Indiana Jones

Jak powstawał film Poszukiwacze zaginionej Arki, pierwsza odsłona przygód Indiany Jonesa

Dawid Ilnicki | 26.02.2023, 13:00

Zapoczątkowany w 1981 roku cykl o przygodach pewnego profesora archeologii, będącego przy okazji również  poszukiwaczem skarbów, okazał się prawdziwym wzorem XX-wiecznej opowieści przygodowej, w której mogli się odnaleźć zarówno starsi, jak i młodsi widzowie. W tym roku do kin ma trafić kolejna część cyklu, w której znów w rolę Indiany Jonesa wcieli się niezmordowany Harrison Ford. 

Legenda, przekazywana w wielu późniejszych artykułach, mówi o tym, że fabuła pierwszego filmu o Indianie Jonesie powstała podczas urlopu na Hawajach, gdzie George Lucas przebywał wraz ze swym przyjacielem Stevenem Spielbergiem, by za sprawą m.in. wspólnego budowania ogromnego zamku z piasku, na wiele lat przed czasami wszechobecnego Internetu, odciąć się od wszelkich informacji na temat premiery “Star Wars: Nowa Nadzieja”. Obaj panowie rzeczywiście mieli w tym czasie wymieniać uwagi na temat kolejnego, wielkiego widowiska, ale prawda - jak to zwykle bywa - jest zdecydowanie bardziej skomplikowana. Na pomysł opowieści o przygodach profesora archeologii, a przy okazji również poszukiwacza skarbów, Lucas wpadł dużo wcześniej, bo zaraz po realizacji “Amerykańskiego Graffitti” w 1973 roku. Miała ona nawiązywać do wielu serii telewizyjnych jakie fascynowały go, jeszcze gdy był dzieckiem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Spielberg miał bardzo podobne doświadczenia. Wspominał, że jednym z najważniejszych doznań, jakie ukształtowały go jako filmowego fana były wyświetlane w kinie, zupełnie nieznane w Polsce serie, takie jak “Tailspin Tommy”, “The Masked Marvel” czy “Spy Smasher”, wszystkie łączące kino przygodowe z czystą akcją. Po latach zastanawiał się dlaczego Hollywood nie wpadło na pomysł rewitalizacji tego typu produkcji, oferując widzom historię samotnego bohatera przeżywającego przygody w przeróżnych zakątkach świata. Wcale więc nie dziwi to, że pod koniec lat 70. jako swój następny, wymarzony projekt wymieniał realizację kolejnej części przygód agenta 007, Jamesa Bonda. Jego przyjaciel myślał podobnie, mając na uwadze takie tytuły jak choćby “Buck Rogers” czy produkcje o Zorro, które później posłużą za podstawę kilku innych, sławnych serii filmowych.

Spielberg nie był zresztą pierwszym człowiekiem z szeroko rozumianej branży, z którym dyskutował o swoich pomysłach Lucas. Wcześniej zasięgnął on bowiem zdania innego dobrego znajomego, scenarzysty i reżysera Philipa Kaufmana, z którym pracował nad zrębami scenariuszowymi nowej serii, mającej traktować o przygodach archeologa, początkowo zwanego Indianą Smithem. Kaufman był zresztą typowany jako pierwszy do realizacji obrazu o nim, ale na przełomie dekad 80. i 90. był zajęty innymi projektami. Ostatecznie więc został wymieniony wyłącznie jako współautor materiału scenariuszowego do filmu, w którego realizację zaangażował się już w pełni Spielberg. Jego pierwszym wkładem w przedsięwzięcie było przedstawienie twórcy Star Wars pewnego błyskotliwego, młodego scenarzysty. 

Początkujący scenarzysta

Indiana Jones

Choć urodzony w 1949 roku na Florydzie Lawrence Kasdan wywodził się w rodziny o tradycjach pisarskich, długo nic nie zapowiadało, że w końcu podąży tą samą drogą. Wczesną młodość wspominał on jako czas dość szczęśliwy, nie naznaczony wieloma poważnymi problemami, ale jednocześnie z pewnych względów również trudny. Jego rodzina nie należała do najbogatszych i co jakiś zmagała się z kłopotami finansowymi, a wizyty w kinach, będące w owym czasie zdecydowanie najtańszą rozrywką, Kasdan wspominał jako najpiękniejsze momenty dzieciństwa. Jego młodzieńczym bohaterem szybko stał się wtedy imiennik, grany przez Petera O’Toole’a Lawrence z filmu Davida Leana. 

By zarobić na studia przyszły scenarzysta początkowo imał się przeróżnych zajęć: pracował w hucie szkła, na nocnej zmianie w supermarkecie, a także w fabryce przetwórstwa mięsnego. Wkrótce jednak okazało się, że jest on w stanie utrzymać się z pisania. Wygrane w prestiżowych Hopwood Awards, które wcześniej stały się udziałem samego Arthura Millera i pozwoliły mu opłacić studia, sugerowały, że mamy do czynienia z niezłej klasy talentem pisarskim. Czasy studiów były dla niego również okresem gwałtownej kontestacji politycznej, czego świadectwem są udziały w marszach przeciwko wojnie wietnamskiej. To właśnie wtedy Kasdan nakręcił króciutkie filmiki, będące jego pierwszymi próbami tego typu. Stąd blisko już było do podjęcia decyzji o zostaniu reżyserem i scenarzystą. Początkowo planował jednak pracę jako nauczyciel języka angielskiego, do momentu aż nie uda mu się przebić do Hollywood. Tu jednak od razu spotkało go rozczarowanie, bo w owym czasie brakowało ofert w tym zawodzie. Kasdan został więc niejako zmuszony do zatrudnienia się w agencji reklamowej w Detroit, gdzie z sukcesami pracował przez pięć lat. Cały czas marzył jednak o zostaniu scenarzystą. 

Jego pierwszym znanym tekstem był scenariusz do zrealizowanego ponad dekadę później słynnego “Bodyguarda” z Kevinem Costnerem i Whitney Houston. Tak naprawdę jednak kluczowy okazał się skrypt do innego, nieco zapomnianego dziś filmu “Continental Divide”, zrealizowanego już w 1981 roku w postaci obrazu Michaela Apteda. Jego agent, Norman Kurland podrzucił tekst Stevenowi Spielbergowi, realizującemu wtedy “Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia”. Tak bardzo przypadł mu on do gustu, że dopilnował, by prawa do realizacji obrazu na podstawie tego tekstu wykupił Universal Pictures (sam zostając producentem wykonawczym filmu), a w samym Kasdanie odkrył pokrewną duszę. Zafascynowanego światem starych filmów entuzjastę kina, potrafiącego pisać opowieści jak nikt inny w owym czasie.

Nic więc dziwnego, że już w trakcie pierwszych prac nad kształtem “Poszukiwaczy Zaginionej Arki” w rozmowie z Lucasem pojawiła się osoba Lawrence’a Kasdana. Trójka niedługo później spotkała się, by przedyskutować szczegóły nowej produkcji i wymienić się pomysłami. Samo spotkanie, na którym oprócz nich był również producent Frank Marshall, miało trwać około 20 minut, zakończyło się uściśnięciem rąk i zdaniem wypowiedzianym przez Lucasa: „Zróbmy ten film!”. Sam Kasdan wyznał później, że dwójka świeżych znajomych miała wiele świetnych pomysłów, ale jednocześnie potrzebowali kogoś kto połączy je w niezwykle błyskotliwy sposób, dopisując również do scenariusza postać silnej kobiety, czyli granej ostatecznie przez Karen Allen, Molly Ravenwood. W Indianie Jonesie widział z kolei esencję bohaterów starego Hollywood, granych przez Errola Flynna, Burta Lancastera czy Clarke’a Gable’a. Do wcześniej wymienionych inspiracji Kasdan dodał własne: oprócz “Lawrence’a z Arabii” także “Wielką ucieczkę” czy “Siedmiu Wspaniałych” Johna Sturgesa, co widać było już w gotowym filmie.

Po prostu zastrzel nieszczęśnika

indiana jones

Choć mało kto wyobraża sobie dziś cykl bez Harrisona Forda w roli Indiany Jonesa, prawda jest taka, że George Lucas początkowo wypowiadał się niechętnie na temat jego - mocno forsowanej przez Spielberga - kandydatury. Nie chciał, by Ford stał się kimś w rodzaju “jego Roberta de Niro”, nawiązując do filmografii Martina Scorsese. Bardzo bliski zagrania głównej roli był niezwykle popularny w owym czasie Tom Selleck, który jednak był również mocno zaangażowany w realizację serialu “Magnum PI”. Co ciekawe później Selleck zagrał w jednym z wielu obrazów, zainspirowanych wielkim sukcesem serii o Indianie Jonesie, jakim była “Podniebna droga do Chin”. Przy budżecie wynoszącym około 15 milionów dolarów widowisko zarobiło jednak dwa razy mniej. Krytycy zaś bardzo szybko ocenili film jako marną podróbkę hitu Spielberga, nawet mimo tego, że materiał będący podstawą jego scenariusza miał powstać cztery lata wcześniej niż skrypt do pierwszych przygód słynnego profesora archeologii. Z roli głównego antagonisty zrezygnował z kolei Klaus Kinski, stwierdzając że o ile perspektywa współpracy ze Spielbergiem była kusząca, o tyle sam scenariusz był dla niego “nudną kupą gówna, jakże typową dla produktów swych czasów”. 

Pocieszeniem dla Sellecka mógł być jeden z odcinków “Magnum” zatytułowany “Legends of the Lost Art”, w którym aktor parodiował słynnego bohatera filmu Spielberga. Faktem jest jednak, że to Ford stał się prawdziwą ikoną ówczesnego Hollywood, dostarczając oczywiście sporo radości na planie filmowym. Wiele kwestii wypowiadanych przez bohatera zostało przez niego wymyślonych, co można powiedzieć również o jednej z najsłynniejszych scen. Legendarny pojedynek ze specjalistą od mieczy był pomyślany zupełnie inaczej, bo Indiana pierwotnie miał w nim używać swego bata. Zatrucie pokarmowe, jakiemu uległa spora część ekipy filmowej kręcącej zdjęcia w Tunezji (choć nie obawiający się o tego typu problemy i jedzący wyłącznie SpeghettiOs Spielberg), łącznie z Fordem, sprawiły jednak, że aktor nie był w stanie wykonać odpowiedniego ruchu, mimo wielu prób. Mocno zrezygnowany w pewnym momencie zaproponował, by po prostu zastrzelić nieszczęśnika, co bardzo szybko podchwycił Spielberg, realizując jeden z ikonicznych momentów całej serii. 

Ekipa na planie miała sporo problemów ze zwierzętami. Słynne nazistowskie pozdrowienie wykonane przez małpę nie było rzecz jasna manifestacją poglądów zwierzęcia, a raczej efektem zakrojonych na całkiem sporą skalę prób uchwycenia tego gestu, w ostateczności sprowadzających się do umieszczenia winogrona na specjalnej wędce, tak by sięgnęło po nie rzeczone zwierzę. Jeszcze większe problemy sprawiło stado tarantuli, które miały być umieszczone na - zaliczającym w roli Satipo swój pełnometrażowy debiut -  Alfredzie Molinie, które początkowo nie chciały się ruszać. Dopiero specjalista od pająków wyjawił, że dzieje się tak ponieważ w stadzie nie ma ani jednej samicy. Dostarczenie na plan przedstawicielki tego gatunku zdecydowanie wpłynęło na żywotność tarantuli, a wspomniany Molina nawet nie musiał - na wyraźne polecenie Spielberga, który miał tylko jedną możliwość zarejestrowania tej sceny - udawać przerażenia.

Mający swą premierę w czerwcu 1981 roku film okazał się wręcz oszałamiającym sukcesem, także dlatego że zaraz po długim wyświetlaniu w kinach był on jednym z pierwszych wielkich hitów na wschodzącym wtedy rynku VHS. Widzowie byli wręcz zafascynowani tym widowiskiem; dość powiedzieć, że trójka młodych fascynatów tego dzieła: Jayson Lamb, Chris Strompolos i Eric Zala od 1982 roku tworzyła swoją własną wersję tego obrazu, który ukończyli w 1989 roku. Na początku XXI wieku bootlegowa wersja filmu “Raiders of the Lost Ark: The Adaptation” zaczęła krążyć wśród widzów, spotykając się z wielkim zainteresowaniem. Trójka filmowców-amatorów miała zresztą okazję spotkać się z samym Spielbergiem, który okazał się wielkim entuzjastą ich wersji. Jeszcze w 2014 roku uruchomili oni własną aukcję na kickstarterze, by zebrać fundusze na realizację jedynej sceny, której nie udało im się wcześniej zrekonstruować: słynnej sekwencji z płonącym samolotem, którą ostatecznie nakręcili. To tylko jeden z przykładów tego jak mocno wizja wykreowana przez Lucasa, Spielberga i Kasdana wpłynęła na ówczesną popkulturę, stając się dla wielu ulubioną produkcją lat 80’.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper