10 gier, które zasługują według mnie na ocenę 10/10

10 gier, które zasługują według mnie na ocenę 10/10

Igor Chrzanowski | 22.08.2021, 10:00

W dzisiejszym świecie przywykliśmy do tego, aby bardzo krytycznie patrzeć na większość rzeczy jaka otacza nas w codziennym życiu, co przekładamy również na naszą branżę i wymagamy od gier niemożliwej wręcz perfekcji. A to właśnie często te niezbyt idealne produkcje, tak naprawdę zasługują na idealną notę.

W dzisiejszym tekście postanowiłem przybliżyć Wam 10 moim zdaniem najlepszych gier, które w mojej osobistej ocenie zasługują na maksymalną wręcz notę, czyli legendarną "dyszkę". Nie są to gry najlepsze z najlepszych, obiektywne ideały i arcydzieła chwalone przez absolutnie każdego człowieka na planecie. Dlatego znajdziecie tu dość różne tytuły, niektórych się pewnie spodziewacie, innych raczej niezbyt. Tym samym zapraszam was do dyskusji o branżowych ocenach i do podzielenia się waszymi ulubionymi hitami, które zasługują na ocenę 10/10.

Dalsza część tekstu pod wideo

Crash Team Racing

Pierwszą produkcją, która przychodzi mi do głowy gdy myślę o moim zdaniem idealnych grach na pewno jest oryginalny Crash Team Racing, przy którym spędziłem dobre tysiąc godzin, jak nie więcej. W swoim czasie była to świetna konkurencja dla Mario Kart i Diddy Kong Racing, która w perfekcyjny sposób przestawiła model jazdy, jakiego do dziś nie pobił absolutnie nikt. Można gadać, że MK było lepsze, ale prawda jest taka, że to właśnie CTR był po prostu ciekawszy. Jako bonus dodam, że obecny remake również zasługuje na 10/10 - nawet z tymi swoimi mikropłatnościami. Nie są one nikomu do szczęścia potrzebne, a zawartość Nitro Fueled jest po prostu genialna. Nawet model jazdy odtworzyli praktycznie 1:1. 

Dreams

Wydana nie tak dawno temu produkcja Media Molecule nie jest zwyczajną grą-edytorem jakim jest chociażby Super Mario Maker, ale pełnoprawnym silnikiem do tworzenia gier z własnym "sklepem" i społecznością, która nadaje jej takiego samego życia co miłośnicy Unity czy też Unreal Engine. W Dreams zrobisz absolutnie wszystko czego pragniesz - no może oprócz gier multiplayerowych, ale to może kwestia czasu lub pieniędzy. Drugiego takiego tytułu nie ma i nie będzie, więc Sony musi wykorzystać okazję i wrzucić ją na PlayStation 5! 

Final Fantasy VII

Nie jestem pewien czy akurat siódmy "Fajnal" jest akurat tym najlepszym, ale był moim pierwszym. To właśnie dzięki niemu pokochałem gatunek jRPG, całą serię dzisiejszego Square Enix i twórczość Nobuo Uematsu. Historia jaką oferuje nam FF7 jest wprost magiczna, dostarcza wielu emocji, a piękna muzyka tylko je potęguje. W remake jeszcze nie grałem, więc nie będę wróżył z fusów co do jego jakości. 

Persona 5

Persona przekonała mnie do siebie już od debiutu Persona 4 Golden na PlayStation Vita, kiedy to zainteresowałem się jej dziejami i dostrzegłem drzemiący w niej geniusz. Persona 5 jest jeszcze lepsza i w tym przypadku traktuje o dość bliskich mi problemach, za co zawsze będę szanował jej twórców i stojące za grą przesłanie. 

Super Mario 3D World

Bez bicia mogę przyznać się do tego, że tak do 2013-2014 roku byłem przeciwnikiem Nintendo i nie rozumiałem tej fascynacji kolejnymi odsłonami Mario i Zeldy. Gdy na rynku pojawiło się jednak Wii U stwierdziłem, że dam szansę wielkiemu N i przekonam się na własne oczy o co w tym wszystkim chodzi. Kupiłem, zagrałem w Super Mario 3D World i z miejsca się zakochałem. Nintendo autentycznie jest szalenie kreatywne, pełne dziecięcej magii podanej w przyjazny dorosłym sposób i absolutnie niepokonane pod wieloma względami. Grając w Super Mario 3D World poznałem wszystko co najlepsze w Nintendo i już z nimi zostałem. 

Red Dead Redemption

Dziki Zachód jest idealnym tematem na tworzenie dobrych i wciągających opowieści, co zarówno kino jak i telewizja udowodniły nam już nie raz. Niestety branża gier traktowała ten motyw dość opieszale i do 2011 roku na prawdziwe wyróżnienie w tej kategorii zasługiwały tylko gry Techlandu i Gun od Activision. Red Dead Redemption pokazało jednak, że można zrobić poważną, dojrzałą i przepiękną grę o kowbojach. Opowieść Johna Marstona jest poruszająca, idealnie napisana i co najważniejsze świetnie zakończona. 

Crash Bandicoot 3: Warped

Nostalgia potrafi bardzo mocno zaburzyć naszą świadomą ocenę danej gry i być może tak jest w tym przypadku, albowiem śmiało dałbym trzeciemu Crashowi "dyszkę". Jak dla mnie Naughty Dog dokonało tu istnych cudów zarówno pod kątem projektowania czekających na nas wyzwań jak i różnorodności map. Wszystko zostało tu wyliczone co do piksela, każda z tras aż ocieka klimatem, a na dodatek muzyka po prostu wyrywa z butów - Mutato Muzika naprawdę dało spory popis umiejętności! 

Shadow of the Colossus

Niektórzy mówią, że "kolosy" były i nadal są drętwe, a ogrywania przygody stworzonej przez TEAM ICO to miejscami męczarnia. W mojej ocenie chyba o taki właśnie efekt twórcom chodziło - wszakże gramy tu zwyczajnym wojownikiem, a nie jakimś wyszkolonym we wspinaczce asasynem, abyśmy mieli śmigać po kolosach jak pchełka. Fumito Ueda przedstawia nam tu wspaniałą opowieść o miłości, poświęceniu, utraconej niewinności i ciężkiej drodze jaką przebywa nasz bohater. Każdy pojedynek jest tu epicką aczkolwiek tragiczną przygodą, za co Shadow of the Colossus zasługuje na 10/10.

Yakuza Kiwami

Jestem pewien że należę do szalenie wąskiego grona odbiorców, którzy poznali wspaniałość Yakuzy jeszcze na PlayStation 2, kiedy to cykl ten dopiero raczkował. Tutaj szczerze mówiąc mógłbym wpisać chyba dowolną odsłonę Yakuzy, ale postawmy sobie na "jedynkę". Już pierwsza opowieść Kazumy Kiryu pokazała nam bowiem, że nie każdy musi kopiować GTA, aby zaserwować nam gangsterkę w najlepszym wydaniu. Każdy wątek w produkcji Segi - niezależnie od tego czy główny czy poboczny, ukazuje realne życiowe problemy, coś z czym może borykać się każdy z nas i robi to w wybitny sposób. Bez patetycznych herosów, czy też mięśniaków na sterydach. Krótka historia detektywa Date wywarła na mnie większy wpływ i dała mi więcej emocji niż całe zachwalane Heavy Rain. Kto grał, ten zrozumie moje porównanie. 

Grand Theft Auto: San Andreas

Jak już wspomniałem o kultowym cyklu Rockstar Games nie mogę udawać, że on też mnie nie kręci. Choć robi to na zupełnie inny sposób. Legendarne już San Andreas było jak na swoje czasy tytułem równie przełomowym co dziś Red Dead Redemption 2. Gigantyczna skala, niesamowity jakościowy skok względem poprzedniczek, mocna rodzinna opowieść o zdradzie i chciwości oraz jak na tamte czasy duża wiarygodność przedstawionego świata sprawiły, że pokochałem ten tytuł. I tak, jak na 2004 rok gra zasługuje na 10/10 dużo bardziej niż wydane rok wcześniej Vice City. W końcu to tu mogliśmy odwiedzić 3 duże miasta, liczne wsie, grać w zakładach konnych, realnie randkować, pakować na siłce, przebierać w ofertach sklepów z ciuchami, czy nawet robić prawo jazdy. Żaden inny tytuł z tego okresu nie zbliżył się nawet do tego, co pokazało Rockstar Games. 

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper