Recenzja komiksów Nieskończoność, Avengers i New Avengers - czyli wielka space opera

Recenzja komiksów Nieskończoność, Avengers i New Avengers - czyli wielka space opera

Wojciech Gruszczyk | 11.11.2016, 13:59

W październiku na polskim rynku za sprawą wydawnictwa Egmont czytelnicy w końcu mogą zapoznać się z wielką galaktyczną wojną. Nieskończoność to opowieść, która podsumowuje wiele wątków i prezentuje jeden z największych crossoverów w historii. Długo czekaliśmy na ten konflikt, ale było warto. 

Nieskończoność, Avengers: Nieskończoność i New Avengers: Nieskończoność – trzy komiksy o tym samym tytule, o których tak naprawdę trudno mówić bez opowiadania jednocześnie o pozostałych. Uniwersum Marvel Now w końcu doczekało się w Polsce tej wielkiej historii, która pozwala czytelnikowi wziąć udział w czymś naprawdę epickim. Właśnie to słowo najlepiej oddaje skalę konfliktu, który został już zapowiedziany w kilku historiach – wspomnianych Avengers, Erze Ultrona, Fantastycznej Czwórce i… W zasadzie całym Marvel Now. Jonathan Hickman – scenarzysta wszystkich trzech komiksów – stanął przed niezwykle trudnym zadaniem przygotowania punktu kulminacyjnego wielu historii, ale nie bez powodu właśnie to on mierzy się z tym konfliktem. Mało kto w komiksowym świecie tak dobrze radzi sobie z masą postaci, wątków, przeciwników, walk i z ogromnym chaosem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zacznijmy jednak od samego początku. Flota Budowniczych, czyli pradawna rasa niszcząca kolejne planety i siejąca postrach we wszechświecie zamierza zaatakować Ziemię, więc Kapitan Ameryka zbiera wielką ekipę i bez większego zastanowienia stara się opanować sytuację w przestrzeni kosmicznej. Gdy drużyna prowadzona przez Stevena Rogersa bierze udział w galaktycznych przebojach, Thanos postanawia zaatakować naszą planetę i wykorzystać nieobecność najsilniejszych superbohaterów. Na jego nieszczęście grupa Iluminatów postanowiła nie mieszać się w kosmiczne wojaże i to właśnie „największe umysły” mierzą się ze sługami Thanosa, jednocześnie nie pozwalając spełnić szaleńczego planu. Właśnie te dwa główne wątki są przedstawione na kartach trzech komiksów i trudno tak naprawdę czytać jakąkolwiek historię bez posiadania w łapach kolejnych tomów. To zaskakujące jak Hickman dobrze rozplanował całą intrygę, korzystając ze wcześniejszych wątków z Avengers i New Avengers, puszcza zalotne oczko w stronę czytelników mówiąc „tak, po to widziałeś tę postać” lub „po to była ta walka”. Tutaj faktycznie wszystko ma swoje miejsce i zostało napisane z wielką gracją.

Trzeba mieć jednak świadomość, że trudno podejść do tych historii sięgając wyłącznie po jeden z tomów. Nieskończoność zarysowuje dwa główne wątki, ale jego konstrukcja jest epizodyczna – można nawet powiedzieć, że w tym miejscu otrzymujemy podwaliny pod opowieści, które zostały rozegrane w Avengers i New Avengers. Dobrym przykładem tych słów jest sama walka z Budowniczymi, która choć jest przedstawiona w podstawowym komiksie (Nieskończoność), to jednak jej szczegóły, poszczególne zwycięstwa, porażki, relacje bohaterów są dogłębniej zaprezentowane w Avengers. Z drugiej strony w New Avengers obserwujemy akcję na Ziemi, choć jednocześnie scenarzysta podsyła małe elementy (historia Black Bolta), które mają swoje podłoże również w podstawie. Po głębszej analizie mógłbym przystać na oddzielenie New Avengers od pozostałych tomów, bo tutaj dostajemy przygodę zarysowaną od początku do końca – pewnie trudno będzie zrozumieć niektóre wątki bez znajomości ogółu, ale czytelnik najmniej ucierpi na takim rozwiązaniu sytuacji.

I właśnie tutaj – mimo wszystko – ujawnia się najgorsza sytuacja prezentowanej propozycji, bo nieświadomy czytelnik może odbić się od opowieści, które nie będą mu zaprezentowane w przystępny sposób. Zdecydowanie lepiej prezentowałaby się Nieskończoność w jednym, spójnym i ogromnym tomie, który serwowałby czytelnikowi całość. Jasne, że w tej sytuacji zostałaby nadszarpnięta sytuacja wydawnicza – to w sumie kolejne zeszyty Avengers i New Avengers – ale w ostatecznym rozrachunku otrzymalibyśmy zamkniętą (przynajmniej aktualnie!) opowieść. Warto tutaj na pewno zaznaczyć, że na końcu samej Nieskończoności pojawia się nawet dokładna rozpiska prezentująca „jak czytać” historię. Odnoszę wrażenie, że taki poradnik powinien znaleźć się na początku tomu, bo osoba nieznająca realiów tej wielkiej wojny będzie po prostu zagubiona.

Nie będzie pewnie też dla czytelników większym zaskoczeniem, że w tej wielkiej space operze trudno wyróżnić poszczególnych bohaterów. W każdym komiksie obserwujemy tłumy herosów walczących, starających się zaprezentować, próbujących opanować sytuację i mniej wprawieni w tematyce czytelnicy mogą odczuć drobny chaos. Mimo wszystko należy pochwalić scenarzystę, który panuje nad wydarzeniami. Hickman kolejny raz pokazuje, że czuje się niczym ryba w wodzie podczas takich wielkich wojen zapominając odrobinę o jednostkach. Tutaj nawet do pewnego momentu Thanos nie ma swojego należytego miejsca i dopiero pod koniec wydarzeń pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Mam jednak pewne zastrzeżenia do samej postaci Kapitana Ameryki, który w dość niecodziennych sytuacjach staje się liderem całego galaktycznego sojuszu – wątek został potraktowany bardzo płytko, a wszystko wygląda tak, jakby sam Rogers nie był raczej zainteresowany tą rolą… Tutaj właśnie pojawia się problem tak licznej obsady, ponieważ twórca nie ma miejsca i czasu na prezentowanie emocji, relacji bohaterów, a nawet nie może skupić się na przemyśleniach. Czytelnik jest świadkiem konfliktu, w którym giną miliardy istnień (całe planety!), ale czy ktokolwiek się tym przejmuje? Nie, bo nie ma na to miejsca. W konsekwencji trzeba odbierać Nieskończoność jako typową kosmiczna operę nastawioną na wielką, galaktyczną i wielowymiarową wojnę z ciekawym wątkiem na Ziemi.

Słowa uznania należą się również rysownikom, którzy potrafili okiełznać wizję scenarzysty, a jednocześnie ich styl jest dość zbliżony. Jim Cheung, Jerome Opeña, Dustin Weaver (Nieskończoność); Leinil Yu (Avengers); Mike Deodato (New Avengers) wywiązali się ze swoich zadań i choć każdy ma swoje 5 minut, to jednak żaden z artystów nie stara się wyjść przed szereg. Otrzymujemy tutaj całą masę pięknych, można śmiało powiedzieć epickich starć, które wyglądają wprost wyśmienicie – kosmiczne rywalizacje, pojedynki na Ziemi, bohaterowie, przeciwnicy. Na przestrzeni tych 540 stron widzimy sporo fantastycznych kadrów… Odrobinę gorszy poziom prezentuje Deodato (New Avengers), którego prace kolejny raz są nierówne i ma problem z proporcjami ciała, ale w ostateczności historia i całość koncepcji zostaje zachowana.

Trochę ponarzekałem, trochę pochwaliłem, ale w ostateczności muszę to podkreślić – Nieskończoność pod względem fabularnym to jedna z najlepszych (a może i nawet najlepsza?) historia wydana w serii Marvel Now. Nie jest to przygoda łatwa, nie jest to opowieść podana na tacy, ale miłośnicy uniwersum odnajdą tutaj coś naprawdę wyjątkowego. Bo ta opowieść jest kreowana od wielu długich miesięcy i w końcu dostaliśmy „mały finisz”. Twórca oczywiście nie zamyka wszystkich wątków, a na marvelowskich herosów czeka już kolejne ogromne niebezpieczeństwo, ale tak szczerze? Po Nieskończoność trzeba sięgnąć… Choć może nie po jeden tom. Tutaj Nieskończoność, Avengers i New Avengers uzupełniają się na tak wielu płaszczyznach, że zachęcam wyłącznie do zbiorczego czytania. Wtedy poznacie wszystkie wątki z należytą dokładnością i będziecie gotowi na kolejne perypetie. A te nadejdą już wkrótce…

  • Komiks: Nieskończoność
  • Komiks: Avengers: Nieskończoność
  • Komiks: New Avengers: Nieskończoność 
  • Scenariusz: Jonathan Hickman 
  • Rysunki Nieskończoność: Jim Cheung, Jerome Opeña, Dustin Weaver
  • Rysunki Avengers: Leinil Yu
  • Rysunki New Avengers: Mike Deodato
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Tłumaczenie: Marek Starosta
  • Liczba stron Nieskończoność: 216
  • Liczba stron  Avengers: 168
  • Liczba stron New Avengers: 156 
  • Format: 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Data wydania: październik 2016
Źródło: własne

Atuty

  • Scenariusz trzyma poziom od początku do końca
  • Tona dodatkowych smaczków dla znawców serii
  • Świetnie zrealizowane główne wątki
  • Mnóstwo bohaterów i wielka wojna
  • Rywalizacja na bardzo wysokim poziomie
  • Rysunki to często małe dzieła sztuki

Wady

  • Odrobinę nieprzemyślane wydanie
  • Zagubione jednostki

Jedna z najlepszych historii ostatnich miesięcy w uniwersum Marvel Now. Sięgać wyłącznie po trzy tomy, czytać jednocześnie i cieszyć się z tak dobrze rozpisanej fabuły.

9,0
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper