Kod

10 mało znanych filmowych multiwersów, po których nie podróżował Doktor Strange

Dawid Ilnicki | 14.05.2022, 13:00

Z okazji zeszłotygodniowej premiery widowiska “Doktor Strange w multiwersum obłędu” przyglądamy się w tym tygodniu mniej znanym obrazom, wykorzystującym koncept wieloświatów, który pojawił się już w zupełnie innym, niezwykle popularnym filmie z tego roku. 

Multiwersum mogłoby się się okazać filmowym słowem roku 2022, gdyby takie wyróżnienie byłoby w ogóle przyznawane. Znana od dawna koncepcja pojawiła się bowiem zarówno w niszowym, jak i w całkowicie mainstreamowym kinie rozrywkowym. W pierwszym przypadku mowa rzecz jasna o “Wszystko Wszędzie Naraz” Dana Kwana i Daniela Scheinerta, które w grudniu zapewne pojawi się na wielu listach najlepszych filmów minionych kilkunastu miesięcy. Niedawno do kin wszedł z kolei nowy film MCU z Doktorem Strange’m, w którym Sam Raimi również eksploruje możliwości związane z tą ideą, mając trudne zadanie po bardzo dobrym przyjęciu wspomnianego widowiska z Michelle Yeoh. Nie dziwi jednak fakt, że produkcja Marvela bije właśnie rekordy w box-office.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ideą alternatywnych rzeczywistości filmowcy interesowali się już od dawna i mowa tu nawet o twórcach kina artystycznego. Wystarczy tu wymienić tylko Krzysztofa Kieślowskiego, który w słynnym “Przypadku” pokazał trzy warianty życia, granego przez Bogusława Lindę bohatera, zależące tylko i wyłącznie od tego czy Witek zdąży na pociąg do Warszawy. Dzieło z 1981 roku zainspirowało później Toma Tykwera do zrealizowania słynnego filmu “Biegnij Lola, biegnij” eksplorującego bardzo podobny koncept fabularny. Jego spora popularność wiąże się z tym, że może być wykorzystywany zarówno w typowym kinie fantastycznym, jak i w dramatach, tak jak obraz Kieślowskiego, pokazujących różne wersje tych samych wydarzeń. Przed Wami dziesięć mniej znanych filmów, w których pojawia się idea multiwersum. 

Coherence

Dość znany wśród miłośników niszowego science-fiction, zrealizowany nieomalże chałupniczo, bo ponoć kosztujący ledwie 50 tys. dolarów, film Jamesa Warda Byrkita oparty jest na dość prostym pomyśle. Grupa przyjaciół spotyka się w mieszkaniu, podczas przelotu pewnej komety, które powoduje zakłócenia czasoprzestrzenne, wytwarzające drugą, równoległą rzeczywistość. Pomysł jest interesujący, gorzej wychodzi rzecz jasna wykonanie, ale jeśli spuścić na nią zasłonę milczenia, tłumacząc je rzecz jasna niskim budżetem, okazuje się, że mamy tu do czynienia z całkiem kreatywnym i sprytnie pomyślanym kinem fantastycznym. 

Mr. Nobody

Znany film w reżyserii Jaco Van Dormaela, w którym w główną rolę wciela się Jared Leto, po raz kolejny pokazujący tu zresztą swój największy aktorski atut, którym zawsze była umiejętność wcielania się w role ludzi wyglądających zupełnie inaczej. Tu jest jednocześnie 118-letnim Nemo Nobodym, ostatnim śmiertelnym człowiekiem żyjącym w 2092 roku, a także swym 34-letnim alter-ego. Nielinearna narracja tego obrazu w oczywisty sposób nawiązuje do idei multiwersów, a przy pisaniu scenariusza twórcy korzystali również z takich konceptów jak teoria chaosu, czy efektu motyla. Nic więc dziwnego, że obraz podzielił publiczność i krytyków. Podczas gdy jedni doceniali jego ambicje, inni uznawali za filmowy substytut twórczości Paulo Coelho.

The One

Za grosz ambicji nie ma z kolei film Jamesa Wonga z 2001 roku, w którym głównego bohatera zagrał słynny Jet Li. Odtwarza on pewnego agenta, Gabriela Yulawa, przemierzającego przeróżne uniwersa i walczącego z przeciwnikami. Pewnego razu spotyka on na swej drodze godnego siebie rywala, którym jest jego alter-ego, pragnące go unicestwić. Obok mistrza sztuk walki w filmie wystąpił również Jason Statham, któremu o dziwo przypadła tu tylko jedna rola. Sam Jet Li za swoją otrzymał nagrodę Złotego Popcornu od MTV, w kategorii “Najlepsza scena walki”. Tym razem samego ze sobą.

Justice League: Crisis on Two Earths

Mało znany - bo od razu przeznaczony do dystrybucji z pominięciem kin - film animowany, w którym idea multiwersów pojawiła się zanim Marvel zaczął wykorzystywać ją w swych największych hitach. Fabuła tego obrazu opierała się bowiem na idei istnienia świata równoległego, skąd przybywają źli odpowiednicy superbohaterów Ligi Sprawiedliwości, którzy starają się wymazać wszystkie alternatywne uniwersa. Głosu Bruce’owi Wayne’owi użyczał tu William Baldwin, a z kolei Supermana zagrał Mark Harmon. Oceny tej produkcji były pozytywne i zdołała ona zarobić niemal 10 milionów dolarów, wychodząc później na DVD/Blu-Ray. 

Kod nieśmiertelności

Podstawowym atutem filmu Duncana Jonesa z 2011 roku jest to, że działa on zarówno jako wciągający thriller o powstrzymywaniu zamachu na pociąg, jak i obraz, w którym interesująco zarysowano świat przedstawiony. Sam koncept fabularny ma coś w sobie z twórczości Philipa K. Dicka, zwłaszcza jeśli porównamy go do innego obrazu z tego samego roku, opartego już na prozie Amerykanina, czyli “Władców umysłu”. Pomimo niezłego wyniku w box office i zapowiedzi sequela dotąd nie udało się go zrealizować. 

Crossworlds

Jedna z wielu tanich produkcji, wyróżniająca się w zasadzie wyłącznie rolą Rutgera Hauera, który zagrał w wielu tego typu tanich filmikach. Grany przez Josha Talbota, główny bohater zostaje wplątany w intrygę, mającą na celu przejęcie władzy nad światem przez obcych. W wędrówce przez wiele wymiarów towarzyszy mu prawdziwy weteran tego typu eskapad, czyli grany przez holenderskiego artystę A.T. Obraz Krishny Rao za bombastycznym konceptem skrywa dość standardowe kino lat 90., które może przypaść dziś do gustu w zasadzie wyłącznie nostalgikom za erą VHS

Meandry Świadomości

Być może najlepszy film z tej listy, a przynajmniej mój ulubiony. Dość dobrze łączy on bowiem noir’ową historię o makabrycznym morderstwie, z ciekawym konceptem wieloświatów, po których - wedle własnych słów - podróżuje grany przez Toma McCamusa bohater, starający się nawiązać relację z pewną kobietą, odtwarzaną przez Tildę Swinton. Kanadyjskiemu reżyserowi udała się tu dość trudna sztuka zrealizowania ambitnego kina science fiction, które nie wydaje się pretensjonalne, za to jest wciągające do samego końca. 

Wicked City

Netflixowy serial “Trese” nie był oczywiście pierwszą produkcją, która portretowała grupę strażników równowagi pomiędzy światem ludzi i demonów. W 1987 roku Japończycy zrealizowali ciekawe anime, oparte na powieści Hideyukiego Kikuchi, łączące w sobie neo-noirową estetykę ze szczyptą cyberpunku, który mocniej eksplorować będzie już o rok młodszy od tego filmu “Akira”. Produkcja ma swój klimat, mimo mocno oklepanej fabuły i kompletnie sztampowych postaci. Z uwagi na sporą dozę brutalności, seksu i przedziwnych pomysłów, jednoznacznie kojarzonych z krajem kwitnącej wiśni, przeznaczona jest wyłącznie dla widzów dorosłych. Już pięć lat później na bazie wspomnianej twórczości powstał film fabularny, który jednak został zapomniany.

The Gateway

Tani, niszowy film australijski, którego główną bohaterką jest pewna fizyczka,  wraz z zespołem pracująca nad przełomowym odkryciem, które rzeczywiście przynosi niespotykane rezultaty, choć nie takie jakich spodziewali się naukowcy. Otwierają oni bowiem wrota do równoległego uniwersum, bardzo podobnego do naszego. Sytuacja komplikuje się, gdy w tragicznym wypadku ginie mąż protagonistki, która oczywiście decyduje się na sprowadzenie swego alternatywnego małżonka. Ta nakręcona w Perth produkcja - delikatnie mówiąc - nie jest przełomowym dziełem, ale powinna się spodobać amatorom pomysłowego, tworzonego za pomocą niewielkiego budżetu science fiction. 

Parallels

Historia tego filmu jest ciekawa, bo początkowo miał on być jedynie pilotem serialu. Później jednak zadecydowano, że zostanie on pokazany jako osobny obraz przez Netflixa (dziś nie ma go jednak w polskiej ofercie serwisu). W rok po premierze pojawiła się informacja, że zainteresowany stworzeniem serii na jego podstawie jest sam Neil Gaiman, ale mimo tak szacownego wsparcia po sześciu latach nie doczekaliśmy się na ten temat nowych informacji, a projekt prawdopodobnie gdzieś utknął. Tym samym opowieść o odkrytym przez trójkę bohaterów budynku, stanowiącym wrota do wielu równoległych rzeczywistości, prawdopodobnie nie będzie kontynuowana. 
    

Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper