PlayStation

Amerykanizacja PlayStation - kiedy się zaczęła i od kogo?

Krzysztof Grabarczyk | 21.01.2023, 18:00

PlayStation 2 jakoś kojarzy mi się z kresem ery przedinternetowej. Dzisiaj, nie do pomyślenia jest, by opierać się na innym źródle informacji niż Sieć. Dawniej, wszystko prezentowało się zgoła inaczej. Czy lepiej czy gorzej? Kwestia perspektywy i życiowego stażu. Dlaczego w ogóle poruszamy kwestię nieśmiertelnej "Czarnuli" jak mawiano w PSX Etreme? Bo wówczas, jeszcze kojarzyliśmy markę PlayStation z synonimem japońskiej siły deweloperskiej. Nie brakowało zachodniego wkładu, lecz ten nasilił się dopiero w kolejnej generacji. Zjawisko amerykanizacji PlayStation nie powstało z dnia na dzień.

Z dzisiejszej perspektywy, za ten stan rzeczy winą obarcza się postać Jima Ryan'a, lecz to nie do końca słuszna postawa. Proces trwał latami, i niekoniecznie stanowi ujmę na honorze marki. Czasy się zmieniają, chociaż dzisiaj kondycja japońskich wydawców ma się bardzo dobrze, doszło do chwilowego zachwiania tej równowagi. PlayStation 2 zawdzięcza swój bogaty katalog m.in. grom Fumito Uedy, które wywindowały do legendarnej kategorii. Ico czy Shadow of the Collossus wskazuje się jako sztandar ery PS2. Devil May Cry, obie części Metal Gear Solid, Zone of the Enders, Tekken 5. Nie wspominając o dwóch iteracjach Gran Turismo. Już wtedy do głosu zaczęli dochodzić m.in. Guerilla Games wraz z niedoszłym pogromcą Halo, czyli Killzone. Sony jednak od początku korzystało z zachodnich źródeł. Przykładem niechaj pozostanie Naughty Dog, czy Insomniac Games. Punktem zwrotnym jednak okazuje się wejście na rynek PlayStation 3.

Dalsza część tekstu pod wideo

This is living

undefined

Hasło reklamowe, które pozostało z PlayStation 3 już do końca samodzielnego panowania na rynku. Dla Kena Kutaragiego, był to niemal łabędzi śpiew przed odejściem na zasłużoną emeryturę. Człowiek, którego upór i determinacja doprowadziły do narodzin jasnoszarego PSX'a, dziadka dla większości graczy. Masa wspomnień, niezapomnianych i ciut zapomnianych perełek, o których do dzisiaj rozprawiają retro-aktywiści w grupach tematycznych, jakich namnożyło się dzięki mediom społecznościowym. "To prawdopodobnie jest za tanie..." - stwierdził Kutaragi, jeszcze w 2005 roku, gdy świat oficjalnie dowiedział się o PlayStation 3 oraz planowanej cenie na poziome 599 dolarów. Sprzęt kreowano na technologię jutra, multimedialny kombajn. Phil Harrison, gdy jeszcze pracował w Sony, podsumował PlayStation 3 w dość wymownym, odważnym stylu - "PlayStation 3 jest jak komputer, nie potrzebujemy PC".

Nawet najlepszy przedstawiciel nie przewidzi potknięć. Tych na starcie konsoli nie brakowało. Ostatecznie, producentowi udało się naprostować sytuację, gdzie firma zaczęła w końcu zarabiać na pojedynczych egzemplarzach, zamiast dokładać. Tymczasem, oczekiwano solidnych gier, więc Sony zezwoliło na produkcję m.in. Uncharted: Fortuny Drake'a czy Ratchet and Clank: Tools of Destruction. Na samym początku, oferowano Motostorm, hardkorowe, terenowe wyścigi autorstwa zamkniętego od kilku lat, Evolution Studios. Sam fakt jest bardzo ciekawy, gdy analogicznie, PS2 fundowało Kessen czy Tekken Tag Tag Tournament, zatem produkcje japonśkich twórców gier. To pierwszy, widoczny próg zmian, jakie miały dopiero nadejść. Historia nabiera tempa podczas debiutu Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots. Hideo Kojima, choć obiecywał prasie "wąsy w czasie rzeczywistym", słowa nie dotrzymał. Nie ujmując dorobkowi znanego twórcy, gra nasiliła braki warsztatowe w kwestiach technicznych. Wprawdzie historię zrealizowano z rozmachem, gameplay rozbudowano, tak poziomy drastycznie pofragmentowano. Idea kłóciła się z szumnie reklamowanym przez Sony napędem Blu-Ray, który tak drastycznie napędził cenę konsoli.

To amerykańskie studia dosięgnęły technicznego potencjału konsoli. To co udało się osiągnąć przy Uncharted 2: Pośród Złodziei czy Killzone 2, przerastało technicznie Japonię. Tamtejsze studia nadal potrafiły zapewnić graczom rozrywkę, lecz częściej mówiono o rosnącej przewadze zachodnich deweloperów. Wystarczy powrócić w rejony 2008 roku, gdy nastąpił światowy boom na punkcie gamingu. Konferencja Sony podczas targów E3 2008, z prowadzącym, ówczesnym prezesem amerykańskiego oddziały firmy, Jackiem Trettonem, to pokaz głównie amerykańskiej siły twórczej. Ten stan rzeczy utrzymał się relatywnie długo. Sony mocno stawiało na studia wewnętrzne, dostarczające wysokiej jakości gier. By nakreślić ten kontrast, wystarczy spojrzeć na fakt ciągłego opóźnienia premiery The Last Guardian. Ten ambitny projekt miał się pojawić jeszcze na PS3.

Japonia wstaje z kolan

undefined

Do czasu trwania generacji PS3/X360, japońskim twórcom ciężko było się podnieść. Tak uznane marki jak Resident Evil, Silent Hill borykały się z krytyką ze strony fanów. Capcom, w akcie przyjścia mody na resetowanie znanych cyklów, zlecił ekipie Nina Theory opracowanie DmC: Devil May Cry, gdzie bohatera mocno zamerykanizowano. Nie ma to stricte powiązania z przypadkiem PlayStation, lecz to kolejny, warty odnotowania proceder tamtych lat. Nastało PlayStation 4, wraz z nim, pojawiły się nowe możliwości dla Japończyków. From Software dostarczyło genialne Bloodborne, Platinum Games zauroczyło nas dzięki NieR: Automata. Studia z rejonów Kwitnącej Wiśni zasięgnęły technicznych korepetycji od Amerykanów, opracowując własne narzędzia deweloperskie, lub korzystających z tych znanych, zachodnich. Capcom napisał RE Engine, Square Enix wypożyczyło technologię Unreal Engine, czego dowodem jest obłędnie wykonane Final Fantasy VII: Remake.

Co dalej w tej materii z PlayStation? Przyszłość japońskich twórców gier jest pod tym kątem optymistyczna. Death Stranding, choć oparte na Ameryce, tworzone było przez wschodnie elity z Kojima Productions. Podobnie wypada kwestia zapowiedzianego niedawno sequela. Nie będziemy się jednak bawić w wyliczanki. Zjawisko amerykanizacji w rodzinie PlayStation nie powstało ot tak, to raczej wypadkowa wiely czynników, i zmian w rynkowych trendach. Wszyscy kochamy japońskie osiągnięcia w branży gier. Tę zmianę warty w czasie 7. generacji konsol traktujmy jak historię, która zatoczyła koło. Cofnijmy się jeszcze na sekundę do czasów, gdy niepodzielnie rządziła na rynku firma, która jak opisał Piotr Mańkowski, autor świetnej książki "Cyfrowe Marzenia. Historia Gier Komputerowych i Wideo" - stworzyła branżę gier. Atari, i jej wkład w koncepcyjny rozwój gier. Wschód powielił te rozwiązania na swoim terenie, czego dowodem były umieszczone wszędzie automaty m.in. z Centipede. Po dekadach, amerykanie znów wyznaczyli pewne standardy, z których zaczęli czerpać Japończycy.

To wyłącznie moje spostrzeżenia, lecz Sony stawia mocno na zachodnie ekipy. Dzisiaj, to ich główna siła robocza w dostarczaniu interaktywnej rozrywki graczom. Ten proces trwa od kilkunastu lat, i nieprędko się zmieni. Guerilla Games (to wyjątek od reguły, bo studio jest holenderskie) , Naughty Dog, Bend Studio, Insomniac Games, i inni. Jimowi Ryan'owi przypadł akurat ten zaszczyt bycia pierwszym CEO, nie związanym z ojczystym krajem firmy. Stąd jest kojarzony z amerykanizacją PlayStation. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat, czy uważacie, że to lepsze czy gorsze czasy dla marki?

Źródło: PPE
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper