Destiny 2. Dziesięć rzeczy, które powinny się znaleźć w grze

Destiny 2. Dziesięć rzeczy, które powinny się znaleźć w grze

Rozbo | 15.04.2017, 11:00

Wiecie, jak to jest z oczekiwaniami. Zazwyczaj rozmijają się z rzeczywistością. Tak było w przypadku pierwszej części Destiny. Bliżej niesprecyzowane, wspierane nakręconym przez wydawcę hypem, wyobrażenie o wielkiej grze Bungie nie przygotowało fanów na zderzenie z finalnym produktem. Teraz jesteśmy w o wiele bardziej komfortowej sytuacji. Wiemy mniej więcej, czego się spodziewać po Destiny 2.

Destiny to dla mnie pewien ewenement. Gra również w moim przekonaniu zaraz po premierze była ogromnym rozczarowaniem. Mimo to nie potrafiłem się od niej oderwać i gram nawet dziś. Destiny 2 lądować będzie na stosunkowo ugruntowanym polu...

Dalsza część tekstu pod wideo

Destiny 2. Data premiery i informacje o dodatkach

Wiemy już, jaka jest filozofia Bungie przy tworzeniu tego uniwersum. Jakie są najmocniejsze i najsłabsze punkty obranej przez nich drogi. Na tej podstawie możemy bez zbytniej dozy ekstrawagancji wytypować 10 najważniejszych rzeczy, których oczekujemy po kontynuacji Destiny. Bez przesadnych i wybujałych fantazji (choć wciąż może zbyt ambitnych jak na taki czas produkcji), bez zbędnych uszczypliwości i z poszanowaniem dla pewnych tradycji ugruntowanych przez część pierwszą. Jednak również ze świadomością tego, że Bungie nie powinno powtórzyć kilku poważnych błędów, które popełniło przy "jedynce". Wierzcie lub nie, ale Destiny to obecnie pokaźna baza bardzo wiernych i bardzo aktywnych fanów. Trzeba zaspokoić zarówno ich potrzeby, jak i zachęcić zupełnie nowych graczy do wzięcia udziału w tej kosmicznej przygodzie. Sztuka to niełatwa. Przejdźmy jednak do rzeczy. 

60 klatek na sekundę

Gdy w 2014 roku debiutowało Destiny, było grą międzygeneracyjną. Pomimo naprawdę świetnego silnika graficznego zastosowanego w produkcji, równoległe wydanie jej na PS3, X360 oraz PS4 i XOne z myślą o zachowaniu wszystkich "ficzerów" w grze dla wszystkich platform oznaczało oczywiste cięcia i kompromisy. Możemy tylko spekulować, ale jednym z nich prawdopodobnie była animacja zablokowana na pułapie 30 fps. Nie jestem psychofanem klatek animacji ani rozdzielczości, ale akurat w takiej grze jak Destiny płynniutka sześćdziesiątka byłaby ogromnym atutem usprawniającym i uprzyjemniającym rozgrywkę. Gdy wraz z premierą dodatku Rise of Iron, Bungie odcięło się od konsol 7. generacji, to nieco podciągnęło oprawę, choć oczywiście nie mogło już zmienić gry tak, aby chodziła płynniej. Takie ograniczenie nie będzie miało miejsca w przypadku D2. Wciąż nie jest pewne, jak duże zajdą zmiany w silniku (bo raczej mało prawdopodobne jest, by była to zupełnie nowa technologia), ale można przypuszczać, że 60 fps będzie teraz w zasięgu deweloperów.

Taka zmiana - gdyby faktycznie zaszła - miałaby niebagatelny wpływ na rozgrywkę tak w trakcie aktywności PvE, jak i przede wszystkim w PvP. Już pierwsze Destiny miało świetny, bardzo miodny gunplay, ale poprzez swoje 30 klatek na sekundę było jakby ociężałe na tle innych shooterów. Jeśli to tylko technologicznie możliwe, jesteśmy za tym, by gra nabrała wyraźnego tempa.

Przebudowany system rozwoju

Święta trójca Titana, Huntera i Warlocka uzupełnia się w Destiny świetnie. Bungie nie odchodzi od tego podziału klas w sequelu, dobrze byłoby jednak, aby istotnie przebudowało drzewka rozwoju dla poszczególnych sub-klas. Obecny system jest dość prymitywny i niespecjalnie odkrywczy. Nowy sposób na rozwijanie i dobieranie skilli Guardianów nie tylko urozmaiciłby rozgrywkę, ale byłby swoistym powiewem świeżości odróżniającym obie części Destiny od siebie. Oczywiście wprowadzenie bardziej rozbudowanego systemu rozwoju, wiąże się z większym ryzykiem niewłaściwego zbalansowania poszczególnych sub-klas, dlatego trzeba to zrobić z rozwagą. Ale jest to też pole do popisu i potencjał na naprawdę pomysłowe patenty.

Nadal pozostajemy jednak przy pomyśle dowolnego zmieniania odblokowanych już umiejętności, bo trzymanie się jednego builda w takiej grze, jaką jest Destiny, nie miałoby sensu.

Fabuła musi być wreszcie dobra

OK, wiemy wszyscy jak jest. Destiny, mówiąc bardzo delikatnie, nie popisało się warstwą fabularną po premierze. Szczerze mówiąc, mogłoby jej w ogóle nie być. Na przestrzeni kolejnych dodatków (a szczególnie tych największych, czyli The Taken King i Rise of Iron), Bungie próbowało tchnąć trochę życia tak w bohaterów, jak i w same przygody Guardian. Wyszło całkiem nieźle, momentami wręcz dobrze, ale tego pierwszego wrażenia nie zatarło, o czym ustawicznie przypominają sami gracze w licznych komentarzach odnośnie sequela.

Z oczywistych względów Destiny 2 wręcz musi się popisać na tym gruncie. Zaoferować historię, która będzie przygodą i która będzie choć odrobinę angażować nasze emocje. Grunt do tego jest wbrew pozorom bardzo żyzny dzięki temu, jak bogate okazało się samo uniwersum Destiny. Jest tu mnóstwo historii, które można opowiedzieć, pamiętając przy tym o należytym domknięciu pewnych otwartych wątków z jedynki (pamiętacie jeszcze w ogóle Exo Stranger...?). Niestety pozytywnie nie nastraja do tego póki co pierwszy trailer z gry. Nie jest zły, ma wręcz fajny pomysł z mieszaniem poważnego, wzniosłego tonu z tym nieco bardziej jajcarskim. Ale materiał opowiada o upadku Ostatniego Miasta i poważne kłopoty samego Travelera, tak ważnego w lore Destiny. Taki temat powinien być potraktowany z należytą powagą, no i oczywiście epickim rozmachem...

Uniwersum powinno być "wmontowane" w grę

Wybaczcie tę językową ekwilibrystykę w podtytule, ale fani Destiny wiedzą, o co nam chodzi. A nie-fanom już spieszymy z wytłumaczeniem. Otóż wspomniany punkt wyżej bogaty lore gry pojawia się w niej w zasadzie w bardzo ograniczonym stopniu. W nielicznych cut-scenkach oraz w niektórych, czasem enigmatycznie brzmiących wypowiedziach Ghosta, czyli naszego elektronicznego towarzysza. Czasem jest to tak totalnie wyrwane z kontekstu, że zupełnie nieczytelne. Tymczasem Destiny ma bardzo bogato i - co ważne - ciekawie opisane uniwersum. Problem w tym, że jest dostępne na stronie Bungie.net w formie tzw. kart Grmoire, które odblokowujemy w trakcie właściwej rozgrywki. Chyba łapiecie już tu pewien dysonans. Gramy i odblokowujemy poszczególne informacje o otaczającym nas świecie, których... nie możemy w tym świecie poznać. Trzeba odejść od konsoli, odpalić sobie stronkę www i dopiero potem można zatopić się w lekturze.

Aby więc związać bardziej graczy z otaczającym ich światem, zachęcić by czasem opuścili spluwę, zdjęli palec ze spustu i zaczęli interesować się tym, co dookoła, twórcy muszą po prostu przelać tę bazę wiedzy do samej gry. Można pójść po najmniejszej linii oporu (choć i tak o niebo lepszej niż obecna) i wzorem np. Warframe stworzyć specjalną bazę danych w grze, w jakimś hubie albo w menu gry. Można też pokusić się o więcej patentów, jakie napotkaliśmy w rozszerzeniu The Taken King, gdzie niektóre, skanowane w świecie gry miejsca uruchamiały specjalne komentarze Ghosta.

Świat powinien być bardziej naturalny

Podróżowanie po Układzie Słonecznym w pierwszej części Destiny polega na przełączaniu się pomiędzy hubami, poszczególnymi planetami oraz orbitą pełniącą funkcję miejsca zbiórki dla drużyny. Żeby było śmieszniej (albo i nie), każde takie przejście wiąże się z długim i irytującym loadingiem. To wszystko wpływa raczej negatywnie na wiarygodność tego świata. 

Oczywiście nie mamy złudzeń co do tego, że Bungie stworzy na potrzeby Destiny 2 cały Układ Słoneczny, po którym będzie można swobodnie podróżować statkami kosmicznymi i płynnie (niczym w No Man's Sky) przechodzić z orbity na powierzchnię planety. Miło byłoby jednak zobaczyć mniej fragmentaryczny świat czy bardziej naturalnie zaprojektowane środowisko planet, które odwiedzimy. Takie, w którym można byłoby napotkać NPC-ów w wybranych obszarach, może nawet małe osady i gdzie w naturalny sposób można byłoby rozpocząć nowe questy. Takie miejsca, które kryłyby naprawdę interesujące sekrety i zachęcały do wielokrotnego odwiedzania czymś więcej niż tylko patrolami i hordą przeciwników do ubicia.

Gra nie powinna dzielić społeczności

Niestety Bungie nie zachowało się zbyt taktownie przy okazji wypuszczania na rynek kolejnych rozszerzeń do Destiny. W każdym z przypadków część społeczności, która nie decydowała się na zakup DLC, była wręcz bezczelnie i chamsko marginalizowana. Jednym z tego objawów było np. dodanie do rotujących co tydzień tzw. Nightfalli strike'ów z nowego dodatku, w który siłą rzeczy nie mogli grać ludzie, którzy zakupili ten dodatek. Wówczas nie mieli dostępu do jednej z najbardziej wymagających (i najlepiej nagradzanych) aktywności w grze przez cały tydzień.

To po prostu musi się zmienić w Destiny 2. Z szacunku dla graczy. Dobrze byłoby rozdzielić te playlisty i generalnie pozwolić graczom bez dodatków bawić się swoją grą w każdej sytuacji bez wywoływania uczucia dyskryminacji.

Powinien zostać zaimplementowany system wyszukiwania grup 

Raidy to jedna z nielicznych aktywności w Destiny, która nie posiada matchmakingu. I bardzo dobrze, bo pójście na skomplikowaną, wymagającą często perfekcyjnej synchronizacji misję z randomami mijałoby się z celem. Tam wchodzi się w towarzystwie sprawdzonych, kumających o co chodzi ziomków z klanu. Co nie zmienia faktu, że brak jakiegokolwiek systemu do wyszukiwania graczy do raidu (i nie tylko) jest sporą niedogodnością. Fani poradzili sobie sami, organizując się na takich stronkach jak choćby destinylfg.net.

Ale w Destiny 2 to już nie przejdzie. Najbardziej oczekują tego oczywiście wierni fani, ale korzyść byłaby ewidentna dla wszystkich. Twórcy powinni zadbać o ten patent osobiście, zapewniając graczom wygodny i zintegrowany z samą rozgrywką instrument. 

Netcode powinien zostać gruntownie przebudowany

Multiplayer w Destiny działa na bazie połączenia Peer to Peer. To niesie za sobą daleko idące konsekwencje. W Crucible (czyli PvP) prowadzi do okropnych lagów oraz otwiera szeroką furtkę oszustom, tzw. lag-switcherom, którzy celowo wykorzystują złe połączenie, żeby zyskać przewagę nad przeciwnikami. Jeśli kiedykolwiek w Crucible natknęliście się (o co obecnie bardzo łatwo w Destiny) na teleportujących się cwaniaków, albo takich, których "kule się nie imają", to prawdopodobnie byli to własnie lag-switcherzy. 

Oczywiście nie ma idealnej metody na wszelkich cheaterów. Ale można ograniczyć pewne patologie, z których obecnie słynie Destiny, wprowadzając dedykowane serwery. Czy Bungie zdecyduje się na taki krok? Czy będzie to w ogóle wykonalne? To pytanie, które zadaje sobie zdecydowana większość fanów. Zwłaszcza że - może trochę nieoczekiwanie - PvP wraz z wprowadzeniem wysoce kompetytywnego trybu Trials of Osiris stało się głównym miejscem engame'owej aktywności najbardziej profesjonalnych i zaangażowanych graczy.

Nasze dokonania powinny zostać uhonorowane

Absolutnie nie mamy wątpliwości, że Bungie zrobiło dobrze, decydując się nie przenosić profilu naszych postaci i pełnego postępu do sequela (co zresztą uczynili wbrew wcześniejszym zapowiedziom). Rozpoczęcie Destiny 2 z całym swoim dorobkiem, egzotykami, przedmiotami itp. nie miałoby sensu, poza tym pomiędzy weteranami z jedynki a zupełnie świeżymi graczami powstałaby gigantyczna wyrwa. Dlatego fajnie będzie zacząć przygodę od nowa, o ile nowe benefity i przedmioty będą zachęcały do kolejnych godzin zbieractwa. 

Mimo to dobrze byłoby, gdyby Bungie w jakiś sposób nagrodziło graczy z ogromnym stażem, za te setki, a czasem tysiące godzin spędzonych przy różnych aktywnościach. Najprawdopodobniej tak właśnie się stanie, ale w jakiej formie i w jakim zakresie - to się jeszcze okaże. Bylibyśmy jednak zawiedzeni, jeśli w sequelu dostaniemy za zaliczenie np. całej książki Age of Triumph z D1 jedynie jakiś shader i fikuśny emblem. Musi być coś więcej... 

Statki!!!

Pamiętacie spekulacje przed premierą pierwszej części dzieła Bungie? Są w grze statki kosmiczne, to na pewno w finalnej wersji będzie zaimplementowana możliwość latania nimi. Może coś w stylu słynnej misji z Halo: Reach? Albo w ogóle swobodne latanie pomiędzy planetami? No i co? I dupa blada. Jak było - wiadomo. Statki jedynie majestatycznie wisiały sobie na orbicie, a latały co najwyżej w trakcie długich loadingów. Ich zbieranie nie miało żadnej wartości, poza walorami estetycznymi.

Marzy nam się więc zupełnie osobny tryb PvP, w którym za sterami statków o różnych osiągach i uzbrojeniu będziemy prowadzili emocjonujące starcia w przestrzeni kosmicznej. Cóż, być może to zbyt wygórowane oczekiwania, bowiem wiązałyby się z opracowaniem zupełnie odrębnego gameplay'u, takiej gry w grze. Ale kto wie? Może Bungie nas zaskoczy...? To by dopiero był czad!

A Wy? Czy czekacie na Destiny 2? Jakie macie od niego oczekiwania? Dajcie nam znać w komentarzach.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Destiny 2.

Źródło: własne
cropper