Star Wars Jedi Ocalały

Star Wars Jedi: Survivor - jest się czego bać? Dotychczasowe materiały budzą mieszane opinie

Kajetan Węsierski | 03.03.2023, 21:30

Skłamałbym, pisząc, że nie czekam na Star Wars Jedi: Survivor. Choć pierwszą część ograłem właściwie dopiero na bieżącej generacji konsol, to wpadłem po uszy i błyskawicznie zakochałem się w tym świecie pełnym różnorodnych lokacji, potężnych i niebezpiecznych wrogów, a także po prostu przygód, które chce się przeżywać - nawet pomimo tego, że zło czyha praktycznie za każdym zakrętem. 

Niemniej, zakochałem się w tym uniwersum, bohaterach i całej otoczce tak bardzo, że już od pierwszej zapowiedzi Star Wars Jedi: Survivor wyczekuję każdego kolejnego materiału, albo choćby jakiejkolwiek informacji na temat tego, co w owym tytule się pojawi. A tak się składa, że już od jakiegoś czasu twórcy nie kryją przed nami prawie nic, serwując materiał za materiałem - i każdy z nich dość konkretny.

Dalsza część tekstu pod wideo

Biorąc jednak pod uwagę, jak niewiele czasu zostało do premiery, nie można być tym zaskoczonym - machina marketingowa musi działać jak naoliwiona, a ekskluzywne materiały dla serwisów pokroju IGN są świetnym zapalnikiem promocji. W ostatnich tygodniach dostaliśmy masę tego typu wideo i pozwoliły one wyrobić sobie wstępną opinię u wielu graczy. Co ciekawe, niekoniecznie pozytywną…

Braki i potknięcia

Już przy okazji pierwszego materiału prezentującego rozgrywkę, narodziły się bowiem kontrowersje. Wielu graczy bardzo szybko zaczęło zarzucać twórcom, że produkcja na pewno nie wygląda jak wysokobudżetowa pozycja przeznaczona na obecną generację konsol. Pojawiły się komentarze, iż wydanie jej wyłącznie na PS5/XSX|S nie robi z niej automatycznie czegoś przełomowego pod względem wizualnym. 

Bo trzeba zaznaczyć, że to do grafiki w dużej mierze odnosiły się słowa krytyki. Cóż, po części mogę się z tym zgodzić. Choć bowiem same widoki, otoczenie czy projekty wrogów dalej robią kosmiczne wrażenie (podobnie, jak miało to miejsce za pierwszym razem), to jest coś zagadkowego w sposobie poruszania się głównego bohatera. Trochę jakby szczudła zamiast nóg, a troszkę pełne portki… 

I jest to bez wątpienia swego rodzaju przeszkodą, jeśli przez kilkadziesiąt godzin ma to wyglądać w ten sposób. W takim przypadku są bowiem wyłącznie dwie możliwości - albo uda się do tego przyzwyczaić i szybko zapomnimy o obdartych pachwinach Cala, albo okaże się to niezwykle irytującym detalem, który błyskawicznie będzie wybijał z immersji. A może na premierę uda się tego wyzbyć? Zobaczymy. 

Jakby tego było mało, bardzo często powtarza się także zarzut dotyczący tego, że niestety nie ma tam klimatu Gwiezdnych Wojen. Wiecie - gdyby zmienić modele postaci, miecze świetlne wymienić na inne i zmienić nazwę to… W pewnym sensie nikt by nie łączył tego ze Star Warsami. I tu również z jednej strony jestem w stanie zrozumieć taki zarzut, ale z drugiej… Cóż - można to odnieść do wielu innych produkcji, a to ma być po prostu dobra gra akcji. 

Więcej tego samego? 

O ile jednak aspekty graficzne są w pewnym sensie kwestią gustu - dla przykładu, mi będą przeszkadzały mniej, niż niektórym graczom - o tyle inaczej jest z całokształtem produkcji. A najczęściej poruszaną kwestią w kontekście Star Wars Jedi: Survivor jest to, iż… Będziemy mieli do czynienia z tym samym, co przy okazji pierwszej odsłony. Bez wątpienia może to wywoływać najbardziej negatywne odczucia. 

Wszak, jakby nie spojrzeć, Star Wars Jedi: Fallen Order nie miał wybitnej fabuły. Ot klasyk, w którym pewien „wybraniec” ratuje świat i mierzy się z wieloma potężnymi wrogami w różnych miejscach. Trochę taka gra akcji, a trochę kino drogi. Prezentowane dotychczas materiały zdają się natomiast sugerować, że w tym przypadku będzie podobnie. Bohater będzie dojrzalszy i silniejszy, ale koniec końców, może być podobnie. 

I niestety przy sequelu będzie to bardzo mocno punktowane przez tych, którzy podejdą do tematu sceptycznie. A umówmy się, monotonia może być jedną z najbardziej zabójczych cech wśród gier wideo. Zwłaszcza w przypadku tych, które oferują nam nawet częściowo otwarte światy i liczbę godzin potrzebą do przejścia liczoną w dziesiątkach. Trzeba się po prostu tego wystrzegać i zawsze stawiać na pewne innowacje. 

W innym przypadku małe zmiany mogą nie wystarczyć. Jasne, zostaną dostrzeżone przez największych fanów i tych, którzy sięgną po tytuł niezależnie od czegokolwiek, ale ci z nieco większym dystansem nie zadowolą się nowymi stylami walki na miecze świetlne, większą liczbą serii ciosów czy kilkoma świeżymi opcjami na wykorzystanie mocy. Nie mówię, żeby zatrząść wszystkim już u podstaw, ale przyda się coś dużego. 

Podsumowując… 

Wydaje mi się, że nie trzeba nic dodawać, albowiem jasne jest już na tym etapie, że powody do obaw jak najbardziej mają prawo występować. Zwłaszcza wśród wielbicieli Gwiezdnych Wojen, którzy już niejednokrotnie musieli mierzyć się z zawodem czy rozczarowaniem. „Więcej tego samego” to w tym przypadku może być nieco za mało, aby podbić serca szerokiej publiczności i przekonać nieprzekonanych. 

Ja natomiast jestem przekonany, że będę się tam dobrze bawił. Wciąż jestem stosunkowo świeżo po „Zakonie” i dalej mi mało. Ale ma to związek z tym, iż pod względem tak skonstruowanych gier akcji bardzo łatwo mnie oczarować. I sama walka na miecze świetlne już przy pierwszej części była tak satysfakcjonująca, że sama w sobie dostarczała odpowiednich pokładów frajdy. 

Na sam koniec chciałbym zapytać Was, jak Wy zapatrujecie się na Star Wars Jedi: Survivor. Premiera będzie miała miejsce już w kwietniu, więc czasu zostało stosunkowo niewiele. Dziwna animacja chodzenia przekreśli dla Was całość? A może poczekacie, żeby dowiedzieć się, czy zmiany są rzeczywiście większe, niż po prostu rozrost skali? Dajcie znać w komentarzach, jak podchodzicie do tego tematu! 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Star Wars Jedi: Ocalały.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper