Free Guy (2021) – recenzja filmu (Disney). AI też ma uczucia

Free Guy (2021) – recenzja filmu (Disney). AI też ma uczucia

Jędrzej Dudkiewicz | 10.08.2021, 21:00

Ostatnie tygodnie są zaskakująco udane, jeśli chodzi o wakacyjne blockbustery, które mają być proste, lekkie i dawać sporo porządnej rozrywki. W kinach cały czas jest puszczana Wyprawa do dżungli, kilka dni temu premierę miał Legion samobójców: The Suicide Squad, a już w najbliższy piątek na wielkim ekranie zagości Free Guy (2021).

Tytułowy Guy wiedzie proste życie. Proste, bo codziennie takie samo – budzi się, wita się ze swoją rybką, idzie do pracy w banku, w którym spotyka swojego najlepszego przyjaciela, a potem razem spędzają trochę czasu. Wszystko zmienia się, gdy na ulicy mija Millie. Próbując ją poznać odkrywa, że… tak naprawdę jest postacią z gry komputerowej – Free City.

Dalsza część tekstu pod wideo

Free Guy (2021) – recenzja filmu (Disney). AI też ma uczucia

Free Guy (2021) – recenzja filmu (Disney). Prosto, ale sympatycznie

Przyznam szczerze, że jestem ostatnimi czasy zmęczony, więc filmy, przy których można się po prostu odprężyć i dobrze bawić są na wagę złota. Problem w tym, że nie zawsze umiem wyłączyć mózg, przez co tak czy siak będę musiał trochę ponarzekać. Niekoniecznie nawet na to, że twórcy zrobili, moim zdaniem, coś źle (chociaż i to się pojawi), ale że zatrzymali się kilka razy w pół kroku, nie wykorzystując do końca potencjału.

No bo tak, filmy typu Free Guy mają za zadanie, jak zostało już wspomniane, dostarczyć niezbyt zobowiązującej rozrywki. Jednocześnie jednak głęboko wierzę, że można nakręcić coś, co da widzom dużo funu, a jednocześnie – jeśli odrobinę głębiej poskrobać – będzie naprawdę mądre. Nie chodzi mi tu teraz o to, że produkcja w reżyserii Shawna Levy’ego jest pod wieloma względami absurdalna. Ba, wszyscy zdają sobie z tego sprawę, więc nawet nie próbują dokładnie tłumaczyć zasad rządzących światem przedstawionym, bo zdają sobie sprawę, że tworzyłoby to tylko więcej nielogiczności.

Free Guy mogłoby być opowieścią poruszającą takie tematy, jak wolna wola, co jest realne, a co nie i od czego to zależy, czy sztuczna inteligencja w którymś momencie może zacząć mieć emocje i co o nas mówi fakt, że czasem lubimy zagrać w coś, w czym będziemy traktować NPC okrutnie i brutalnie. Innymi słowy była tu okazja, by nieco pofilozofować, a nie tylko opowiedzieć prostą historię o dostrzeganiu i docenianiu tego, co bierze się za pewnik oraz o tym, że korporacje, które kłamią, kradną pomysły innych i wykorzystują je do pomnażania zysków są złe. Zdaję sobie sprawę, że to moje marudzenie brzmi dość dziwnie, tym bardziej, że uważam, iż Free Guy jest autentycznie sympatycznym filmem, który daje sporo frajdy. No, ale musiałem, bo w trakcie seansu kilka razy myślałem „kurde, a gdyby tak ten wątek chociaż trochę rozwinąć, pójść dalej?”.

Free Guy (2021) – recenzja filmu (Disney). Niezłe postacie

Tak czy siak Free Guy to udana rzecz i spora w tym zasługa aktorstwa. Owszem, Ryan Reynolds gra w bardzo typowy dla siebie sposób, w zasadzie nie robi nic, czego nie widzielibyśmy wcześniej w innych jego filmach. Na dobrą sprawę jest po prostu sobą. A że koleś z niego charyzmatyczny i sympatyczny, to po raz kolejny to działa. Świetna jest Jodie Comer w roli Millie (znana z Obsesji Eve), która bywa cyniczna, pewna siebie, wrażliwa, zdeterminowana i urocza. Comer i Reynold mają też między sobą bardzo dobrą chemię. Fajni są również Lil Rel Howery jako najlepszy przyjaciel Guya oraz Joe Kerry (tego kojarzycie ze Stranger Things) jako Keys, kumpel Millie obecnie współpracownik niejakiego Antwana. W tego z kolei wcielił się Taika Waititi, przelewając w postać sporą część swojej dziwaczności i pozytywnego szaleństwa.

I jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to uważam, że Waititi momentami odrobinę przegina, balansuje na granicy szarży, co jakiś czas ją przekraczając. Podobnie jak twórcy filmu Free Guy, którzy niekiedy za bardzo starają się, by ich produkcja była cool. Z drugiej strony jest tu też sporo niezłych żartów, jak również cała garść easter eggów. Koniec końców Free Guy to – powtórzę raz jeszcze – kawał porządnej rozrywki.

Atuty

  • Daje sporo dobrej rozrywki;
  • Niezłe tempo;
  • Ryan Reynolds i Jodie Comer;
  • Easter eggi;
  • Sympatyczne, zabawne, lekkie

Wady

  • Twórcy nie wykorzystują do końca potencjału;
  • I czasem za bardzo starają się, by ich film był cool

Free Guy (2021) to idealny film na lato – lekki, sympatyczny i dający sporo dobrej rozrywki.

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper