Graliśmy w Dolmen. Dark Souls spotyka Dead Space

Graliśmy w Dolmen. Dark Souls spotyka Dead Space

Igor Chrzanowski | 13.12.2021, 09:00

Co się stanie gdy połączymy rozgrywkę i konstrukcję świata rodem z Dark Souls z fabularnymi założeniami i klimatem Dead Space'a? Na to pytanie stara się nam odpowiedzieć Dolmen - nowy souls-like od brazylijskich deweloperów.

Po wielkim sukcesie produkcji From Software coraz więcej deweloperów bierze się za barki z gatunkiem souls-like, co wychodzi im naprawdę różnie - czasem deweloperzy pokroju Deck13 zrobią coś fajnego jak The Surge 2, a czasem wyjdzie po prostu jakiś crapiszon jak Hellpoint. Ekipa Massive Work Studio jest bardzo młodym zespołem, który na swoim koncie miał do tej pory tylko jedną i to bardzo niszową gierkę mobilną w stylu Guitar Hero. Dolmen jest ich zatem pierwszym poważnym projektem i już na dzień dobry rzucili się na coś bardzo trudnego - czy zatem podołają temu wyzwaniu i wyjdą z niego obronną ręką?

Dalsza część tekstu pod wideo

Niby Dead Space, ale nie do końca

Już na pierwszy rzut oka widać, że Dolmen jest dość mocno inspirowany serią Dead Space, co wiąże się oczywiście z bezpośrednimi porównaniami z kultową marką nieistniejącego już Visceral Games. Każdy kto pamięta genialne horrory z Isaaciem Clarkiem doskonale wie, że klimat był w nich ciężki, bardzo przerażający i niekiedy bardzo sugestywnie działał na nas samym dźwiękiem czy grą świateł. Deweloperzy z Massive Work Studio sami nazywają swoje dzieło kosmicznym horrorem, więc powinniśmy spodziewać się po ich dziele czegoś co w jakikolwiek sposób mogłoby wywołać niepokój, lęk czy strach.

Niestety przez pierwszą godzinę w ogóle czegoś takiego tutaj nie poczujecie, a gdy w późniejszych etapach testowanej przeze mnie gry zaczęło robić się jakoś mroczniej i tak nie było to jakoś specjalnie przejmujące - sam przyznam się jestem strachliwy jak 5 latek, a nie odczułem tu nawet chwili żadnej grozy. Cały tytuł jest po prostu zbyt jasny, przeciwnicy nie budzą takiego postrachu jak ci z Dead Space'a, a lokacje są zbyt "nijakie" jak na jakiś horror. Twórcy co prawda nawiązują głównym bohaterem projektem stworków do wspomnianego klasyka, ale robią to dość nudnawo. 

Niestety szczerze nie jestem w stanie stwierdzić czy w pełniaku doczekamy się tego co powinniśmy dostać, ale na 80% skończy się to raczej czymś na zasadzie przyciemnionych lokacji, paru krzyczących potworów i ot widział cały ten mityczny horror.

Niby Dark Souls, ale też nie do końca

Dolmen jest bowiem w głównej mierze kolejnym souls-likiem, a nie rasowym straszakiem z krwi i kości. Brazylijczycy z Massive Work Studio wybrali sobie dobry wzorzec do naśladowania i dodają do niego nieco swoich autorskim pomysłów i nietypowych rozwiązań gameplayowych. Jak na rasowego soulsa przystało, podczas swojej przygody w Dolmen zmierzymy się z szeregiem dość mocnych przeciwników, których to zadaniem jest jak najbardziej uprzykrzyć nam życie.

Tutaj jednak okazuje się, że póki co sztuczna inteligencja przeciwników jest dramatycznie słaba - czasem ta sama grupka będzie nas gonić cały korytarz, czasem odpuści po 3 metrach. Innym razem wrogowie nie zorientują się, że na nich patrzymy nawet z odległości kilku metrów. Dość często bywało zatem tak, że w ogóle nie musiałem używać swojej broni białej, bo wybiłem 90% rywali zwykłym pistoletem zamrażającym, którego skuteczność porównałbym do kuszy z Wiedźmina 3 - no jest, potrafi pomóc, ale w prawdziwej walce można równie dobrze o niej zapomnieć.

Dobrym przykładem są takie ogniste grubaski, które potrafią nas staranować oraz wypuścić na nas kulę ognia. Jak widzisz takiego delikwenta z daleka, możesz go powoli i mozolnie zestrzelić, bo ten nie podejdzie ani nie podskoczy do ciebie w żaden sposób - co najwyżej będzie pluł ogniem, ale dosłownie żółwim tempem. W ciasnych, krótkich i zawiłych korytarzach kosmicznych lokacji w Dolmen spodziewałem się raczej tego, że taki gość będzie mnie gonił, zmusi do odwrotu i wywoła jakąś presję - zamiast tego porusza się wolniej niż emeryt.

Sam arsenał do walki z kosmicznymi maszkarami jest jednak dość ciekawy - mamy broń białą pokroju toporów oraz broń palną z elementami żywiołów jak lód, ogień czy trucizna. W grze na pewno będzie jakiś ciekawy system rozwoju postaci opierający się nie tylko na rozdawaniu punktów w umiejętności czy wymianie ekwipunku na lepszy, ale są tu też trzy specjalne statystyki rozwijające między innymi zarządzanie energią.

Niestety sama rozgrywka nie jest raczej niczym rewolucyjnym - ot zwykły poziom przeciętnych souls-like'ów bez znaczącego pomysłu na samego siebie, oprócz zmiany klimatu z Dark Soulsowego na kosmiczny horror. Być może w dalszych etapach rozgrywki dzieje się tu coś ciekawszego, ale sam początek pokazuje, że cała przygoda głównego bohatera będzie rozwijała się naprawdę bardzo powoli i mozolnie.  

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper