Minecraft Legends

Gamescom 2022: Byliśmy na pokazie Minecraft: Legends. Gra pozytywnie zaskakuje

Maciej Zabłocki | 25.08.2022, 20:06

Nie będę tego ukrywał, nigdy nie byłem fanem Minecrafta. Potrafię docenić te grę za wiele różnych elementów, ale nie rozumiałem nigdy jej fenomenu i nie grałem w to zbyt dużo. Fioła na jej punkcie mają natomiast dzieciaki z mojej rodziny, a najmłodszy z nich gra już w Minecrafta na Switchu. Gdy przyjechaliśmy na Gamescom, Roger wpisał mnie na pokaz Minecraft: Legends i muszę przyznać, że... jestem zaskoczony. 

Ten tytuł jest doskonałym rozwinięciem idei Minecrafta, robiąc świetny użytek ze wszystkich mechanik zawartych w pierwowzorze. Prawdę mówiąc, zostałem całkowicie rozbrojony niektórymi elementami rozgrywki. Ale przejdźmy do rzeczy. Ten tytuł określany jest przez Mojang jako "action strategy game". Dla mnie to dość rozbudowana przygodówka z elementami strategii, które są tutaj znakomicie wyważone. W trakcie pokazu mogłem zobaczyć fragment kampanii, gdzie po przeciwnej stronie barykady staną szalone świnie, utrzymane w klimatach Angry Birds albo Minionków. Krzywych, wykręconych i humorystycznych wstawek jest tutaj całe mnóstwo, ale są... znakomicie zrealizowane. Ba, można na tym później zbudować bardzo fajny film dla dzieciaków. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Minecraft Legends zaskakuje otwartym, generowanym losowo światem

Jeżeli rozpoczniemy nową grę, cały świat, oczywiście złożony z rozpikselowanych klocków generowany będzie w pełni losowo. Producent zapewnił mnie, że nigdy nie zaczniemy zabawy z kampanią w dokładnie tym samym miejscu. Inaczej ułożone zostaną drzewa, wzgórza, jaskinie czy osady. To ciekawe rozwiązanie, ale też i ekscytujące na swój sposób. Gracze mogą trafić na piękne widoczki, albo inne, zupełnie nietypowe miejsca. Już widzę, jak dzielą się zdjęciami w internecie. Pojawi się multum tematów w stylu: pokaż mi swój świat. Biegamy Minecraftowym ludzikiem i przemierzamy teren w poszukiwaniu przygód i surowców. Trochę jak w takiej Zeldzie. Mamy absolutną dowolność, chociaż z góry określone cele. Naszym największym wrogiem jest wielki, przerośnięty i wkurzony świniak, który wcale nie szanuje swoich różowych wojaków. 

Deweloperzy zadbali o to, by historię przedstawić w formie kapitalnie zrealizowanych scenek, wykonanych z doprawdy najwyższą jakością. Trochę to kontrastuje później z rozpikselowaną grafiką, ale taki już urok Minecrafta. Przemierzając świat, korzystamy z pomocy dobrych duszków, które zbierają dla nas określone surowce - klocek po klocku. Ich obecną ilość możemy sprawdzić na ekranie w lewym, dolnym rogu. Po drodze napotkamy na szereg zamkniętych osad, wulkanów, dolin czy lasów. Wpadniemy w głęboki śnieg, lawę czy gorące i upalne lato. Niektóre miejsca będą kompletnie niedostępne na pierwszy rzut oka, ale z pozyskanych surowców możemy zbudować ogromnie dużo rzeczy i to jest właśnie najbardziej ekscytujące w tym całym Minecrafcie. 

Podczas prezentacji zobaczyłem, jak deweloper planuje zaatakować solidnie ufortyfikowaną osadę świniaków. W tym celu wskakuje na jedną z gór, by dobrze przyjrzeć się jednostkom wroga. Z pozyskanych materiałów buduje następnie bazę, którą otacza wieżyczkami ochronnymi potrafiącymi strzelać do ewentualnych przeciwników. Ten system mocno mnie zaintrygował - czy prosiaki będą przemieszczać się po świecie całkiem niezależnie i losowo? A może przyszykują zorganizowane ataki przeprowadzone na nasze budynki? Tego w trakcie prezentacji nie usłyszałem. Deweloper zbudował też specjalne koryta przeznaczone do wzywania armii ludków z Minecrafta, walczących, rzecz jasna, po naszej stronie. Grający prezentujący przygotował kilkanaście różnych rodzajów żołnierzy, a potem nakazał im gonić za naszym bohaterem. Każda postać ma określony zestaw umiejętności. Mogą taranować, uderzać z bliska lub nawet leczyć, a to z całą pewnością jedynie wierzchołek góry lodowej. Gdy armia była gotowa do działania, należało jeszcze wybudować schody prowadzące prosto do wrogiej osady. 

Schodząc na dół, nasz bohater nakazał natychmiastowy atak pobliskich prosiaków, a wtedy kilkunastoosobowa armia rzuciła się z przeklętą siłą. Wszystko wyglądało doprawdy komicznie, ale intrygująco, a przy tym dość ambitnie. Nie ukrywam, że Minecraft: Legends to w założeniach trochę taka Zelda (w kontekście wolności, eksploracji czy ukrytych skarbów i smaczków), a przy tym strategia i przygodówka. No i całość rozgrywa się w czasie rzeczywistym, dość dynamicznie i w przyjemny sposób czerpiąc z tego klockowego uniwersum. Oprócz trybu kampanii, znajdziemy też trzy inne tryby, w tym pojedynek pomiędzy graczami czy klasyczny multiplayer, ale twórcy nie chcieli jeszcze niczego zdradzić na ich temat. Gra zadebiutuje w 2023 roku (w I połowie) i pojawi się na Xboxach, PS4, PS5, PC, a także Nintendo Switch. Choć nie lubię Minecrafta, to czuje się mocno zaintrygowany, a ponieważ Legends wyląduje na start w Game Passie, pewnie się skuszę i go ściągnę. 

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper