witcher 3

Wiedźmin 3 - wróciłem tutaj po latach, jak wrażenia?

Krzysztof Grabarczyk | 02.10.2022, 18:00

Choć oblężenie przeżywają obecnie ogarnięte neonowym blaskiem ulice Night City, przyjdzie niebawem pora na powrót Dzikiego Gonu. Wiedźmin 3 pojawił się na rynku niemal 7,5 roku temu, lecz o tej grze wciąż dużo się mówi, zwłaszcza w kontekście oczekiwanej aktualizacji. CD Projekt obiecuje, że gra zostanie dostosowana pod osiągi PS5/XSX do końca tego roku, więc czasu już względnie niewiele. Ciężko określić w jakim stopniu gra zostanie ulepszona. Czy odbędzie się to na zasadzie przeżywającego drugą młodość Cyberpunk 2077 czy bardziej zachowawczej łatki, na wzór tej sprzed kilku lat, z myślą o PS4 Pro/Xbox One X?

Tymczasem, ja znowu nie mogłem wytrzymać. Choć znam już bardzo dobrze ten świat i jego mieszkańców, z potworami włącznie, ponownie dałem się porwać. Sukces Wiedźmina 3 nie opiera się na jednym, konkretnym filarze. To wypadkowa pracy artystów koncepcyjnych, grafików, programistów i aktorów. Czyli nic, z czego nie składałaby się inne duże projekty interaktywnej rozrywki. Wiedźmin 3 bowiem nie jest grą dopracowaną do perfekcji w przysłowiowym, każdym calu. Skąd wzięły się te oceny? Każdy element cierpiał na pewne braki, lecz w całości, otrzymaliśmy jedną z najlepszych gier w historii, przynajmniej tak głoszą toplisty.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dobre bo polskie

undefined

Trochę powspominajmy premierę. Ponad 1,5 miliona zamówień przedpremierowych. Do tamtej pory żaden polski producent gier nie osiągnął takiej liczby oczekujących egzemplarzy. Międzynarodowy sukces drugiego Wiedźmina otworzył furtkę do klienteli na m.in. zachodnich rynkach. Tytuł zadebiutował łącznie w 108 krajach. Dla nas jednak najbardziej liczył się odbiór gry tutaj, w Polsce. W przeddzień premiery, 18 maja do siedziby REDów w stolicy zawitali przedstawiciele ówczesnego rządu. 19 maja 2015 roku, Wiedźmin 3: Dziki Gon był obecny w każdej sieci sklepów oferujących gry w swojej ofercie. Banery, plakaty a niekiedy nawet figurki i wynajęci cosplayerzy zrobili wejścia do większości takich punktów sprzedaży.

Co ciekawe, w przededniu premiery, sam Marcin Iwiński osobiście znakował kartony z grą w edycji limitowanej. To właśnie dzięki takiemu zaangażowaniu w najmniejsze szczegóły CD Projekt osiągnął tak spektakularny wynik. Kilka dni potem odbyła się jeszcze konferencja Digital Dragons w Krakowie. Obecni na niej Adam Badowski wraz z Iwińskim nie kryli zadowolenia z fantastycznego przyjęcia gry a także poruszyli kwestię coraz większego znaczenia polskich producentów na skalę światową. Ten rok pod tym względem był nie do przebicia. Kilka miesięcy wcześniej pojawił się przecież Dying Light od Techlandu czy This War of Mine.

Przygodę rozpocząłem od samego początku, kiedy wraz z egzemplarzem gry zakupiłem swoje amatorskie PS4, by zatańczyć z Białym Płomieniem, pognać czasem Płotkę, posłuchać starszej mowy, pogańskich obyczajów, uczestniczyć w obrzędzie Dziadów. Wspomnień mam tutaj bez liku, w czym nie jestem sam. Chodziło mi nawet po głowie by zabawić się w "Switchera" nabywając wciąż popularną konsolę Nintendo oraz dedykowaną edycję gry, całkiem sprawnie przeniesioną biorąc pod uwagę skalę projektu. Ale to już było, i nie wróci więcej jak brzmią słowa jednego z pokoleniowych utworów.

W Dziki Gon nadal gra się tak samo dobrze, mimo że tytuł od lat nie otrzymuje na konsolach technicznego wsparcia, przynajmniej jeśli mówimy o konsolach Sony. Wersja PS4 Pro - teoretycznie - jest najlepiej zoptymalizowana choć da się osiągnąć poziom wydajności przy magicznych 60 klatkach na sekundę na PS5. By to uczynić, musimy posiadać premierową wersję gry (bez GOTY) w wersji 1.0, bez pobierania żadnych aktualizacji. Doskonale pamiętam stan techniczny Wiedźmina 3 w chwili debiutu. Nie była to zbrodnia wymierzona w graczy jak w przypadku Cyberpunk 2077, lecz działo się sporo niewyjaśnionych sytuacji. O "Płotce" galopującej na dachu powstały już dziesiątki memów w Internetach. Gracze jednak wybaczali twórcom szereg niedociągnięć, głównie dzięki temu jak świetnym tytułem okazał się Dziki Gon. I takim wciąż pozostaje.

Gra generacji?

undefined

Poprzedniej, zapewne tak. Czy Wiedźmin 3: Dziki Gon obroni się obecnie? Z technicznego punktu widzenia, mówimy o grze wydanej jeszcze w 2015 roku, więc w sile wieku 8. generacji konsol. Jak dzisiaj się tutaj odnajduję? Szum drzew (przypomniało mi o tym Elden Ring), muzyka w Białym Sadzie, pierwsze szlaki Velen czy wybiegając dalej, polany opływającego winem Beauclair. Postanowiłem rozpocząć historię na jedynym, słusznym poziomie - Drodze ku Zagładzie. Wtedy pojedynki smakują najlepiej, gdy trafiając na niewielką grupkę Nekkerów, nasz Biały Wilk wytrzyma góra dwa ciosy, bo większość mijanych początkowo gniazd wita nas z ikoną czerwonej czaski, podobnie jak bandyckie watahy.

W świetle zapowiedzi dostosowania Dzikiego Gonu dla nowej generacji, przypomniał mi się pamiętny fragment zaprezentowany w 2013 roku. Finalna wersja nigdy nie zbliżyła się do tego poziomu. Czy istotniejsze jakakolwiek szansa, że deweloper zadba o bardzo zbliżony próg tamtej, wizualnej jakości? Branża gier powinna już dawno nauczyć nas, że oczekiwania rzadko idą w parze z rzeczywistością. To luksus zarezerwowany dla najbardziej prestiżowych i utalentowanych zespołów, z bardzo silnym wsparciem wydawniczym. Nie wątpię w potencjał warszawskiego studia, lecz przy tak rozbudowanym tytule, należy zadbać o równomierne upiększenie. Wiedźmin 3 nadal może się podobać w sferze audiowizualnej. Tekstury, zwłaszcza w edycjach konsolowych, powoli dopada ząb czasu, lecz w ruchu ten świat wciąż urzeka, tak samo jak robił to 7 lat temu.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Wiedźmin 3: Dziki Gon.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper