Star Wars Jedi Ocalały

Star Wars Jedi Ocalały to gra, na którą czekam najbardziej. Szykuje się cudo

Kajetan Węsierski | 22.12.2022, 22:30

Tak, tak - wiem. Nie powinienem przesadnie pompować moich oczekiwań przed premierą. Zdaję sobie sprawę, że rzucanie się w wir „hype’u” odnośnie do gier na długo przed ich debiutem nie jest najlepszym pomysłem (co już niejednokrotnie niestety się potwierdzało), ale moja dziecięca naiwność nie pozwala mi nie popadać w ślepy optymizm. I ze względu na to, co jakiś czas całkowicie się mu poddaję - tak dla własnego komfortu. 

Było tak na przykład przy kontynuacji The Last of Us, najnowszym spin-offie Uncharted czy nowo generacyjnej odsłonię Ratcheta & Clanka. I niewiele się zmienia… Jest tak na przykład w przypadku Marvel’s Spider-Man 2, a także Marvel’s Wolverine. A ostatnio moje serducho rozpaliło Star Wars Jedi Ocalały. I gdyby ktoś ponad rok temu powiedział mi, że będę z takim wyczekiwanym wyglądał czegokolwiek z Gwiezdnych Wojen, to sam bym nie uwierzył. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie chodzi o to, że nie lubię tej marki - uważam same Star Warsy za coś naprawdę świetnego (a pewnie wręcz wybitnego). Jednak z grami nigdy nie było mi po drodze. Aż do Star Wars Jedi: Upadły Zakon. Gra całkowicie zmieniła moje postrzeganie gatunku, kategorii i samej serii. Zadziałała na mnie tak, jak nic innego przez długi czas. Zresztą, nie ma sensu tak nakręcać z niczego - zacznijmy więc od początku. 

Star Wars Jedi: Fallen Order 

Ależ to była doskonała gra… Sprawdziłem ją stosunkowo sporo po premierze, ale zakochałem się już od pierwszej lokacji. Wystarczyło mi kilka skoków pomiędzy przeszkodami i pojedynki w pędzącym pociągu, aby zrozumieć, że przez najbliższe kilka dni nie będę myślał o niczym innym, a wyłącznie o walce o dobre imię Jedi. Wpadłem po uszy i wyswobodziłem się dopiero jakiś czas po finale produkcji - tak mocno na mnie oddziaływała. 

Nie chcę jednak za długo pisać o tym, co sprawiało, że tak bardzo wciągnąłem się w ten tytuł i jakie elementy wpłynęły na mnie tak, iż przekonałem się do gier z uniwersum Gwiezdnych Wojen po latach (wcześniej dobrze żyłem z KOTOR-em). Poświęciłem temu cały oddzielny tekst, który opublikowałem już jakiś czas temu - jeśli jesteście ciekawi szczegółów, serdecznie zachęcam do lektury właśnie jego. 

Jedno muszę jednak napisać - od początku traktowałem Upadły Zakon jako pełnoprawną grę, która przedstawia mi jakąś historię od początku, aż do samego końca. Jasne, przypuszczałem, że Electronic Arts wypuści prędzej czy później kontynuację (właściwie już kilka tygodni po mojej zabawie z owym tytułem pojawiły się pierwsze plotki). Nie miałem jednak pojęcia, w którą stronę to wszystko pójdzie. 

A to był dopiero początek! 

Wystarczyło mi zobaczyć zwiastun Star Wars Jedi Ocalały, aby moja perspektywa na poprzednią część całkowicie się wywróciła. Może jestem w mniejszości, która ma takie odczucia, ale choć dalej postrzegam „Fallen Order” w ramach gry wideo jako całość, to w ramach opowieści zmieniła się nieco percepcja. Teraz mam wrażenie, że dostaliśmy zaledwie rozgrzewkę - coś na wzór przygotowania do tego, co przed nami. 

Co więcej, umiejscowienie akcji na pięć lat do przodu pozwala sądzić, że będziemy mieli do czynienia z zupełnie innym bohaterem. Nie chodzi nawet o zmiany wizualne i ten poniekąd zaskakujący zarost, ale charakter. Umówmy się - przypomnijcie sobie siebie pół dekady temu… Przypuszczam, że większość postrzega tamtą wersję jako gówniarza z żałosnym podejściem do życia (i to bez względu na wiek). 

A jeśli mamy przy tym do czynienia z traumatycznymi doznaniami (a takie bez wątpienia otaczały Cala), to cała przemiana jest prawdopodobnie spotęgowana. Właściwie w mikroskali jego transformację pokazał nam już „Upadły Zakon”, gdzie zaczynaliśmy i kończyliśmy historię z niemal zupełnie innym bohaterem. Jestem przekonany, że tym razem już na samym początku dostaniemy coś nowego. 

I jest to świetna zagrywka, która w kapitalny sposób wprowadzi masę fabularnej świeżości oraz szanse, aby pokusić się o nieco retrospekcji - tym razem nie do lat dzieciństwa, a tej pięcioletniej luki, którą przecież, jako gracze, chcielibyśmy poznać. Dodatkowym plusem będą tu natomiast nowe umiejętności bohatera, które niewątpliwie zdążył wytrenować w czasie przerwy - już na trailerze widać ich zapowiedź. 

Szykuje się hit? 

Nauczony doświadczeniem i targnięty autopsją, nie zamierzam pisać, że „to będzie prawdziwy hit”. Zamiast tego pozwolę sobie zostawić małą furtkę na wypadek wpadki ze strony Electronic Arts i napiszę tylko, iż jest potencjał na prawdziwy hit. Szczerze w to wierzę. Jeśli bowiem uda się tylko spełnić kilka ważnych założeń, nie będziemy mieli się o co obawiać. Star Wars Jedi Ocalały będzie miało szansę na walkę o GOTY. 

Oby tylko dostarczyli nam lokacji przynajmniej częściowo tak dobrych, jak te w zeszłej części (a nawet więcej planet i jeszcze bardziej dopieszczonych wizualnie), a także historii, która rzeczywiście utrzyma ten „gwiezdnowojenny” klimat pierwszej odsłony, a przy tym zaoferuje nieco dojrzalsze podejście do wielu tematów. Brzmi jak przepis na sukces i jeśli tylko twórcy pójdą w tym kierunku, będę ukontentowany. 

Koniecznie dajcie znać, jak Wy podchodzicie do premiery dalszych rozdziałów opowieści o Calu Kestisie. Wiem, że jest wśród Was, Drodzy Czytelnicy, masa wielbicieli Star Wars Jedi: Fallen Order, więc głęboko wierzę, że w przypadku sequela równie wiele osób wyczekuje wraz ze mną. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość i oby Moc była z nami. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Star Wars Jedi: Ocalały.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper