Netflix

Netflix chce walczyć z dzieleniem kont? Nie tędy droga…

Kajetan Węsierski | 25.04.2022, 21:30

Wojny streamingowe trwają w najlepsze. Powiem nawet więcej - zdają się stale rozwijać i napędzać. Mamy do czynienia z coraz większym rozwarstwieniem w tej branży, rosnącą liczbą kolejnych graczy na rynku, a co za tym idzie, pojawiającym się poczuciem przesytu i braku czasu, aby wszystko móc ogarnąć. Dochodzi więc do sytuacji, do której musiało dojść prędzej czy później - rozpoczyna się batalia o czas widza. 

Nic nie trwa wiecznie i tak samo nie będziemy mieli do czynienia ze stałą hegemonią jednego z serwisów. Nie jest tak, że na zawsze to Netflix będzie rządził i dzielił w świecie streamingu (choć bez wątpienia by chcieli, do czego jeszcze wrócę), albo iż Disney+ całkowicie "zaora" konkurencję i sprawi, że będzie pierwszym wyborem dla każdego. Nie tak to działa i wpływa na to kilka czynników, którymi nie ma sensu się dziś zajmować. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Pewne jest natomiast to, że każda z tych wielkich korporacji będzie chciała utrzymywać się przynajmniej jak najbliżej samego szczytu - w najlepszym wypadku co jakiś czas na niego wracać i zakodować się w głowach konsumentów, jako ta, którą po prostu warto wybrać. Wiecie, jeśli czegoś używają wszyscy, to prawdopodobnie stoi za tym jakiś powód. Wyobrażamy sobie wtedy niezawodność i idealną odpowiedź na nasze potrzeby - jakiekolwiek by nie były. 

Świat się zmienia

Zadanie utrzymania się na szczycie jest jednak bardzo karkołomne. Wielu powie, że prawdopodobnie dużo łatwiej jest się na niego dostać, niż na nim utrzymać. I jest to prawda. W tej drugiej opcji jesteśmy przecież na celowniku wszystkich innych, którzy mierzą w naszą stronę. A czas widzów jest policzalny. Sama liczba konsumentów również cechuje się pewnymi ograniczeniami. Oznacza to, że gdy ktoś zabiera większy kawałek ciasta, dla kogoś innego zostaje już tylko mniejszy. Nie da się tego rozciągnąć. 

Netflix mobile

W niebezpiecznej sytuacji od lat jest Netflix. Platforma, która prawdopodobnie w największym stopniu przyczyniła się do popularyzacji formy spędzania wolnego czasu, jaką jest korzystanie z wypożyczalni wideo w formie abonamentowej. W końcu dostali nawet swoje lody w kolaboracji, a o znaczeniu Netflix’n’Chill wiedzą już nawet dzieciaki w późnym okresie obecnej szkoły podstawowej. To jest wymowne. Każdy wie, czym jest Netflix. 

Niestety dla nich, konkurencja stale rośnie. Pozostając nawet przy samych streamingach wideo, mamy obecnie - tylko w Polsce - przeciwników w postaci HBO Max, Prime Video, PlayStation Plus Video Pass, Player, Canal+, Apple TV+, czy Viaplay. A kwestią czasu jest, aż zawita u nas potężny i wchodzący wszędzie z buta Disney+. Na całym świecie wygląda to podobnie - gdzieniegdzie nawet gorzej. 

I jak tu mierzyć się z tyloma wrogami, chcąc jednocześnie utrzymać się blisko szczytu? Co więcej - pojedynek nie jest wyrównany. Przeciwnicy nauczyli się na błędach pierwowzoru i oferują często znacznie korzystniejsze formy. Netflix zaczyna powoli się starzeć, udając przy okazji, że kiedyś było lepiej i dalej trzymając się pewnych założeń w myśl zasady „przecież kiedyś działało to doskonale”. 

Netflix się zmienia

No, nie do końca zostają przy starych założeniach. Zgodnie z najnowszymi doniesieniami, decydują się na pewne ewolucje. Te wynikają z fatalnych rezultatów, które podyktowane są malejącą    liczbą konkurentów, a także sytuacją w Ukrainie, która skutkowała odcięciem od serwisu setek tysięcy mieszkańców Rosji. Czy w tym przypadku Netflix postanowił zachęcić nowych widzów? Nope, decydują się utrudnić życie tym, którzy wciąż przy nich pozostają. 

Netflix iPad

Jaką więc decyzję podjęto odgórnie? Wypowiedzenie wojny tym, którzy dzielą się kontami. Pozwólcie, że przytoczę tu fragment newsa Izy, który pojawił się na naszym portalu w ubiegłym tygodniu: 

Netflix kilka tygodni temu rozpoczął testowanie programu, który ma zapobiegać dzieleniu haseł przez widzów z różnych gospodarstw domowych – zapowiada się, że projekt będzie dostępny globalnie. Przedstawiciele serwisu potwierdzili, że stosowana przez wielu subskrybentów praktyka pomogła w napędzaniu wzrostów, jednak obecnie można zaobserwować pewien problem – na rynku nieco już brakuje potencjalnych klientów. Szacuje się, że ponad 100 mln kont dzieli hasło dostępu do usługi, w tym aż 30 mln na terenie USA i Kanady.

Cóż, nie opuszcza mnie tu wrażenie, że chęć walki jest jak najbardziej słuszna, tylko źle wybrano sobie przeciwnika. Po pierwsze - to zdecydowanie zły moment (jest już za późno), albowiem Netflix nie ma monopolu. Po drugie - pozostałe korporacje na ten moment raczej zachęcają do dzielenia się kontami, aniżeli od tego odwodzą. Może to sprawić, iż to Netflix będzie tym wskazywanym jako „antykonsumencki”. A takiej łatki trudno się potem pozbyć.

Nie tędy droga… 

Moje stanowisko w tej sprawie jest dość klarowne. Uważam, że firma powinna raczej starać się pozyskać nowych klientów, aniżeli uderzać w tych, którzy wciąż - pomimo rosnącej konkurencji - pozostają aktywnymi subskrybentami. Może warto skupić się na jakości produkcji, które powoli zaczynają odstawać od innych? Może najwyższa pora ustalić nowe priorytety, które usprawnią korzystanie i zapewnią lepsze doświadczenia? 

Netflix napis

A może po prostu warto dać choćby sygnał, że Netflix stara się w jakiś sposób patrzeć na swoich klientów? Wiecie, podrzucić na przykład nową formę abonamentu, która za odpowiednią opłatą zaoferuje na przykład 4K? Obecnie jest ono dostępne wyłącznie w najwyższym, całkowicie nieopłacalnym dla konsumentów pakiecie (chyba że dochodzi właśnie do dzielenia się kontem). Może taką drogę powinni obrać? 

Jeśli mam być szczery, nie przekonuje mnie nawet w najmniejszym stopniu chęć wprowadzenia tańszego abonamentu z reklamami, ani gadanie o tym, że „szuka się złotego środka”. Po pierwsze - nie brzmi to zbyt zachęcająco, po drugie, pokazuje, że obecnie dla Netflixa liczy się przede wszystkim zysk. I nie mam im tego za złe. Wszak, gdy ceny giełdowe spadają o 25%, można się martwić. 

Kluczem jest jednak przekaz. Inwestorzy to jedno, ale drugie to widzowie. I niestety ta druga grupa może być jednocześnie ostatnią, najważniejszą deską ratunku, jak i gwoździem do trumny. Do tematu trzeba podejść z wyczuciem, a obecnie komunikaty korporacji brzmią raczej jak winienie odbiorców, że dzielą się kontami. To nie jest najlepszy sposób i obawiam się, że w niedalekiej przyszłości odbije się czkawką. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper