Cyberpunk 2077 - na ratunek Night City, czy już za późno? Słów kilka o nowej inicjatywie

Cyberpunk 2077 - na ratunek Night City, czy już za późno? Słów kilka o nowej inicjatywie

Krzysztof Grabarczyk | 10.10.2021, 13:00

Kolorowy Deus Ex o kilkukrotnie większym budżecie okraszonym jeszcze większymi oczekiwaniami. Otwarty świat, mechanizmy rozgrywki zawierające rozwój postaci, możliwość taktycznego podejścia do misji, fabularne czy moralne wybory, emocje. Ile tej obiecywanej mieszanki faktycznie pozostaje wzdłuż ulic czy środowisk Night City? "Pierwsza zasada Afterlife" otwiera historię podpartą konstruktem osobowości nieżyjącego od dekad rockera o buntowniczo-anarchistycznych zapędach wymierzonych w korporacyjny styl kontroli nad ludzkim życiem. Scenariusz najpewniej pisany latami, wbrew samej grze z perspektywy technicznej - w pełni ukończony.

CD Projekt dzięki wciąż galopującemu przez komercyjne pola Dzikiemu Gonowi uchodził za firmę przyjazną graczom. W końcu zaczęto stawiać warszawską spółkę na równi z tuzami pokroju Rockstara. Sam charakter Cyberpunk 2077 zdawał się podążać w myśl karkołomnej ambicji naprzeciw hegemonii GTA. Błędy w branży gier mają niestety to do siebie, że rzadko się je wybacza, jeszcze rzadziej - zapomina. Wydana w grudniu ubiegłego roku gra jest kolejnym i chyba największym jak do tej pory przykładem. Ostatnio nawet sam zarząd przyznał rację w mediach. Medal ma dwie strony. Ta druga jest nieco jaśniejsza. Wszystko dzięki samej grze oraz nieskromnej zawartości, ale tylko nieskromnej. Projekt jest wciąż w fazie ratunku. Pytanie brzmi, czy to nie trwa już zbyt długo? 

Dalsza część tekstu pod wideo

"Zamykam kontrakt"

Cyberpunk 2077 - na ratunek Night City, czy już za późno? Słów kilka o nowej inicjatywie

Wysiadam z limuzyny Dexa. Zerkam na cyfrowy model Night City, do maksimum zikonizowany aktywnościami wszelakimi. Nie działa tutaj w żadnym wypadku frajda z eksploracji. Czasy gdy podążałem szlakiem Ziemi Niczyjej, odkrywając nowe ciekawe miejsca na własną rękę bezpowrotnie minęły. Cyborgizacja, cyberpsychoza, cyberprzestrzeń. Rzeczywistość mrocznej przyszłości, w której ciało jest jedynie powłoką dla wszczepów, bez żadnej tajemnicy odwiedzanych zakamarków miasta. Night City jest wciąż paradoksem eksploracji. Miasto jest zjawiskowe, lecz nie odkrywa niczego. Kontrakty odkrywają się na zasadzie ewolucji postaci, nie dokładniejszego zwiedzania uliczek na własną rękę. Szkoda, ponieważ takiego gadającego smartguna wolałbym odnaleźć na własną rękę niż przez pryzmat kolejnego pytajnika tylko dlatego, że wcześniej ubiłem dziesiątki grupek Tyger Claws czy innego Maelstromu. 

Progres działa tutaj na zasadzie kolektywu zgonów mięsa armatniego. Nie wynika z percepcji gracza. To jest w zasadzie wada, którą będzie niebywale trudno naprawić. Cyberpunk 2077 to nie tylko wpadki techniczne, lecz błędne decyzje podjęte już na etapie wczesnego bądź dorywczego planowania. Takich błędów się nie wybacza. Z czasem należy po prostu przymknąć oko. Historia jest bardzo dobra i pomysłowa. Zabrakło w niej pewnej dramaturgii. Np. chciałbym aby moja postać również mogła paść ofiarą cyberpsychozy. Mała rzecz a cieszy. Twórcy wzorem z Dishonored powinni zaoferować możliwość ukończenia gry bez żadnych wszczepów (gra Arkane oferuje tę możliwość w ramach fabularnego wyboru). Kontrakt niczym wiedźmińskie zlecenie wypełnia się dość szybko i skutecznie. Gra w zasadzie nie jest większym wyzwaniem dla osoby wprawionej w gatunek. REDzi zerknęli na strzelnicę Bethesdy i zawarli podobny feeling strzelania. Dochodzą jedynie komplikacje w stylu "przegrzania". Walka niestety nie należy do odpowiednio zbalansowanych. Z jednej strony, nietrudna dla odbiorcy, ale z drugiej równie niesprawiedliwa, dla obu stron. 

Słynne "przegrzanie" przez wrogich netrunnerów to chleb powszedni. Nachalne do stopnia nienawiści. Wybór skradankowy to w zasadzie pójście na łatwiznę, gdyż AI nie istnieje tutaj. Oczywiście, gdybym bardzo chciał mógłbym zwyczajnie przypisywać koncepcyjnym wadom gry ideologię. Ikonizacja to efekt możliwości cybernetyki, zaś oponenci to wydmuszki cyberpsychozy. Każde tłumaczenie jest odpowiednie, lecz wówczas zalatuje obroną gry na siłę. Cyberpunk 2077 ma do naprawy znacznie więcej niż się nam wydaje. Nic dziwnego, że Adam Kiciński właśnie uprzedził graczy aby nie nastawiali się na efekt "Wow" podczas nowogeneracyjnej aktualizacji. Zdaje się więc, że firma koncentruje się wyłącznie na kosmetycznych aspektach. Bez graficznych wodotrysków. Do przebudowania jest chociażby cały balans rozgrywki oraz konsekwencje wyborów fabularnych, których w grze zwyczajnie nie ma. Zdaje się, że Paweł Sasko również nie wie na czym stoi. Szkoda, ponieważ możliwości nadal jest wiele. A może lepiej zachować je dla sequela? 

Na ratunek 

Cyberpunk 2077 - na ratunek Night City, czy już za późno? Słów kilka o nowej inicjatywie

Premiera gry to festiwal wielu niepowodzeń. Przynajmniej tak się przyjęło. Ukończyłem całość dwukrotnie, więc siłą rzeczy, nie można tutaj nazywać gry przysłowiowym crapem. Daleko do ideału, niedaleko do Wiedźmina 3, który sam w sobie również cierpiał choćby na niezbalansowany system rozwoju postaci. REDom uchodziło na sucho wiele. Zupełnie jak Cyberpunk 2077 stanowił prawdziwą karę za lata utrwalania tych samych błędów. To lekcja pokory dla wszystkich. Twórcy mogą teraz wziąć sobie do serca wiele uwag graczy, natomiast gracze nie powinni stawiać na piedestale producentów wyłącznie przez pryzmat jednej serii/gry - w tym przypadku Wiedźmina. Firma co jakiś czas przedstawia nowe plany rozwoju oraz zmianę polityki tworzenia oraz promocji gier. Teraz doszła jeszcze kwestia chęci zwiększonego zatrudnienia. 

Tutaj pojawia się problem z przeniesieniem zagranicznych pracowników na teren Polski, gdyż nie każdy chce. Ostatnimi czasy odeszło sporo kluczowych pracowników. Czy trwający trudny okres dla CD Projektu przełoży się negatywnie na przyszłość Geralta oraz cyberpunkowej otoczki? Wiedźmińska linia napojów Oshee świadczy, że spółka nadal traci. Najważniejsze to odzyskać zaufanie graczy. Obawiam się, że projekt Cyberpunk 2077 tego już nie zrobi. Gra jest dobra i chce się do niej wracać, lecz procesy tworzenia aktualizacji oraz szczątkowe DLC trwają zbyt długo. Wnoszą niewiele. Główny projektant zadań, wymieniony już Sasko prosił społeczność o sugestię co do kolejnych zadań. Na obecnym, popremierowym etapie analogicznie Wiedźmin 3 oferował już dodatkową historię, rewelacyjne "Serca z Kamienia". Wszystko toczy się w powolnym tempie. Nie wiemy jednak czy to kwestia braków kadrowych czy może ograniczeń w budżecie. Jedyne w czym może pomóc lepsza sprzedaż Cyberpunka to ewentualna furtka do części drugiej. W planach są jeszcze duże rozszerzenia. Ale czy to wciąż nie za późno? 

Zainteresowanie tytułem wzrasta jedynie w trakcie gigantycznych promocji. Oby nie skończyło się przypadkiem także rodzimego Lords of the Fallen. Nie chodzi o jakość lecz fakt dodawania gry niemal do wszystkiego. Stąd wydawca chwalił się wysokim progiem sprzedaży, lecz zysk był raczej marginalny. Aktualizacja dla nowych konsol również ma dotrzeć z opóźnieniem. Szkoda, że CD Projekt wciąż się nie wyrabia. Być może przez prace nad kolejnym Wiedźminem, czyli jedynym rozsądnym wyjściem z całej sytuacji. Gracze wciąż kochają Geralta, o czym świadczy nieustająca popularność oraz odzew na wieść o wersji dla PS5/XSX. Siła marki to w branży gier rzecz bezcenna. Tak samo jak zaufanie. Często grywacie w Cyberpunk 2077 czy zapomnieliście już o tym projekcie? 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Cyberpunk 2077.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper