TLOU2

Czy gry powinny być kiedyś tak realistyczne jak filmy? No nie bardzo

Maciej Zabłocki | 29.12.2022, 14:00

Postanowiłem odpowiedzieć na dość złożone pytanie. Czy gry powinny kiedyś być aż tak realistyczne jak filmy? Mówię tutaj głównie o grafice, fizyce i emocjach, które wywołują. Przytoczone zdjęcie tytułowe z The Last of Us II nie jest przypadkowe, bo właśnie w tym tytule pojawiło się niezwykle dużo bardzo sugestywnej brutalności i to skłoniło mnie do pewnych refleksji. 

Od wielu lat zastanawiałem się w którym kierunku podąży rozwój grafiki komputerowej. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że dążymy do niezwykłego realizmu. Do przepięknych, ogromnych lokacji czy prawdziwych, niemal żywych postaci. Demo Matrixa wydane w zeszłym roku pokazało nam pewien przedsmak przyszłościowej oprawy. Pozwoliło zrozumieć nie tylko, jakie możliwości oferuje Unreal Engine 5, ale też przede wszystkim, jak wiele pojazdów, przechodniów i obiektów można dziś pokazać w jednym momencie. Czysto teoretycznie, bo nie było tam prawie żadnych zniszczalnych obiektów, a uszkodzenia pojazdów zostały zredukowane do minimum, chociaż potrafiły zrobić duże wrażenie. Model jazdy też pozostawiał nieco do życzenia. Dalej jednak, gdy oglądam poniższy materiał, to zbieram szczękę z podłogi. Takich emocji i wrażeń oczekuje od najnowszych gier, ale... czy dalej będą grami?

Dalsza część tekstu pod wideo

Czy realizm w grach jest dokładnie tym, czego oczekujemy? Myślę, że niekoniecznie 

Właśnie wczoraj wybrałem się do kina na najnowszego Avatara. Pod względem technicznym nie można temu filmowi absolutnie niczego zarzucić. Jest niesamowity. Gdyby kiedykolwiek powstały tak przepiękne gry, moglibyśmy mówić o praktycznie szczytowym osiągnięciu w zakresie oprawy audiowizualnej. Trudno byłoby bowiem udoskonalać ideał, a tam niemal każda sekunda robi olbrzymie wrażenie. Tylko czy gry faktycznie potrzebują takich efektów? Do dzisiaj z łezką w oku wspominam pierwszego Raymana, Croca czy Woody'ego Woodpeckera. Nie zapomnę, gdy jako dziecko grałem w pierwsze GTA i mimo, że mogłem rozjeżdżać tam przechodniów i strzelać do ludzi, to dzięki rozpikselowanej grafice nawet nie pomyślałbym, że to może być rzeczywistość. Młodsi odbiorcy z GTA V nie mają już takiej świadomości. To o wiele bardziej sugestywna, brutalna i bezpośrednia gra, która znacznie łatwiej wpada do świadomości naszych dzieci. 

To właśnie z powodu naszych najmłodszych graczy postanowiłem podjąć z Wami taki temat. Spójrzmy na przytoczone już wcześniej The Last of Us II. Poziom brutalności w tej grze jest tak wysoki, że czasem aż nie możemy patrzeć na niektóre sceny. Jednocześnie konstrukcja postaci, ich mimika czy emocje są doprawdy rewelacyjne. Daje to obraz tytułu, który motywuje nas do zrozumienia lub zanegowania czyichś intencji, skutecznie zniechęcając się do danego bohatera (a nawet krytykując go później w mediach społecznościowych). Nie zgadzamy się też z pewnymi przekonaniami, ale czy one by nas w jakikolwiek sposób ruszały, gdyby równie trudne kwestie wypowiadały postacie wyglądające jak z kreskówki? Czy cały świat robiłby takie wrażenie, gdyby był rysunkowy? Czy gra miałaby w sobie aż tak ogromne pokłady brutalności, gdyby stworzono ją w komiksowym stylu? No właśnie nie. Nie miałaby też tak ogromnego wpływu na naszą wyobraźnię. 

Niezaprzeczalnie, rozwój oprawy audiowizualnej pędzi w niezwykłym tempie. Poprzednia generacja konsol trwała być może nieco za długo, ale dzięki temu spowolniła wybuch graficznych fajerwerków na co najmniej kilka lat. Domyślam się, że na dziesiątej lub jedenastej generacji powstaną wreszcie gry, które całkowicie zbliżą się do realizmu i spowodują absolutny szok w naszych głowach. Pytanie jednak, czy tego właśnie chcemy? Tytuły indie zyskują na popularności, a mam też wrażenie, że spora część graczy świadomie wraca do sprzętów retro, by raz jeszcze posmakować pierwszego Maxa Payne'a, Splinter Cella, Zeldy: Ocarina of Time albo dziesiątek perełek z czasów PS2, Xboxa czy GameCube'a. Wszystkie te gry mogą być często o wiele ciekawsze i bardziej grywalne od niesamowicie wyglądających, ale pustych i nudnych współczesnych tytułów. Ciekaw jestem Waszego zdania w komentarzach. Do usłyszenia! 

Źródło: Materiał sponsorowany
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper