Destiny

Sony vs. Bungie - czyżby PlayStation otrzymało w końcu swojego Halo-killera?

Krzysztof Grabarczyk | 12.02.2022, 16:00

Zaczęło się od słów Hermena Hulsta, ojca-założyciela Guerilla Games, studia niegdyś wymierzonego ambicją naprzeciw legendzie Halo: Combat Evolved. "Jestem totalnie podekscytowany móc ogłosić nowego członka w rodzinie (PlayStation). Jestem miłośnikiem gier Bungie od wielu lat. Pławiłem się w ich grach oraz kreatywności" - Hulstowi i jego ekipie w studiu nigdy nie udało się zwyciężyć Master Chiefa, bo kim jest aby z nim dyskutować nawet tworząc całą helghańską armię? Killzone na zawsze pozostawało w cieniu wytartego, zielonego skafandra, choć seria miała podobną broń. 

Wysokie AI wroga, odpowiedni gunplay, zarys fabularny. Bungie porzuciło hełm Johna 117 dla nowych galaktyk, których nadal wspólnie sięgamy w popularnym Destiny. Bungie przeszło chrzest bojowy u Steve Jobsa, potem w Microsofcie by trafić w szpony Activision-Blizzard. Na końcu drogi mlecznej czekało Sony z propozycją zakupu firmy za sumę 3,5 miliarda dolarów. W świetle ostatniej operacji Xboxa, kwota wręcz symboliczna. A symbol Bungie jest ponad jakąkolwiek fortunę (tak, nawet "Drejka"). Sony pozwoliło na zachowanie całkowitej autonomiczności, lecz czy wielkie marzenie pt. "Halo-killer" jest w stanie się ziścić? To pytanie jak najbardziej retoryczne. Celem działalności Bungie pod wydawniczym skrzydłem PlayStation okazuje się ekspansja gier-usług. Tylko czy dzisiaj istnieje jakakolwiek alternatywa? 

Dalsza część tekstu pod wideo

Lata świetlne

Halo

Miniony rok to nie tylko 20. rocznica pierwszej kampanii superżołnierza UNSC w zielonkawym skafandrze. Bungie szczęśliwie obchodziło 30-lecie istnienia jako wciąż ta sama firma. Założona w 1991 roku przez Alexa Seropiana do czasu premiery Halo wydała na świat aż 14 produkcji, w większości mniej znanych. Zapewne niewielu entuzjastów Bungie zdaje sobie sprawę z natury dziewiczego projektu założyciela studia, mniej więcej na rok przed jego powstaniem. Gnop (przeczytajcie nazwę od lewej strony) kopiował legendarny przebój Atari jak na klona przystało. Seropian udostępnił grę całkowicie za darmo. Zainteresowanych kodem źródłowym prosił o jedyne 15 dolarów. Szczytna inicjatywa opierała się na dawaniu możliwości w kreacji gier wszystkim zainteresowanym. W całej historii mistrzów kosmosu z Bungie był to pierwszy krok definiujący politykę i dzisiejszą pozycję studia. Przed pojawieniem się oferty Sony było ich całe pięć. Drugim (najważniejszym) stało się odkrycie przed światem pomysłu na Halo: Combat Evolved. Początek wielkiej sagi o klasycznej walce z klasycznym bohaterem milionów przypada na 1999 rok. 

Wszystko podczas MacWorld Expo. Rok później, Microsoft kupił Bungie. Małżeństwo z rozsądku przyniosło graczom kosmiczną trylogię oraz genialne Halo: Reach (2010), jednocześnie ostatnia gra wyprodukowana stricte dla Microsoftu. Podczas gdy Redmond naciskało na fakturowanie kolejnych gier w zielonym skafandrze, Bungie próbowali sięgnąć ku oddalonym gwiazdom. W kwietniu, 2010 roku Bungie oficjalnie popełniło cyrograf z Activision. Studio celowało we własność intelektualną, totalnie nowy twór jedynie przypominający o faktycznych korzeniach wielkiego dewelopera. Partnerstwo z niesławnym wydawnictwem opiewało na okres 10 lat. Przeznaczeniem Bungie od zawsze były międzyplanetarne kampanie, nawet podboje. Kosmos łączy się z pojęciem względnej nieskończoności. Luty, 2013 roku przemija pod znakiem Destiny. O nowej marce zrobiło się na tyle głośno, że debiut jesienią 2014 roku gromadzi miliony do dzisiaj aktywnych użytkowników. Tutaj po prostu świetnie się strzela, weterani starszych inkarnacji Hejlo błyskawicznie wychwycili podobieństwo mechanik. Ile Master Chiefów tworzono w ramach ścieżki rozwoju własnych awatarów. Destiny zawdzięczamy mocną popularyzację obszernych gier-usług na konsolach.

Projekt nie był niczym odkrywczym, lecz skutecznie przyciągnął i przyciąga do dzisiaj. Destiny 2 sięga jeszcze dalej, natomiast w drodze jest kolejne, potężne rozszerzenie. Piątym krokiem w karierze Bungie staje się kres współpracy z Activision-Blizzard. Zarzewiem decyzji o odłączeniu się od firmy Kotticka okazuje się konflikt interesów, jakżeby inaczej. Bungie chcieli opracować Destiny jako platformę usługową porzucając klasyczne modele wydawnictw. Activision naciskało na ilość gier marki Destiny. Bungie nie zamierzali uczestniczyć w tym taśmociągu produkcyjnym. Studio demonstruje nieprzerwanie od 30 lat swoją autonomiczność. Wprawdzie pracowali pod korporacyjnymi wymogami, lecz nigdy nie zrezygnowano z marzeń o zdobywaniu nowych segmentów przemysłu elektronicznej rozrywki. 

Wielkie marzenie

Destiny

Sony chociaż nie szczędziło znacznych środków na realizację obłędnie działających oraz prezentujących się superprodukcji, nigdy nie zdołali pokonać Halo. Pierwsze materiały z Killzone (2004, PlayStation 2) bardzo przypominają stylistykę otwartych poziomów w Combat Evolved. Debiut gry zszedł się z najważniejszą premierą w historii klasycznego Xboxa, debiutu Halo 2. Sequel otworzył drogę do masowej rozgrywki online na konsolach stacjonarnych, podczas gdy Killzone opisywał wojnę helghańsko-vektańską w szaroburej narracji. Ten stan rzeczy nie zmienił się już nigdy. Bungie dołączyło do rodziny PlayStation, więc czy to oznacza, że Sony sięgnie po bodaj najważniejszą ambicję od lat? Bungie zachowuje autonomiczność ewidentnie dryfując w swojej twórczej nadprzestrzeni pomysłów na przyszłość. Na wieść o zakupie firmy przez potentata Sony reakcje wskazywały jednoznacznie - to odpowiedź na potężną fuzję Microsoftu oraz Acti-Blizzardu. Pazerność kontra ambicja. Bungie zdecydowanie bliżej do tej drugiej wartości. Czy Sony ma jakiekolwiek prawo naciskać na nowe studio? 

PlayStation zawsze brakowało definiującej markę produkcji FPS - ani Killzone ani Resistance nie wytrwały tyle co Master Chief autorstwa Bungie. Słowem, Bungie wypełni ostatnią gatunkową lukę w katalogu PlayStation. Destiny pozostanie międzyplatformowym tworem, lecz z biegiem kolejnych lat, studio zrealizuje projekt dedykowany wyłącznie platformom Sony. "Sukcesywne osiągnięcia (Bungie) o multi-wydaniowym formacie w zakresie gier oraz usług pomogą nam w spełnianiu ambicji wykraczania PlayStation poza konsole wraz ze wzrostem odbiorców" - napisał na blogu PlayStation Jim Ryan, CEO Sony Interactive Entertainment. Współczesnym przykładem są dwie odsłony Destiny skupiające przeszło 187 milionów graczy tworzących ogrom społeczności. Jak potoczą się dalsze losy studia, czy czekacie na nowy projekt Bungie? Czy pozostaniecie przy zachowawczym Destiny 3, jeśli kiedykolwiek powstanie?

Źródło: Własne
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper