Jim Ryan

Jim Ryan - co to za typ? Śledzimy karierę obecnego szefa PlayStation

Krzysztof Grabarczyk | 03.09.2022, 19:00

Lider mocnych zmian, czyli określenie - zapewne dla wielu - zbyt łagodne w odniesieniu do osoby szefa PlayStation. Jim Ryan figuruje na czarnej liście graczy, niezmiernie od początków zarządzania brandem na szeroką skalę. W historii PlayStation, jest pierwszym CEO spoza japońskiej centrali Sony. Pierwszym zapamiętanym był honorowy samuraj, Norio Ohga, człowiek który praktycznie zezwolił na powstanie jasnoszarego, rewolucyjnego pudełeczka. Dalej byli Kutaragi, Hirai, John Kodera. Dzisiaj, rządzi właśnie on, Jim "Jimbo" Ryan. 

Naznaczony wymownym pseudonimem przez społeczność, Ryan stał się symbolem transformacji PlayStation w coś z pogranicza ekosystemowej materii - bez ścisłego podziału na dedykowane platformy, serwery czy ekskluzywne IP. God of War, wkrótce również The Last of Us: Part I oficjalnie staną się częścią kultury PC. Towar, zdawałoby się, przeznaczony wyłącznie konsolowcom, traci przywilej. Być może rozmieniamy się na drobne, gdzie tak naprawdę piszemy o przeportowaniu leciwych superprodukcji na komputery osobiste, z poszanowaniem tradycji pierwszeństwa konsolom Sony. Pozornie to nic złego, nic godzącego w jakość samych gier. To jednak symbol zmian w zarządzaniu dywizją, optymalizacji procesów logistycznych, marketingowych, zwiększaniu zasięgów i zysków. Jim Ryan nie otrzyma historycznej gratyfikacji, gdy za kilka lat wspominać będziemy start PlayStation 5, zmianę polityki wydawniczej oraz cenowej. Ktoś jednak musiał być pierwszy, pewne kwestie okazały się, delikatnie mówiąc, nieuniknione. Ten ktoś związany z PlayStation był niemal od zawsze. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Wśród rekinów biznesu

Jim Ryan rozpoczął karierę w PlayStation od 1994 roku, czyli inauguracyjnego okresu dla całej dywizji. Jak wszyscy doskonale pamiętamy, PSX trafił do sprzedaży 3 grudnia, 1994 roku. Wydarzenie zapisano dumnie jako "jeden z trzech najważniejszych momentów w historii gier" - jak mogliśmy przeczytać w książce "Cyfrowe Marzenia" Piotra Mańkowskiego, redaktora naczelnego magazynu PIXEL. Rozpoczął pracę w ówczesnym Sony Interactive Europe, gdzie zajmował się procesami stricte biznesowymi. Nigdy nie ingerował bezpośrednio w powstawanie gier pod warsztatem studiów należących do Sony. Głównie dlatego nie był rozpoznawalną personą w branży. Stanowisko przejął w 2019 roku, wcześniej piastował urząd szefa marketingowego działu PlayStation. Przyszła pora na cały dział interaktywnej rozrywki w Sony. Zastąpił tym samym Johna Koderę, który na stołku urzędował kilkanaście miesięcy przed następcą. To była po prostu zamiana miejsc. Kodera poszedł na fotel zastępcy, natomiast Ryan stał się najważniejszym środkiem decyzyjnym w SIE. Dopiero teraz zrobiło się o nim tak głośno. Wszystko przez rozwścieczony e-tłum graczy protestujący nad zablokowaniem sequela Days Gone. Z tym związane są jednak dość interesujące fakty. Dobrze pamiętam okres premierowy gry Bend Studio. Recenzenci zarzucali tytułowi pewną dozę odtwórczości, natomiast (prawdopodobnie) lwia część dzisiejszych krzykaczy tak samo marudziła na obecność błędów tuż po rozpoczęciu sprzedaży.

Sony w okresie kadencji PS4 przyzwyczaiło nas do wysokiej jakości gier wewnętrznych studiów, niemal pozbawionych technicznych partactw. Dwa lata temu, gdy wyszło Days Gone - nastąpiła sytuacja bezprecedensowa - oto gra Sony zawiera liczne błędy i jest niedopracowana! Miałem styczność z wyprawą Deacona przez pandemiczny Oregon, lecz owe zgrywanie się w komentarzach z uwagi na techno-ubytki było przesadzone. Mimo wszystko, jak dobre dla fanów horrorów, zombie i motocykli wydaje się nadal Days Gone, to pierwsza od kilku lat tendencja spadkowa wśród perełek Sony. Ktoś ostatnio odważnie stwierdził, że "Sony przejmuje się bardziej ocenami na Metacritic". Być może zarząd uświadomił dopiero głośny przypadek The Last of Us: Part II. Sequel Days Gone poświęcono  na rzecz renowacji The Last of Us - taki projekt wymaga nakładów, to wprawdzie tylko moja teoria, lecz Ryan kieruje się bardziej korporacyjnym stylem myślenia niż zadowoleniem niszy skupionej nadal wokół Days Gone. Korpo-brutalność niestety jest wpisana w branży od momentu wkroczenia Raya Kassara do Atari pod koniec lat 70. 

Amerykański sen

God of War

Jimbo sprawuje urząd, jak na ironię, od 1 kwietnia, 2019 roku. Prawdopodobnie zarząd uznał, że dla PlayStation nastała era bardziej "agresywnego" biznesu. Gdy Ryan przejął stanowisko, PlayStation 4 szczyciło się bilansem 91.4 miliona sprzedanych konsol na świecie. Kenichiro Yoshida oraz John Kodera doszli do obopólnego wniosku, że na fotelu zarządcy przyda się nowa, gruntowna zmiana. Jim Ryan od 2018 roku, tak naprawdę, piastował już zastępczy fotel. Jego rządy stały się początkiem zjawiska amerykanizacji PlayStation. Z amerykanizacją PlayStation bezpośrednio wiąże się osoba CEO Sony Interactive Entertainment. Widzimy zakres zmian sukcesywnie wprowadzanych w życie. Przykrą informacją okazało się rozwiązanie Japan Studio, ponieważ wywodzą się tej dywizji choćby niecodzienne dzieła Fumito Uedy, czy asysta w trakcie realizacji Bloodborne. Wcale nie oznacza to, że ludzie pracujący w studiu poszli na bruk. Ich doświadczenie z pewnością uzupełniły pozostałe zespoły tworzące pod banderą Sony. Na efekty tej agresywnej decyzji przyjdzie nam zaczekać jeszcze kilka lat. Jim Ryan obecnie zdaje się odzyskiwać część dobrego wizerunku poprzez cofnięcie decyzji o likwidacji PS Store dla starszych platform. Nostalgia to rzecz nadal bezcenna.

Obecna polityka Ryana zdaje się centralizować wokół najsilniejszych IP na PlayStation. Sequele God of War, Horizon czy Ratchet and Clank utwierdzają w tym przekonaniu. Wszystko zdominowane przez zachodnich producentów. Coś co od prawie dwóch dekad obserwowano na Xbox, stało się także tutaj. Wiele ambitnych gier dostępnych wyłącznie na konsolach Sony stanowi dziś dzieło reszty świata - nie samej Japonii, ojczystego kraju marki. Kiedy patrzymy na działania podejmowane przez szefa SIE, nietrudno odnieść wrażenie, że oczkiem w głowie stały się wysokobudżetowe tytuły na wyłączność PlayStation. Japońskich mentorów zastąpili przedstawiciele zachodniej myśli biznesowej oraz deweloperskiej. Shuhei Yoshida pozostawił funkcję Hermenowi Hulstowi, którego wcześniej znaliśmy jako ojca Guerilla Games. Jim Ryan przejął schedę Johna Kodery, który zdecydował się odejść z Sony na drodze rozwoju kariery. Ciężko jest obecnie podsumować dotychczasowe osiągnięcia Ryana - relatywnie krótko piastuje stanowisko. Dał się niestety kilka lat wstecz poznać nam od nieco negatywnej strony. 

Jeszcze zanim  w powijakach znalazła się koncepcja usługi PlayStation Plus Premium, Ryan ujawnił swoje podejście do wspierania starszych, legendarnych produkcji Sony. Komentarz odniósł się do klasycznych odsłon Gran Turismo od Polyphony Digital. "Bywałem często na eventach poświęconych Gran Turismo, gdzie znajdowały się standy z grami od PSX po PS4. Tytuły z pierwszego oraz drugiego PlayStation wyglądają jak antyki. Czyli kto miałby w to grać"? - wyjaśniał w wywiadzie dla magazynu Time w 2017 roku. Wiemy, że mocno zmienił podejście w temacie. Na koniec interesuje nas jeszcze jedna kwestia - podejście do współpracy z niezależnymi studiami oraz promocja mniejszych tytułów. Niestety, Ryan wyraźnie koncentruje się na "najlepszej jakości". Zupełnie jakby przestając interesować się ofertą skierowaną do entuzjastów niezależnej rozrywki. Obawiam się, że Kena: Bridge of Spirits okaże się ostatnim takim projektem. Początek PS4 zawierał naprawdę ciekawe pozycje z niższej półki. Przy następcy, liczba ta drastycznie zmalała.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper