Microsoft Activision Blizzard

Układ Microsoft-Activision-Blizzard ma szanse powodzenia? Najnowsze informacje w tej sprawie

Maciej Zabłocki | 03.01.2023, 21:30

Od wielu miesięcy Microsoft próbuje sfinalizować gigantyczną transakcję przejęcia przedsiębiorstwa Activision-Blizzard. Wartość tego zakupu szacowana jest na niemal 70 mld dolarów. Po drodze pojawiło się jednak wiele różnych przeszkód, które skutecznie przeszkadzają w pozytywnym rozstrzygnięciu sprawy. Nie chce się na to zgodzić nie tylko Sony, ale też amerykańscy urzędnicy, którzy złożyli pozew antymonopolowy. 

Phil Spencer obiecywał wszystkim, że dokona przejęcia jeszcze w 2023 roku, ale musi w tym celu uzyskać zgodę wielu różnych komisji handlu z całego świata. Zgodę na tak gigantyczne przejęcie musi wyrazić nie tylko federalna komisja handlu w USA, ale też różne komisje w Europie, a to dostarcza dodatkowych problemów. Jakby tego było mało, jeszcze w grudniu padły słowa, że sprawa znajdzie swoje rozwiązanie w sądzie, bo Microsoft może zastosować politykę pozostawienia najgłośniejszych marek jedynie na swojej platformie. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, w końcu dokładnie taki krok zastosował zaraz po przejęciu Bethesdy. Już teraz wiadomo, że Starfield czy The Elder Scrolls VI nie pojawią się na konsolach PlayStation. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Microsoft ma bardzo dużo do zyskania, ale nie jest zbyt lubianą firmą 

Microsoft Activision Blizzard

Nie da się ukryć, że nawet po przejęciu Activision-Blizzard, Microsoft pod względem segmentu gamingowego będzie w tyle za Sony czy chińskim Tencentem. Stanie się jednak na tyle duży i zyska tym samym tak wiele głośnych i znaczących serii gier, że propozycja przejęcia wzbudziła gigantyczne poruszenie wśród graczy z całego świata. Początkowo wszyscy myśleli, że Call of Duty stanie się ekskluzywne dla Xboxów i PC, ale Phil Spencer szybko wyprowadził ludzi z błędu, proponując Sony kilka korzystnych rozwiązań. Najpierw zgodził się na wydanie trzech kolejnych odsłon, potem na 7 lat obecności, aż w końcu dożywotnie premiery, bez żadnych podziałów. Nie wykluczył przy tym zawartości przeznaczonej na wyłączność dla Xboxów, ale nie byłoby w tym niczego złego. To głównie o te markę walczą Japończycy, bo Call of Duty znakomicie sprzedaje się na PlayStation. Często też oferuje jakieś niewiele znaczące benefity w postaci skórek, broni czy wcześniejszego dostępu do testów przedpremierowych. 

Activision-Blizzard to także StarCraft. Diablo, Warcraft czy Overwatch. To dalej niezwykle silne i znaczące serie gier, które interesują dziesiątki milionów graczy z całego świata. Wobec nich nie ma już tak wielkich oczekiwań, więc możemy z dużym prawdopodobieństwem założyć, że gdyby do przejęcia doszło, wówczas kolejne Diablo (bo czwórki to już nie dotyczy), Warcraft IV (jeśli powstanie) i Overwatch 3 (jeśli w ogóle wyjdzie) pozostałyby wyłącznie na konsolach Xbox i PC. Tylko czy to ma aż takie znaczenie dla graczy? O następcach nikt jeszcze głośno nie mówi, a zanim do tych premier dojdzie, to minie jeszcze wiele długich lat. Co zatem Microsoft mógłby zyskać, dokonując tego przejęcia? W kuluarach mówi się, że niezwykle istotny jest rynek gier mobilnych. Do Activision należą też tak niezwykłe marki jak Tony Hawk's Pro Skater, Crash Bandicoot, Sekiro, Guitar Hero, Spyro czy uwielbiane przez miliony graczy Destiny. Bungie jakiś czas temu kupiło Sony, ale prawa do Destiny zapewne ma Activision. 

Microsoft Activision Blizzard

Trzeba więc przyznać, że wszystko musi się kręcić wokół Call of Duty, bo bez pozostałych tytułów z pewnością gracze daliby sobie radę - poza tym nikt o nich aż tak głośno nie mówi. Microsoft musi także mocno trzymać kciuki za gigantyczną społeczność Battle.net, która liczy blisko 400 mln graczy. Z całą pewnością wierzy w to, że chociaż część z nich mogłaby wykupić Xbox Game Pass, by dalej korzystać z wewnętrznego launchera lub nawet zagrać w World of Warcraft na Xboxach (bo i takie plotki się pojawiały). Tylko czy do tej historycznej, ogromnej transakcji kiedykolwiek dojdzie? W zeszłym tygodniu Microsoft uzyskał zgodę na przejęcie od Chilijskiej Komisji Handlu, która uznała, że nie ma szans, by amerykanie przestali wydawać Call of Duty na urządzeniach Sony. Jednocześnie chcą doprowadzić do premiery tytułów z tej serii na konsolach Nintendo (swoją drogą, gralibyście w MW2 na Switchu?). Ponadto, według Chile, wspomniana marka nie jest aż tak znacząca w Ameryce Południowej, jak w innych częściach świata. Na ten moment wielu wysoko postawionych pracowników Microsoftu (np. wiceprezydent Brad Smith) wierzy, że do wielkiej fuzji dojdzie jeszcze w 2023 roku, ale konieczna będzie ogromna batalia sądowa. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że to jedyna droga do rozwiązania tego konfliktu. 

Niestety, przez takie sytuacje zmagamy się obecnie z dużym przestojem w działaniach Sony. Ze względu na wartości wizerunkowe, muszą wstrzymywać prezentacje swoich najgłośniejszych hitów, ale nie mogą tego przecież robić w nieskończoność. Dowiedzieliśmy się jednak (z dokumentacji udostępnionej przez Microsoft), że PlayStation 6 mogłoby zadebiutować już w 2027 roku. Dobre i to. A przecież walka w sądzie, wzorem konfrontacji Epic Games z Apple, powinna dostarczyć nam wielu interesujących informacji. A co Wy myślicie o tym niezwykłym przejęciu? Czy amerykanie powinni dopiąć swego? Dajcie znać w komentarzach! 

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper