Dragon Ball nie był bezbłędny. Oto największe błędy twórców kultowej serii

Dragon Ball nie był bezbłędny. Oto największe błędy twórców kultowej serii

Kajetan Węsierski | 09.07.2022, 17:00

Wydłużanie serii do niebotycznych wymiarów wiąże się z wieloma ustępstwami. Choć - zwłaszcza w japońskiej kulturze - był to racjonalny sposób wydawania swoich dzieł, to bardzo często prowadziło to do wielu problemów (w końcu dziś jest to precedens dużo rzadszy, a twórcy dążą raczej do kondensowania tytułów), wśród których wyróżniano zmieniające się trendy, mniej staranne animacje i szerzenie pracoholizmu. 

Innym popularnym kłopotem była zawisłość fabularna. Chcąc nie chcąc, gdy mamy do czynienia z seriami na kilkaset rozdziałów/epizodów, rozwija się także świat akcji i bardzo łatwo można zapomnieć o tym, co obiecywało się przed laty. Wiecie, jakiś bohater powiedział coś w 126 odcinku, a w 719 już o tym nie pamięta i wspomina o zupełnie innej zasadzie panującej w wykreowanym uniwersum. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Do takich niesnasek często dochodziło w przypadku Dragon Balla. I choć oczywiście oryginałem i pierwowzorem jest tu manga, to skupię się na anime, albowiem to właśnie z nim większość z nas miała do czynienia (ogólnie albo najpierw). Choć produkcja ma szczególne miejsce w moim serduchu, to zawsze z lekkim uśmiechem wspominam to, jak wielokrotnie twórcy potykali się o własne założenia. Warto je weekendowo powspominać! 

Plaga Super-Saiyan 

Dobra, to chyba największy z błędów, choć ma usprawiedliwienie. Według legend, którymi na początku serii dzielił się Vegeta, Super Sayiajin miał urodzić się raz na tysiąclecie i tyle. Gdy więc Son Goku przeszedł transformację na Namek, miało być to zwieńczenie wszystkiego. I najlepiej świadczy o tym fakt, że po walce z Freezą sam Dragon Ball miał dobiec końca. Później jednak przedłużono wszystko, dorzucono masę kolejnych transformacji i nawet dodano Broly’ego, który miał jakoś usprawiedliwiać sam błąd. 

Niezniszczalny księżyc 

Pytanie, które wielokrotnie przewija się przez całą serię Akiry Toriyamy brzmi… Co z tym księżycem?! Jak pewnie pamiętacie, w Dragon Ballu, podczas jednego z ostatnich Tenkaichi Budokai, Kame Senin (jako Jackie Chun) zniszczył księżyc. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że na początku Dragon Ball Z Piccolo zrobił to samo, aby powstrzymać transformacje Son Gohana. Zresztą… Sprawa ogonów to osobna kwestia (jak to, że Trunks czy Son Goten ich nie posiadali). 

Senzu a blizny 

Niejednokrotnie widzieliśmy bohaterów anime w bliznach - byli cali w ranach wojennych i dosłownie poharatani. Przypomnę choćby Vegetę, który leczył się u Freezy po walce z Son Goku. Niby mógł wziąć później fasolkę senzu, ale… Dlaczego u jednych (jak właśnie Vegeta, Goku czy Kuririn) blizny znikały, a u innych (jak Tenshinhan czy Yamsha) zostawały na dłużej? Oczywiście kwestia wizualna, choć mała nieścisłość. 

Przepraszamy, nie ma już miejsc! 

Jedną z zasad Komnaty Ducha i Czasu było ograniczenie miejsc - według informacji, w jednym momencie mogły przebywać tam zaledwie dwie osoby (stąd na przykład podział na dwie pary przed walką z Cellem). Dlaczego więc w pewnym momencie Buu Sagi, w treningowym wymiarze przebywali jednocześnie Son Goten, Trunks, Piccolo i Buu?! Chyba było im tam troszkę ciasno, prawda? 

Chmurka Kinto na gwarancji

Pamiętacie chmurkę Kinto, przy pomocy której w pierwszej serii poruszał się młody Son Goku? Dostał ją swego czasu od Kame Senina, który poinformował go wtedy, że aby na niej latać, trzeba mieć całkowicie czyste serce, a ona sama jest niezniszczalna. Cóż… Wojownik chyba powinien udać się z pretensjami do Genialnego Żółwia, albowiem warto wspomnieć, że swego czasu Tamburyn po prostu zniszczył ów środek transportu. 

Podrabiane Smocze Kule?!

Inną rzeczą, której nie można było niszczyć w Dragon Ballu, były tytułowe Smocze Kule - choć nie dlatego, że były niezniszczalne, a dlatego, iż wtedy po prostu straciłyby swoje moce. I z jednej strony wielokrotnie powtarzano, iż nie wolno ich psuć, a z drugiej… Yajirobe nosił jedną z kul przewieszoną na szyi. Na sznurku. Przedziurawioną. Absurdalny błąd, choć - jak to mawiają - zdarza się najlepszym. 

Mr. Satan z Go Pro

Mały błąd, ale zawsze mnie śmieszył… Pamiętacie, że wielki turniej, który swego czasu zorganizował Cell, był transmitowany w telewizji na całym świecie? Wszystko po to, aby można było obserwować zmagania Mr. Satana. W pewnym momencie widzieliśmy ujęcie widziane z perspektywy widzów, gdy ów wylądował w dużej odległości od pola walki, przysypany gruzami z rozwalonej skały. I jak to jest możliwe, skoro ekipa filmująca cały czas stała bardzo blisko areny zbudowanej przez antagonistę?

Ziomeczki Kame Senina

W serii zostało powiedziane, że Kame Senin ma przeszło 300 lat, co związane jest z wypitym przez niego bardzo trudno dostępnym eliksirem, dzięki czemu nie grozi mu śmierć ze starości. I wszystko byłoby spoko, tylko jakim cudem mogliśmy obserwować wspomnienia z młodości Genialnego Żółwia, który spędzał wtedy czas z Tsuru Senninem i Tao Pai Paiem? Jakim cudem oni żyją tak długo? 

Nappa a pomiar mocy

Na początku Dragon Ball Z sporą popularnością cieszyły się mierniki mocy, których używała Armie Freezy. Jak pewnie większość z Was pamięta, Raditz "szczycił się” wynikiem na poziomie 1200. I jednocześnie miał być dzięki temu uznawany za mocarza wśród pozostałych wojowników, który był wysłany na misje specjalne. Gorzej, że nieco później okazało się, iż przeciętne mięso armatnie u Freezy ma co najmniej 1500 jednostek mocy…

Zarost Vegety

Na sam koniec jeden z moich ulubionych błędów i jedyny z Dragon Ball GT, o którym pozwolę sobie tu wspomnieć. Mowa oczywiście o słynnych wąsach Vegety. Jeszcze w „Zetce” Książę Saiyan wspominał, że prawdziwym i pełnokrwistym wojownikom z ich rasy nie rosną włosy (w odniesieniu do czupryny Trunksa). Skąd więc zarost na twarzy u starszego Vegety?! Mała wtopa, ale szybko naprawiona! 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper