest ideałem, choć gra nadal świetnie się broni pod kątem technicznym. Zerkając z ukosa, gry pozbawiono pozytywnych emocji. Mimika twarzy postaci choć genialna, częściej wyraża smutek i rozpacz niż chwile radości. Tę rolę odgrywają retrospekcje. Zakończenie gry jest bardzo otwarte i snuje przed twórcami wiele nowych możliwości. The Last of Us: Part III kiedyś powstanie. Twórcom nie zabraknie kreatywności w opracowaniu historii, lecz czy znowu czeka nas gra w sentymenty? Czas pokaże. Jak wspominacie historię w części drugiej? Czy twórcy podjęli słuszne decyzje, czy niepotrzebnie poszli za współczesną, polityczną retoryką?

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Last of Us Part II.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper