A Plague Tale Requiem Recenzja

30 FPS vs 60 FPS… Przerażające jest to, że mamy nową generację i dalej o tym dyskutujemy!

Kajetan Węsierski | 28.10.2022, 21:30

Ostatnio wróciłem sobie do wspomnień związanych z bieżącą generację konsol. Przypomniałem sobie ostatnie miesiące przed premiera sprzętów, jak z wyczekiwaniem i nieskrytą ekscytacją odliczałem - najpierw tygodnie, później dni, a w końcu godziny. Wyglądałem kuriera (później przeżyłem niemałą przygodę, bo go dorwać), odebrałem sprzęt i wreszcie mogłem podłączyć nowiutkie PlayStation 5 (bo na tę konsolę postawiłem jako pierwszą). 

Pierwsze chwile były przecudowne - wyjmowanie urządzenia z pudełka, możliwość chwycenia DualSense’a, pierwsze podłączenie, odpalenie i magia ekranu początkowego, który zawsze smakuje tak samo. Przyznam, że wcześniej nie sądziłem, że dziś mogę się jeszcze tak ekscytować nowym sprzętem - a jednak czar ukochanego hobby potrafi działać cuda. I tak też zadziałał w tym przypadku. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Potem - na początek - odpaliłem przygody Astro Bot’a i… Dostałem przedsmak tego, co może mnie czekać. Iście next-genowe podejście do dostarczania wrażeń. Wpadłem po uszy. A później… Później zrobił się już nijak. I nie chodzi tu nawet o to, że każda nowość w końcu powszednieje. W tym przypadku bardziej jest to kwestią tego, że wszystkie obietnice i oczekiwania brutalnie zderzają się w szarą rzeczywistością. 

Gdzie ta nowa generacja? 

Kontrowersje zaczęły się bowiem nawarstwiać bardzo szybko, ale we mnie uderzyły dopiero gdy ta magiczna zasłona opadła. Okazało się, że międzygeneracyjny okres przejściowy będzie znacznie dłuższy, niż mogliśmy się spodziewać. W gruncie rzeczy za chwilę będziemy świętować drugie urodziny PlayStation 5 i nowych Xboksów, a pod wieloma względami dalej żyjemy tym, co było do 2020 roku.

PlayStation 5 i Xbox Series X|S

Gry wciąż wychodzą na obie generacje, co skutecznie ogranicza deweloperów, powodując, że nie mogą wyciskać maksymalnych możliwości z tego, co zaoferowało obecnie Sony czy Microsoft. Wszyscy jednak tłumnie wmawiamy sobie, że to minie i że to tylko tak przejściowo. Cóż, oby tak było. Obyśmy zaraz nie dotarli do momentu, w którym bliżej będziemy kolejnej iteracji sprzętów, niż debiutu obecnej, a wciąż nie będziemy tego czuć. 

I tak to się niestety toczy - wciąż dalecy jesteśmy od grania z fotorealistyczną grafiką w rozdzielczości 4K i 120 klatkach na sekundę. Albo przynajmniej 60. I tu rodzi się mały problem, który zaistniał przy okazji ogłoszeń dotyczących gier, które pojawiły się dosłownie parę dni temu. Co jednak najgorsze, trudno winić tu poprzednie generacje. Znaleziono natomiast nowego winowajcę - zacznijmy jednak od początku. 

Klatki na sekundę

Wszystko rozkręciło się przy okazji ogłoszenia ze strony twórców Gotham Knights. Przedstawicielka studia napisała na oficjalnym Discordzie gry, że fani nie mogą liczyć na sześćdziesiąt klatek na sekundę. A to, jak można się domyślać, wywołało spore zamieszanie i poruszenie wśród graczy. Ci nie kryli zaskoczenia decyzją - a po premierze, co nie jest zaskoczeniem, głosy krytyki nie ustały. 

Jakby tego było mało, podobna sytuacja miała miejsce przy premierze A Plague Tale: Requiem. Gra jest znakomita, ale… Także w tym przypadku nie można liczyć na 60 FPS. Szczególnie ważne jest tu to, że przecież mówimy o produkcji przeznaczonej wyłącznie na nową generację - nie mamy tu do czynienia z koniecznością optymalizowania produkcji, aby śmigała nie tylko na obecnych sprzętach, ale także na tych poprzednich. 

To wywołało sporą dyskusję, która zaowocowała „szukaniem winnych”. Jeśli nie można było zrzucić winy na PlayStation 4 i Xboksy One, to wycelowano w… Xboksy Series S. I nie chodzi nawet o to, czy jest to kwestia słuszna, czy nie. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że jesteśmy w nowej generacji - generacji, która miała na zawsze zażegnać tego typu dyskusje. A my, przez decyzje deweloperów, musimy się z tym zmagać. 

I właśnie to irytuje mnie najbardziej. Jeszcze dwa lata temu nie spodziewałem się, że dalej będzie to problemem. Denerwujące jest to, że dalej trzeba się z tym męczyć

Reasumując…

Umówmy się szczerze i ustalmy wprost - nikt z nas chyba nie oczekiwał, że przeskok z poprzedniej na bieżącą generację będzie istną rewolucją. To już nie czasy przeskakiwania z 16 bitów na 32. Teraz różnice są bardziej subtelne i częściej odnoszą się do tego, co czujemy, aniżeli do tego, co może dostrzec nasze oko. Niemniej, to są rzeczy, które mają znacznie. Zwłaszcza gdy człowiek się do czegoś przyzwyczai. 

I jak wspomniałem, prawdziwie przerażające jest dla mnie to, że od dwóch lat tkwimy w nowej generacji, a wciąż pod wieloma względami czuję się, jakbym tkwił w nieco poprawionej poprzedniej. Jakby moje PlayStation 5 było czymś na wzór PlayStation 4 Pro+. Jasne, nie chcę też wyłącznie narzekać, albowiem wiele odświeżeń (jak choćby kolekcja Uncharted) potrafią oczarować możliwościami. 

Uncharted - Madagascar

Raz jeszcze jednak muszę zapytać - gdzie są te nowe gry? Gdzie są produkcje, które miały rewolucjonizować to, jak postrzegamy owoce naszej ukochanej branży? Wciąż ich nie dostrzegam. Wciąż brakuje mi czegoś na wzór Uncharted 4: Kres Złodzieja debiutującego niemal na tym etapie ery minionej generacji. 

Może zadziała tak zbliżający się dużymi krokami God of War: Ragnarok? A może trzeba poczekać kolejne lata na Grand Theft Auto VI, nowego Wiedźmina, albo The Elder Scolls VI? Nie mam pojęcia, ale wiem, że chciałbym jak najprędzej zobaczyć, do czego zdolne są te nowiutkie konsole, których wszyscy od dawna tak bardzo wyczekiwaliśmy. I choć z jednej strony odczuwam smutek z bieżącego stanu, to wciąż tli się we mnie ekscytacja związana z tym, co przed nami.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper