Xbox 360 to rozkwit mojej miłości do gier. Microsoft świetnie przeszedł przez generację 

Xbox 360 to rozkwit mojej miłości do gier. Microsoft świetnie przeszedł przez generację 

Kajetan Węsierski | 11.09.2021, 19:00

Jakiś czas temu postanowiłem odświeżyć sobie granie na Xboksie 360, po tym, jak nabyłem kilka starszych produkcji podczas Jarmarku Dominikańskiego. Otworzyło to szczególną szufladkę w mojej głowie, w której kryły się te tytuły z tamtej generacji, które wspominam najlepiej. 

Precyzując już na początku - Xbox nie był pierwszą konsolą, z jaką miałem przyjemność obcować. Nie był nawet drugą, ani taką, na której grałem najwięcej. Okazał się jednak sprzętem, który sprawił, że moja miłość do tej branży rozkwitła. To podczas tej generacji zrozumiałem, jak ogromne znaczenie mają dla mnie gry i jak wiele dobra się za nimi kryje. To wtedy moja świadomość zaczęła pochłaniać te tematy tonami. 

Dalsza część tekstu pod wideo

I do dziś uważam, że był to moment, w którym Microsoft na dobre włączył się do pojedynku z Sony, który dziś tak często poróżnia społeczeństwo. PlayStation 3 niestety nie posiadałem w tamtym momencie, więc nie będę się bawił w to, kto wypadł wtedy lepiej. Mogę od siebie napisać tylko tyle, że tamtą generację zapamiętam naprawdę na długo. I wpływało na to kilka powodów - wszystkie sprowadzały się jednak do gier. 

A te były znakomite. Dziś chciałbym przybliżyć te, które wspominam najlepiej. Przedstawię Wam tytuły, przy których spędziłem najwięcej czasu i takie, które otwierały przede mną bramy gamingu. Nie będą to jednak wyłącznie produkcje „ekskluzywne”, a kilka z nich na pewno Was zaskoczy. Zanim jednak przejdziemy do sedna, chciałbym Was poprosić, abyście w komentarzach wspomnieli o Waszych ulubionych grach na tę konsolę. Tymczasem moja kolej. 

The Elder Scrolls IV: Oblivion

Zacznijmy od tytułu, którego chyba nie muszę nikomu przedstawiać - w znacznie głośniejszą kontynuację grałem już na PC, więc wspominam tu właśnie o „czwórce”. W dużej mierze to ten tytuł napędził moją miłość do gatunku i sprawił, że pokochałem otwarte światy pełne fantastyki i baśniowości. Wręcz niekończące się możliwości pozwalały zakochać się w tym uniwersum i zawsze było coś do roboty. 

Naruto: Rise of a Ninja 

Wiecie doskonale, że uwielbiam Naruto - wspominałem o tym wielokrotnie i wystarczyło w gruncie rzeczy przeczytać przynajmniej kilka moich tekstów - swego czasu stworzyłem również ranking gier o popularnym blondasku (znajdziecie do tutaj). Bardzo wysoko plasował się w nim ten tytuł i nie ukrywam, że był dla mnie jednym z najważniejszych. Bijatyki były czymś popularnym, ale takie podejście do gry bazującej na ukochanym anime kupiło mnie w całości. Cudowne wspomnienia. 

Wiedźmin 2

Moja przygoda z Geraltem ze świata gier wideo nie zaczęła się od „jedynki”, a właśnie od sequela. Wcześniej czytałem oczywiście książki od pana Sapkowskiego, a możliwość poznawania tego uniwersum z perspektywy operowania kontrolerem była niczym spełnienie marzeń. I pozwalała spojrzeć na ten świat w sposób, o jakim wcześniej mogłem jedynie śnić. Projekt miał oczywiście swoje niedociągnięcia, ale jako całość wypadał znakomicie. 

Gears of War 

Połączenie taktycznej gry akcji i horroru już od pierwszych zapowiedzi rozpalało wyobraźnię i oczekiwania fanów z całego świata. Microsoft zamierzał dostarczyć tytuł, który będzie zachęcał graczy do kupowania ich konsoli - od początku miał to być „system-seller”. I jakby na to nie spojrzeć, misja okazała się sukcesem, a o tym, jak ikoniczna stanie się ta marka, twórcy pewnie nawet nie marzyli.

Kinect Sports 1 + 2 

Nie mogę zapomnieć także o grach, które uchyliły przede mną rąbek czegoś, co stanowiło dla mnie wtedy wizję technologii przyszłości. Przed czasami wirtualnej rzeczywistości (a przynajmniej wtedy gdy nie miałem o niej żadnego pojęcia), czułem się jak w jakimś science fiction, mogąc przenosić moje działania z pokoju na wirtualne areny. Nie zliczę, ile godzin tam spędziłem i jak wielu DOMS-ów się dorobiłem. 

Grand Theft Auto V

Końcówka generacji? Być może! Ma to znacznie? Niespecjalnie. Mówimy przecież o grze, która dalej wywołuje spore zamieszanie i do dziś cieszy się kosmiczną wręcz popularnością. Ja moją pierwszą styczność z GTA V zaliczyłem właśnie na Xboksie 360 i przekonałem się wtedy, jak wygląda otwarty świat w najwyższej możliwej technologii. Coś pięknego i długie godziny niewyczerpalnej frajdy. A wszystko to po staniu w długiej kolejce jeszcze przed otwarciem Empika w dniu premiery.

Halo 3

Trzecia część i jednocześnie domknięcie trylogii, która do dziś ma swoich oddanych fanów. Mając Xboksa 360, nie można było odpuścić sobie zagrania w nią i poznania dalszych losów ulubionego bohatera. Cudownie wspominam dziś czas spędzony przy tej grze - nie tylko w trybie fabularnym, ale także w online, gdzie zagrywałem się po szkole całymi dniami. Gameplay kładł na łopatki, serio. 

Kinect Adventures

Kolejna pozycja z wykorzystaniem popularnego swego czasu Kinecta i raz jeszcze taka, która zachwyciła mnie ogromem możliwości. W tym przypadku nie ścieraliśmy się jednak na wirtualnych stadionach, a w przeróżnych zwariowanych miejscach. Najwięcej godzin spędziłem prawdopodobnie na spływie pontonem i do dziś często mam ochotę tam wrócić. Co ciekawe - ta gra naprawdę potrafiła zmęczyć. 

Forza Motorsport 4

Genialne wyścigi. Mógłbym napisać tylko tyle i chyba każdy, kto miałby do czynienia z tym tytułem, po prostu przyznałby rację i przeszedł dalej. Nie jest to bowiem żadnym sekretem. Projekt do dziś się broni i wciąż zapewnia naprawdę sporo kapitalnej zabawy. Forza Motorsport 4 wymiatała, wymiata i pewnie jeszcze długo będzie to robić. Ponadczasowa produkcja. 

Portal 2

Na koniec projekt, który poruszył chyba wszystkie szare komórki w moim mózgu, a jednocześnie zachęcał do dalszego próbowania kolejnych układów i sposobów przechodzenia poziomów. Cudowna gra z niesamowitą oprawą wizualną i zagadkami logicznymi na najwyższym możliwym poziomie. Największy minus? Zdecydowanie to, że wciąż nie otrzymaliśmy kontynuacji i na ten moment próżno na nią liczyć. Niestety, pozostaje wracać do „dwójki”.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper