Planet of Lana

Gamescom 2022: Graliśmy w Planet of Lana. Indyk warty grzechu i niespodzianka targów?

Roger Żochowski | 24.08.2022, 18:30

W ostatnich latach gry indie towarzyszą mi coraz częściej i pozwalają odpocząć od gier AAA, które w wielu przypadkach tworzone są dziś na podobną, sandboksową modłę. Przeurocza Planet of Lana to idealny tego przykład.

Gdy Microsoft ogłosił w jakie tytuły będzie można zagrać w jego strefie na gamescomie, była to pierwsza produkcja, w kierunku której się udałem. O dziwo nie było do niej kolejek wśród dziennikarzy, więc nie musiałem walczyć o pada z armią niemieckich nastolatków wypatrujących FIFY i Call of Duty (akurat tego nie było hłe, hłe, zmykać do domu!). Ręcznie malowana przygoda wygląda równie zjawiskowo na żywo, co na trailerach. Wcielamy się w tytułową Lanę, która rusza na poszukiwanie swojej siostry w zupełnie obcym jej świecie. Ja wiem, braci, sióstr, ojców, wujków i innych szwagrów szukaliśmy już w grach setki razy, ale tym razem towarzyszy nam zwierzęcy towarzysz Mui. Tak, równie uroczy, co sama gra. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Poruszające się w tle elementy otoczenia, kroczące na horyzoncie ogromne maszyny, nurkujące w głębinach potwory morskie, targana wiatrem roślinność, unoszący się piach na pustyni czy latające wokół wody świetliki, to małe mistrzostwo świata. Soczysta kolorystyka i efekty świetlne pokroju majaczącego w oddali słońca nadają obcemu, tętniącemu życiem światu, który zwiedzamy, niesamowitego klimatu. Tak, to wciąż platformówka 2D, w której poruszamy się w bok, ale byłem ciekaw każdej kolejnej planszy i scenerii. 

Planet of Lana Gamescom 2022

Animacja postaci jest – a jakże – urocza, nawet mechaniczni przeciwnicy, przed którymi trzeba się ukrywać, choćby w trawie niczym Asasyn, idealnie pasują wyglądałem do tego magnetycznego świata. Szukające nas kuliste maszyny są zresztą elementem narracji środowiskowej dobrze budującej napięcie. Lana potrafi skakać, huśtać się na linach, schylać i przeciskać przez szczeliny, wyrywać rękoma deski tworzące przejście dla towarzysza, pływać, w sumie nic czego nie widzielibyśmy w innych grach tego typu, ale współpraca z Mui, gdzie jednym przyciskiem nakazujemy mu zostać (swoiste siad) lub podążać za sobą, a drugim wskazujemy elementy otoczenia, z którymi ma nam pomóc, robi różnice. Raz to on toruje nam drogę do przodu, a innym razem to my musimy pomóc mu w pokonaniu przeszkody (np. transportując na kłodzie przez wodę, do której nie może wejść). Gra momentami nasuwała mi bardzo mocne skojarzenia z kultowym i ukochanym ICO, a świadomość, że Mui gdzieś się zgubił i nie podąża za mną wywoływała momentami niepokój. I choć zwierz skacze znacznie wyżej i dalej niż Lana, to może zostać zjedzony przez ciemne stwory. 

Naszemu futrzastemu stworkowi, jak już wspomniałem, możemy wydawać proste polecania, które skutkują rozwiązywaniem różnych zagadek, związanych nie tylko z mechanizmami zapomnianych cywilizacji, ale również kontroli nad zwierzętami spotykanymi podczas przygody, co pozwala nam rozwiązywać puzzle środowiskowe. Np. wystające macki spod kamienia reagują na Mui, który jest w pobliżu, więc możemy w ten sposób zmusić owe macki aby podążały za stworkiem przesuwając tym samym kamień, do miejsca gdzie go potrzebujemy. Mui potrafi też przeciskać się przez krecie nory z jednego miejsca na drugie, przecinać liny, po których się następnie wspinamy czy odwracać uwagę wrogów. Czasami nawigacja i wskazywanie gdzie ma podążyć nasz pupil jest trochę nieintuicyjna, nasza bohaterka również mogłaby się poruszać trochę żwawiej, ale to detale. Pajęczaste stwory momentami przypominają za co pokochaliśmy Limbo, ale Lana ma swój unikalny, zdecydowanie bardziej optymistyczny charakter klimatem bardziej nawiązujący do rodzinnych produkcji science-fiction. I jest dość łatwa w przypadku eksploracji zakładając choćby spory margines błędu w przypadku skoków.

Mechanika gry nie jest więc specjalnie oryginalna. Puzzle są angażujące, ale nawet zabawa z elektryką nie stanowi wielkiego wyzwania i szybko wpadamy na rozwiązanie, zaś chowanie się przed wrogami nie pozwala na zbyt daleko idącą swobodę i podążamy do przodu w liniowy, zaplanowany przez deweloperów sposób. Ale tutaj liczy się przede wszystkich budowanie subtelnej relacji z naszym podopiecznym oraz genialnie zaprojektowany świat i satysfakcja z jego odkrywania. Czuję w kościach, że nie będzie to zbyt długa przygoda, co wcale nie musi być ostatecznie wadą. Czekam! Premiera w przyszłym roku na Xboksach i PC, a Planet of Lana może być jednym z wygranych tych targów, bo jak na indyka ustawiały się do niej całkiem spore kolejki wśród graczy, którzy dołączyli do dziennikarzyt w drugiej części dnia. 

Źródło: Własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper